- Mieszkaniec Myszyńca, Sebastian G., zaginął bez śladu latem 2024 roku, co zapoczątkowało szeroko zakrojone poszukiwania.
- Prawda wyszła na jaw jesienią, gdy kolega Sebastiana wyjawił szczegóły makabrycznej zbrodni.
- Sąd w Ostrołęce wydał wyroki dla sprawców. Motyw zbrodni jest absurdalny. Poznaj szokujące szczegóły.
Sebastian z Myszyńca przepadł bez śladu. Prawdę o zbrodni wyjawił kolega
Latem 2024 roku Sebastian G., mieszkaniec Myszyńca (woj. Mazowieckie) zniknął bez śladu. Nie odbierał telefonu, nie pojawił się w pracy. Rodzina zgłosiła zaginięcie i ruszyły ogromne poszukiwania. Policjanci, strażacy, sąsiedzi, znajomi. Lasy, bagna, rzeki. Psy tropiące, drony i apele w mediach. – Mieliśmy nadzieję, że się odezwie – mówili bliscy Sebastiana G. Nie odezwał się. Bo już nie żył.
Prawda wyszła na jaw dopiero jesienią - cztery miesiące później - gdy policja zatrzymała 22-letniego Damiana S. Podczas przesłuchania złamał się. Opowiedział wszystko: o imprezie, alkoholu i kłótni z Sebastianem.
To był horror. Nagiego Sebastiana zakopali w lesie
Jego wersja brzmiała jak horror. On i 27-letni Mateusz T. zaczęli bić Sebastiana. Ciosy w głowę i szyję. – Próbował oddychać, ale nie ratowaliśmy go. Piliśmy dalej. Już się nie podniósł – zeznał spokojnie, bez cienia emocji.
A potem zrobili coś, co mrozi krew w żyłach. Zamiast zadzwonić po pomoc, wzięli łopatę. W nocy wykopali dół. Ściągnęli z Sebastiana ubrania. Zakopali go pod piachem, gałęziami i śmieciami. Liczyli, że nagie ciało szybciej się rozłoży. Myśleli, że las ukryje ich zbrodnię.
Sąd: "Żadnej skruchy. Zero odpowiedzialności"
Obaj trafili do aresztu. Jesienią 2025 roku ruszył proces w sądzie w Ostrołęce. Z jednej strony rodzina Sebastiana. Z drugiej dwóch mężczyzn: Damian S. ze spuszczoną głową i Mateusz T. z kamienną twarzą. Damian mówił wszystko. Mateusz zaprzeczał. Twierdził, że pił z wujkiem. Gdy sąd poprosił o dane wujka, żeby go przesłuchać, okazało się, że ten… nie żyje.
– Żadnej skruchy. Zero odpowiedzialności – podsumowała sędzia.
Wyroki zapadły pod koniec listopada 2025 roku. Damian S.: 10 lat więzienia. Mateusz T.: 12 lat. Prokuratura chciała 10 tysięcy zadośćuczynienia. Sąd przyznał rodzinie po 100 tysięcy. – Dziesięć tysięcy to nieporozumienie. Żadna kwota nie odda tego, co im zabrano – powiedziała sędzia.
Motyw? Prawie nie istnieje. Sebastian G., 28 lat, zapytał Mateusza, dlaczego ukrywa nieletnią dziewczynę. Nie chciał awantury. Chciał pomóc dziecku. To wystarczyło, by go zabili.