Ma dopiero 4-latka, a już doświadczyła zła i cierpienia i to z rąk najbliżej jej osoby. W połowie minionego tygodnia funkcjonariusze z komisariatu w Markach otrzymali niepokojącą informację. Dyrekcja jednego z miejscowych przedszkoli zgłosiła, że ich 4-letnia podopieczna prawdopodobnie jest ofiarą przemocy. - Dziecko miało posiadać w okolicach pleców i pośladków liczne obrażenia w postaci zasinienia powłok skórnych - przekazał asp. szt. Tomasz Sitek z wołomińskiej policji.
NIE PRZEGAP: Franciszek K. z Józefowa skazany za seks z dziewczynkami. "Mam to we krwi". Skandaliczny wyrok
Funkcjonariusze natychmiast udali się do placówki. Na miejscu oprócz pracowników przedszkola był również przedstawiciel Ośrodka Pomocy Społecznej. Dyrekcja ustaliła, że 4-latka mogła być ofiarą przemocy domowej, a siniaki na jej ciele miały powstać od ciosów, które zadawała jej matka. Co więcej, kobieta w rozmowie z pracownikami przedszkola sama potwierdziła, że dziewczynka bywała niegrzeczna i wtedy karała ją klapsami!
Do przedszkola wezwano karetkę pogotowia, która zabrała posiniaczoną 4-latkę i towarzyszącą jej ciotkę do szpitala na badania. W tym czasie policjanci udali się do domu dziewczynki, gdzie zastali jej 23-letnia matkę z niemowlęciem. Miesięczna córeczka kobiety również została przebadana przez lekarzy, jednak jak przekazał asp. szt. Tomasz Sitek, dziecko nie miało żadnych śladów świadczących o przemocy. Niemowlę zostało przekazane pod opiekę babci, a 23-latka podejrzewana o znęcanie się nad 4-letnią córką trafiła do policyjnej celi. - Kobieta w chwili zatrzymania była trzeźwa - podkreślił policjant.
Asp. szt. Tomasz Sitek w rozmowie z "Super Expressem" przekazał, że 12 marca 23-latka usłyszała zarzuty znęcania się fizycznego i psychicznego nad 4-letnią córką od chwili jej urodzenia. Co więcej, Prokuratura Rejonowa w Wołominie zastosowała wobec kobiety policyjny dozór i zakaz zbliżania się do jej 4-letniej córki na odległość mniejszą niż 50 metrów. Dziewczyna po badaniach lekarskich trafiła pod opiekę swojej ciotki, a jej mała siostrzyczka nadal pozostaje z matką. Na tym jednak sprawa się nie kończy. - Będą prowadzone też czynności przez sąd do spraw rodzinnych związane z kwestią dalszej opieki nad tymi dziećmi - przekazał w rozmowie z "Super Expressem" policjant.