ZABÓJSTWO W STOLICY

Jak Mieszko R. zostawał drapieżnikiem? 22-latek zaatakował 53-letnią Małgosię na kampusie UW w Warszawie

2025-05-17 11:11

Mieszko R., pochodzący z Gdyni student III roku prawa 7 maja na Uniwersytecie Warszawskim zabija kilkoma ciosami siekiery 53-letnią pracownicę UW Małgorzatę D. Była jego przypadkową ofiarą. Inteligentny, cichy chłopak, dobry uczeń i student nagle przeobraża się w potwora. Śledczym mówi, że chciał „stać się drapieżnikiem”. Podsumowujemy, co już wiemy, o tej przerażającej zbrodni, a co jeszcze pozostaje tajemnicą.

Super Express Google News

Gdynia. Strzeżony apartamentowiec z całodobową ochroną. Wiele mieszkań na wynajem, duża rotacja lokatorów, sąsiedzi mijają się bez słów. – Nikt nikogo nie zna – słyszymy od mieszkańców. Ale są tacy, którzy zapamiętali Mieszka. Wyprowadził się trzy lata temu, gdy dostał się na Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. – Chłopak mi tu przemknął kiedyś w garażu. Spokojny, przygarbiony. Taki mól książkowy. Dłuższe włosy, kujonek – mówi jeden z sąsiadów. I wzdycha: – Mieszkamy tu ponad cztery lata, ale żeby z przyszłym mordercą pod jednym dachem? Tego się nie spodziewaliśmy z żoną – słyszymy.

Mieszko R. pochodzi z dobrze sytuowanej rodziny prawników. Kończy prestiżowe III Liceum Ogólnokształcące Marynarki Wojennej RP, znane jako „Gdyńska Trójka”. Szkoła cieszy się opinią kuźni elit – jej absolwenci to wykładowcy akademiccy, politycy, wojskowi i dziennikarze. Był zdolnym uczniem. Świetne świadectwo maturalne otworzyło mu drzwi na Uniwersytet Warszawski. Chłopak interesuje się historią i militariami, fascynuje go wojsko. Kolekcjonuje broń. „Gazeta Wyborcza” pisze, że interesował się też tematyką filmów gore. To podgatunek filmów grozy, w których celowo skupia się na ukazaniu krwawych scen i przemocy. Ale czy samo oglądanie horrorów powoduje, że ktoś staje się zbrodniarzem?

Warszawa, Rembertów. Po przeprowadzce do Warszawy Mieszko R. mieszka po prawej strony Wisły, w Rembertowie. – Dziwny taki. Z wyglądu mi się nie podobał. Cichy, zamknięty w sobie. Nie widywałam go często, ale zawsze, gdy go widziałam, wchodził do mieszkania przez garaż – opowiada reporterom „Super Expressu” sąsiadka z Rembertowa. Inni: „Zawsze taki nieobecny, zamyślony, unikał kontaktu wzrokowego. „Dzień dobry” nie mówił.”

Jedni studenci mówią o nim: „nie wyróżniał się niczym”, inni, że „siadał w pierwszych ławkach”. 22-latka o koledze ze studiów: „Nie integrował się. Nie wychodził na imprezy. Nie żalił się nikomu, że ma jakiś problem. Zdolny, ale chwilami jakby żył w innym świecie”. Studenci mówią też, że bywał na marszach niepodległości, że politycznie interesował się „Konfederacją”, ale „nie fanatycznie”.

– Ten student był „cichy”, „niepozorny” jak mówią mi jego profesorowie i koledzy. A jednak coś tak strasznego się w nim zalęgło... – stwierdził w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” rektor UW prof. Alojzy Nowak. Co się stało, że po trzech latach studiów i mieszkania w stolicy, w tym niepozornym, ale zdolnym studencie obudził się potwór?

Warszawa, Śródmieście, kampus UW. 7 maja Mieszko był na zajęciach na uniwersytecie. Tego dnia przyjechał z Gdyni. W plecaku miał siekierę (toporek), który zabrał ze sobą z domu, gdzie, jak później mówił śledczym – rąbał drzewo. W plecaku miał jeszcze dwa noże w tym scyzoryk oraz bagnet, i książkę – „Dialogi” Konfucjusza. Przed godz. 19 wyszedł z zajęć, krążył po kampusie UW, jakby namyślał się, co ma zrobić.

Mieszko mówił potem śledczym – jak słyszymy nieoficjalnie – że tego dnia planował wcześniej kogoś zabić, ale ostatecznie zrezygnował. Przy drzwiach gmachu Audytorium Maximum znalazł ofiarę – 53-letnią Małgorzatę D., portierkę, która akurat zamykała drzwi do budynku. Kończyła pracę. Mieszko uderzył ją siekierą w głowę, ciął kilkakrotnie. Ile razy? Śledczy uznali, że wyniki sekcji zwłok zachowają w tajemnicy na prośbę rodziny zmarłej. Kobieta padła bezwładnie w kałuży krwi. Mieszko został natychmiast obezwładniony przez ochroniarza ze straży uniwersyteckiej, ale zdołał go ranić siekierą. 39-letni Tomasz rzucił się na zabójcę z gołymi rękami. Na pomoc w unieruchomieniu 22-latka przyszedł mu funkcjonariusz SOP, który akurat był na terenie, bo w sąsiednim gmachu spotkanie ze studentami miał minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Cztery minuty później Mieszka R. przejęła policja.

Warszawa. Prokuratura Okręgowa. Dzień po zbrodni z komisariatu policji do prokuratury podjeżdża policyjne auto. Mieszko R. ma na sobie luźne dresy, bose nogi w jakby za małych klapkach, na głowie hełm ochronny, zakładany dla bezpieczeństwa zatrzymanym, którzy mogą stanowić zagrożenie dla siebie i otoczenia (taki sam miał na sobie także Kajetan P., który w 2016 roku zamordował lektorkę języka włoskiego i obciął jej głowę, czy Dorian S., który w ubiegłym roku zgwałcił i udusił 25-letnią Lizę).

W prokuraturze zatrzymany zabójca Małgorzaty D. składa wstrząsające zeznania. – Rozum tego nie pojmuje i umysł się mąci. Nie wiemy, co mogło być motywacją tego sprawcy. To nie było normalne zachowanie. Z pewnością konieczne jest uzyskanie opinii sądowo-psychiatrycznej, która może zostać wydana dopiero po badaniach psychiatrycznych – mówił prok. Piotr Antoni Skiba. Prokurator Kamil Kowalczyk ujawnił część zeznań. – Podejrzany wyjaśnił, że miał przekonanie, że „na świecie istnieją drapieżnicy i ofiary, on chce zostać drapieżnikiem i dopiero jak kogoś zabije, to nim się stanie".

Prokuratura stawia 22-latkowi trzy zarzuty: zabójstwa pracownicy Uniwersytetu Warszawskiego, usiłowania zabójstwa pracownika ochrony oraz znieważenia zwłok zamordowanej kobiety. – Badania toksykologiczne nie wykazały, by sprawca działał pod wpływem substancji chemicznych lub alkoholu – przekazuje dziennikarzom rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Antoni Skiba. Mówi, że Mieszko R. odmówił odpowiedzi na pytania, ale przyznał się. Adwokaci zatrzymanego natychmiast oponują: – To nieprawda! Nie było formalnego przyznania się do winy – grzmią mecenasi Jacek Potulski (trójmiejski adwokat, wykładowca Uniwersytetu Gdańskiego) i Maciej Zaborowski (były asystent ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, reprezentujący w sądach wielu polityków PiS). Prokurator Kamil Kowalczyk wyjaśnia zatem później: – Złożył wyjaśnienia, odpowiadał na pytania sądu oraz moje, opisując zabójstwo pokrzywdzonej i całą sekwencję wydarzeń. Nie ma wątpliwości, że się przyznał.

Radom. Mecenasi i prokuratorzy zgodni są natomiast co do konieczności badań psychiatrycznych. – To młody chłopak, który nagle wpadł w stan, który w mojej ocenie jest psychotyczny o charakterze urojeniowym. Mieszko jest wieku, w którym często aktywizują się różne choroby psychiczne – mówi mecenas Potulski.

Sąd rejonowy w Śródmieściu zdecydował o aresztowaniu 22-latka na trzy miesiące. Mieszko R. został umieszczony w placówce penitencjarnej w Radomiu, na oddziale psychiatryczno-terapeutycznym, gdzie będzie poddany obserwacji psychiatrycznej.

Sonda
Jak oceniasz reakcję służb po ataku na kampusie UW?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki