Marek N. przed sądem apelacyjnym. To on miał 25 lat temu dokonać egzekucji w pubie Tartak
W czwartek (27 listopada) przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie ruszył proces odwoławczy. W tej samej sprawie zapadły już dwa wyroki skazujące i jeden uniewinniający. Sąd Okręgowy dla Warszawy-Pragi skazał Marka N. w 2023 r. na łączną karę dożywocia za podwójne zabójstwo i nielegalne posiadanie broni. W przeszłości był poszukiwany za rozboje z użyciem broni, udział w zorganizowanej grupie przestępczej oraz posiadanie i handel narkotykami.
Sprawa, w której teraz jest oskarżonym, dotyczy gangtesrkich porachunków sprzed 25 lat. Wieczorem 10 listopada 2000 r. Paweł G. ps. Głębik, oraz Krzysztof B. ps. Szczur siedzieli w pubie Tartak. Obaj byli członkami tzw. grupy nowodworskiej. Prawdopodobnie spodziewali się ataku, bo mieli na sobie kamizelki kuloodporne i nosili broń. G. wychodził co jakiś czas na zewnątrz, miał sprzedawać przed lokalem narkotyki.
Przed godziną 22 do knajpy wkroczyli dwaj zamaskowani mężczyźni. Kilerzy zaskoczyli „Głębika” i „Szczura” dokładnie w momencie, gdy ci siedzieli przy jednym ze stolików. Łącznie oddali do nich ponad 30 strzałów z karabinu AK-47 i pistoletu maszynowego. Kamizelki nie pomogły. Grad kul wystrzelonych z „kałasza” podziurawił je jak sito.
Nie przyznaje się do winy
– Nie przyznaję się do zarzucanych mi czynów. W dniu zdarzenia nie było mnie w pubie Tartak – powiedział w czwartek przed sądem Marek N. i przedstawił własną wersję zdarzeń. – Zabójcy Pawła G. i Krzysztofa B. zlecili obserwację baru, konkretnie drzwi. Mieli kominiarki i kamizelki. Tak przygotowani stanęli na rogatkach Nowego Dworu Mazowieckiego i czekali na sygnał. Mieli problem z dokonaniem zabójstwa, bo G. wchodził i wychodził na zewnątrz, sprzedawał narkotyki – opowiadał przed sądem oskarżony. – Potem zabójcy weszli, oddali strzały i odjechali. Nie wiem kto dał sygnał, że ofiary są w barze – kontynuował.
Jego zdaniem po wszystkim mieli pojechać samochodem do lasu i spalić auto. – Wiem to od bezpośrednich sprawców – przekonywał. – Kim byli zabójcy? – dopytywała sędzia Anna Zdziarska. – Nie chcę o tym mówić – odparł N. Później dodał, że obaj już nie żyją, a tę wersję zdarzeń potwierdził w rozmowie z inną osobą zamieszaną w sprawę.
Obrońcy Marka N. przekonują, że ich klient jest niewinny. Rzeczywiście, dowody wydają się być bardzo kruche. Jedynym bezpośrednim dowodem winy są zeznania jednego świadka. To kobieta, która feralnej nocy była na miejscu zbrodni. Tylko ona wskazała N. jako zabójcę. Miała rozpoznać go po kolorze oczu i sylwetce. Zeznania złożyła jednak dopiero po 8 miesiącach od zbrodni.
Rozpoznała go po oczach i sylwetce. Obrona: „Świadek nie mówi prawdy”
Kobieta zeznała, że widziała, jak N. kilka razy wchodzi do pubu, rozgląda się i wychodzi. Wtedy na twarzy nie miał kominiarki. Chwilę przed masakrą wyszła na zewnątrz i wsiadła do samochodu swojego kolegi. Wtedy rozległy się strzały. Twierdziła, że jeden z zamachowców po wyjściu z pubu stanął i przez minutę się w nią wpatrywał. Jej zdaniem człowiek, który zaglądał do pubu bez kominiarki i ten, który strzelał a później na nią patrzył, to ta sama osoba.
Na zewnątrz było ciemno, a wnętrze zasnutego dymem papierosowym pubu oświetlały jedynie światła baru i świeczki na stołach. Zdaniem obrony świadek nie miała szans w takich warunkach zapamiętać koloru oczu sprawcy. – Poznała sprawcę po sylwetce i kolorze oczu, co następuje po 8 miesiącach od zdarzenia. W mojej ocenie nie sposób uznać, że świadek mówi prawdę. Miała rozpoznać zabójcę po oczach, a nie była w stanie określić nawet koloru jego samochodu – przekonywał jeden z adwokatów.
To nie jedyne kontrowersje. Jak podawał portal wp.pl, świadkowie, którzy śledczym mówili, że dużo widzieli, w sądzie twierdzili później, że zeznania zostały na nich wymuszone przez funkcjonariuszy CBŚ. Inni w toku śledztwa zmieniali wersje, a żaden z nich nie rozpoznał Marka N. jako uczestnika zamachu.
Obrona chce całkowitego oczyszczenia z zarzutów Marka N. Prokuratura przekonuje jednak, że wyrok I instancji jest słuszny. Prawomocny wyrok ma zapaść na kolejnej rozprawie w grudniu.