Bardzo niebezpieczny narkotyk dotarł na Mazowsze. Zbiera śmiertelne żniwo. „Ginie dużo ludzi”

i

Autor: Zdjęcie ilustracyjne: Shutterstock Bardzo niebezpieczny narkotyk dotarł na Mazowsze. Zbiera śmiertelne żniwo. „Ginie dużo ludzi”

KOSZMAR

Bardzo niebezpieczny narkotyk dotarł na Mazowsze. Zbiera śmiertelne żniwo. „Ginie dużo ludzi”

2024-04-18 17:31

Mieszkańcy podwarszawskiego Żuromina są przerażeni. Bardzo groźny narkotyk, który w Ameryce zabija rocznie 70 tysięcy ludzi, dotarł i na Mazowsze. Tylko od początku bieżącego roku w tej malutkiej miejscowości, liczącej zaledwie 9 tys. mieszkańców, zmarło pięć osób. − Coś trzeba z tym zrobić, bo to dzieje się na dużą skalę. I ginie dużo ludzi − mówiła w rozmowie z Tomaszem Patorą w programie „Uwaga!” pani Jadwiga, matka zmarłego Pawła, który według bliskich przed śmiercią mógł zażyć śmiertelną substancję.

Fentanyl to syntetyczny opioid, jest bardzo silnym lekiem przeciwbólowym, który stosowany jest najczęściej w anestezjologii, opiece paliatywnej, a także przy leczeniu silnego bólu występującego w trakcie zawału serca. Jest 100 razy silniejszy od morfiny i uzależnia szybciej niż heroina. I to właśnie ta substancja zabija dziesiątki tysięcy Amerykanów rocznie. Teraz, fentanyl pojawił się również na Mazowszu i od początku bieżącego roku zabił pięć osób w malutkiej miejscowości pod Warszawą – Żurominie.

Przerażające opowieści: „dilerzy pojawiali się na wiejskich zabawach”

Wszyscy o tym wiedzą, policja też wie. Nic nikt nie reaguje, nic nikt nie robi − podkreśliła w rozmowie z reporterem „Uwagi!” jedna z mieszkanek. − To jest w każdej małej miejscowości. Mieliśmy taką sytuację w Żurominie, że dilerzy pojawiali się na wiejskich zabawach. Tam, gdzie jest spotkanie, masówka, to zawsze ktoś coś ma. Od leków, skończywszy na krysztale − mówił terapeuta i działacz społeczny Piotr Wlizło.

Jedną z prawdopodobnych ofiar fentanylu miał być 36-letni Paweł. Paweł kilkukrotnie próbował z tego zejść i po trzy tygodnie walczył z tym wszystkim. W pewnym momencie, okazywało się to jednak silniejsze od niego. Dlatego postanowiliśmy wyjechać, by wyrwał się z Żuromina − mówiła w programie „Uwaga!” Monika, narzeczona zmarłego. Para wyjechała do Anglii, chciała się oderwać od tego, co działo się w Żurominie. W lutym bieżącego roku wróciła do Polski – z powodów rodzinnych. Wówczas narzeczona 36-latka zauważyła, że mężczyzna ponownie spotkał się ze dilerem. − Mój brat przyszedł do domu z kolegą, powiedział żebym usiadła. Powiedzieli, że Paweł nie żyje, że jest w klatce − opowiadała narzeczona. − Poleciałam do tego bloku, ale nie zobaczyłam już syna, bo wynosili go w worku. Zemdlałam − dodała matka chłopaka.

Czy policja walczy z dilerami? − Za każdym razem prowadzone jest śledztwo pod nadzorem prokuratury. Jednakże z posiadanej mi wiedzy, żadnej osobie nie został postawiony zarzut przyczynienia się do śmierci tych osób – mówił w programie TVN asp. Tomasz Łopiński z żuromińskiej policji.

Potrzebujesz pomocy? Nie jesteś sam!

Jeżeli przeżywasz trudności i myślisz o odebraniu sobie życia lub chcesz pomóc osobie zagrożonej samobójstwem pamiętaj, że możesz skorzystać z bezpłatnych numerów pomocowych:

  • 800 70 2222 - CAŁODOBOWY - Centrum Wsparcia dla osób dorosłych w kryzysie psychicznym
  • 800 12 12 12 - CAŁODOBOWY - Dziecięcy Telefon Zaufania Rzecznika Praw Dziecka
  • 116 111 - CAŁODOBOWY - Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży
  • 116 123 - CAŁODOBOWY - Telefon wsparcia emocjonalnego dla dorosłych
  • 112 - CAŁODOBOWY - Numer alarmowy w sytuacjach zagrożenia życia lub zdrowia
Sonda
Czy narkotykowi dilerzy to problem w Warszawie?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki