Nieboszczyk odwiedził Krzysztofa Jackowskiego. Jego ciało jest w kostnicy, ale dusza jest tu, w mojej piwnicy

i

Autor: Wikipedia, Autorstwa Grzegorz Gołębiowski Krzysztof Jackowski

Nieboszczyk odwiedził Krzysztofa Jackowskiego. "Jego ciało jest w kostnicy, ale dusza jest tu, w mojej piwnicy"

2021-03-20 8:00

Czy śmierć ma jakieś znaczenie? Czy istnieją duchy? Czy da się z nimi porozmawiać? Odpowiedzi na te pytania zna Krzysztof Jackowski, znany z pomocy w poszukiwaniach zaginionych osób. Jasnowidz opowiedział Januszowi Szostakowi nieprawdopodobną historię. Postanowił podzielić się wspomnieniami o jednej z dawnych spraw. Jesienią 2017 roku zgłosiła się do niego rodzina Mariana Figla, który nie wrócił do domu. Wizja, której doświadczył, zaskoczyła nawet samego jasnowidza.

- Każda z tych spraw ma dla mnie swoje znaczenie jako ważne doświadczenie. Ale o tym człowieku będzie mi trudno zapomnieć kiedykolwiek - powiedział Januszowi Szostakowi Krzysztof Jackowski. Jasnowidz z Człuchowa postanowił podzielić się swoją historią, która miała miejsce w 2017 roku. O wydarzeniach z tamtych dni opowiedział właśnie Januszowi Szostakowi, który wszystko opisał w swojej najnowszej książce pt. "Widziadła".

ZOBACZ TEŻ: Rafał Trzaskowski dopiął swego. Radni poparli jego pomysł. Wielkie Polki będą godnie uhonorowane

Historia dotyczy zaginięcia 79-letniego Mariana Figla. Mężczyzna zaginął w Warszawie 16 października 2017 roku. Tego dnia poszedł na cmentarz Bródnowski ze swoją żoną i szwagierką. Mieli wspólnie posprzątać groby przed Wszystkimi Świętymi. W pewnym momencie senior powiedział małżonce, że wraca do domu, bo boli go biodro. Nie miał daleko. Mieszkał zaledwie kilometr dalej. Nigdy jednak już tam nie dotarł.

Zaginionego mężczyzny szukano osiem dni. Bezskutecznie. Policja przeszukała wówczas cmentarz i jego okolice. 79-latka nie znaleziono. Dziewiątego dnia poszukiwań rodzina zaginionego postanowiła poprosić o pomoc Krzysztofa Jackowskiego. Jasnowidz otrzymał od nich dwie czapki mężczyzny i jego zdjęcie. - Nie wiedziałem wówczas, że poszedł na cmentarz w towarzystwie dwóch kobiet. Skoncentrowałem się w swojej wizji najpierw na nim i zobaczyłem tego mężczyznę na cmentarzu, właśnie w towarzystwie dwóch kobiet, które patrzyły na niego pobłażliwie. Wtedy jeszcze myślałem, że może żyje - opowiadał Szostakowi. Na drugi dzień ponownie wrócił do sprawy.

- Po południu odłożyłem czapkę i zdjęcie, i uznałem, że nie dam rady. Nie zrobię tego, nie potrafię - pomyślałem. Położyłem się na kanapie nieco zdenerwowany, że nie jestem w stanie nic w tej sprawie zrobić. I w myślach powiedziałem: „Facet, powiedz mi, kurwa, co się z tobą stało?”. I w tej chwili miałem takie skojarzenie, jakby do mnie mówił, nie używając słów: „Przeszedłem jedną przecznicę, doszedłem do drugiej przecznicy i wtedy pomyślałem, że wrócę do nich na cmentarz”. Jednak ja miałem przeczucie, że nie wrócił na cmentarz, tylko skręcił w uliczkę w lewo i tam leży martwy - opowiadał dalej.

Jasnowidz natychmiast zerwał się z łóżka i zaczął przeglądać Mapy Google. - Przybliżam i myślę: „Kto nadaje ulicom w Warszawie nazwy?”. Ta ulica nazywała się Podobna. Przybliżam tę ulicę do zdjęć i lipa, nic. Tu są domki jednorodzinne, chodniczek i łąka oraz wysoki mur cmentarza. Tak sobie myślę, że to niemożliwe, żeby tam trup leżał, bo zaraz by go ludzie albo nawet psy znalazły - tłumaczył Jackowski. W końcu wydrukował mapę, zaznaczył na niej miejsce, gdzie może być zaginiony mężczyzna i wysłał ją do jego syna.

NIE PRZEGAP: Dramat i skandal! Sąd każe pani Ewelinie oddać ojcu w Niemczech ukochane dzieci! Interweniuje minister

Nie minęło kilkadziesiąt minut, a do jasnowidza zadzwonił syn zaginionego 79-latka z pytaniem, czy jego ojciec długo męczył się przed śmiercią. - Pana ojciec to pewnie jeszcze żyje - odpowiedział mu wtedy Jackowski. Odpowiedź syna zaskoczyła nawet jasnowidza. - Proszę pana, ja stoję obok zwłok swojego ojca - oznajmił. Wyjaśnił też, że znalazł ciało ojca, które leżało między murem cmentarnym, za starymi betonowymi słupami, jakimś gruzem.

Wieczorem, tego samego dnia gdy znaleziono ciało mężczyzny, w domu Jackowskiego wydarzyło się coś nieprawdopodobnego. - Poszedłem do piwnicy, aby rozpalić w piecu. (…) W pewnym momencie aż mnie przeszyło, poczułem, że ktoś tam jest. Ja nie czułem lęku, miałem jednak silne poczucie, że ktoś mi towarzyszy. Oczywiście nie fizycznie. Zdałem sobie sprawę, że ja tego faceta przywołałem. Jego rodzina już go ma, jego ciało jest w kostnicy, ale dusza jest tu, w mojej piwnicy. I tak stojąc w tej piwnicy, zapytałem: „To teraz powiedz mi, jak się umiera?”. Wtedy skojarzyła mi się jakby wstążeczka z kokardą, taka jakby z dymu, jak mgiełka. I wówczas miałem poczucie słów, jakby mówił do mnie: „To takie nic, to kompletnie nie ma znaczenia. Śmierć nie ma znaczenia - opowiedział Jackowski.

Sonda
Czy wierzysz w duchy?

Więcej informacji na temat tej i innych historii znajdziesz w książce Wydawnictwa Harde "Widziadła", autorstwa Janusza Szostaka. Książka do kupienia tutaj.

Widziadła, autorstwa Janusza Szostaka

i

Autor: Wydawnictwo HARDE "Widziadła", autorstwa Janusza Szostaka

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki