- Mieszkańcy oraz podróżni przeżyli prawdziwe chwile grozy, gdy motorniczy tramwaju zauważył podejrzany pakunek w torach.
- Na miejsce natychmiast wezwano służby, w tym policję i pirotechników, którzy zabezpieczyli teren i wstrzymali ruch.
- Co tak naprawdę kryło tajemnicze znalezisko i jakie były konsekwencje tego zdarzenia?
Podejrzany pakunek na Pradze. Alarm i interwencja służb
We wtorek (3 grudnia) o godzinie 22:49 motorniczy jednego z tramwajów zauważył w torowisku na ul. 11 Listopada, w rejonie ul. Targowej, podejrzany przedmiot. Postanowił natychmiast poinformować dyspozytora oraz odpowiednie służby.
− O godzinie 22:49 nasz motorniczy zgłosił podejrzany pakunek w torach tramwajowych. Służby zostały wezwane na miejsce zdarzenia. Nasz pracownik zareagował wzorowo, wszystko odbyło się zgodnie z procedurami − powiedział „Super Expressowi” Witold Urbanowicz, rzecznik prasowy Tramwajów Warszawskich.
Na miejsce niezwłocznie zadysponowano liczne załogi policji oraz nadzoru ruchu. Funkcjonariusze zamknęli chodnik i ulicę, a także wstrzymali ruch tramwajowy i autobusowy w obu kierunkach. Rejon został odgrodzony taśmami. Przez cały czas na miejscu pracowali policyjni pirotechnicy.
Co kryło tajemnicze znalezisko?
Po kilku godzinach napięcia, działania służb zakończono o 2:05 w nocy. Po dokładnym sprawdzeniu okazało się, że alarm był fałszywy. Podejrzaną paczką była najprawdopodobniej część od sklepowego systemu alarmowego.
Mimo wszystko, służby podkreślają, że reakcja motorniczego była prawidłowa. Dzięki jego czujności możliwe było szybkie zabezpieczenie miejsca zdarzenia i wyeliminowanie potencjalnego zagrożenia.
Choć nie wszystkie alarmy kończą się realnym zagrożeniem, ich skala i charakter ostatnich incydentów (aktów dywersji w Polsce) pokazują, że system reagowania, a więc czujność motorniczych, policji, pirotechników i służb, ma znaczenie fundamentalne.