Odurzony marihuaną kierowca Ubera wjechał z pasażerami wprost pod pędzącego tira [GALERIA]

2019-09-09 10:28

Przed sądem stanął właśnie kierowca Ubera, który podczas kursu pod Warszawą zabił dwie młode kobiety. Był pod wpływem marihuany, gdy na skrzyżowaniu wjechał wprost pod pędzącego tira. Dwie jego pasażerki nie przeżyły tego tragicznego kursu. Zmarły mimo dramatycznej reanimacji na miejscu wypadku.

Do tragicznych wydarzeń doszło 4 kwietnia 2018 r. Około godz. 23 Marta Jarzębska, jej mąż Łukasz oraz ich znajomi wracali z Bobrowca pod Piasecznem do Warszawy. Toyotą yaris wiózł ich kierowca ubera Mateusz P. Na skrzyżowaniu w Lesznowoli 26-latek nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu tirowi. Doszło do makabrycznego zderzenia. Mała toyota została zmieciona z drogi i wylądowała na boku na poboczu. Na miejscu zginęły Marta i Milena. Obie w wieku 30 lat. Mąż Mileny ledwo uszedł z życiem.

Jak się okazało, Mateusz P. był pod wpływem marihuany. Leczył się też z alkoholizmu. W czwartek w sądzie rejonowym w Piasecznie spotkał się twarzą w twarz z rodzinami ofiar.

- Wiem, że to już niczego nie zmieni, ale chciałbym przeprosić rodziny – powiedział na sali Mateusz P.

Mężczyzna  odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Nie przyznał się też do winy.

Ty morderco, bandyto! - wykrzyczała w momencie krótkiej mowy oskarżonego mama Marty Jarzębskiej.

Mateuszowi P. grozi 12 lat pozbawienia wolności. Na razie jednak odpowiada z wolnej stopy.

- Zależy na przyzwoitym wyroku. Jako matka zabitej młodej kobiety, chcę też ostrzec społeczeństwo, żeby podchodzić z nieufnością do korzystania z usług takich kierowców – apeluje pani Teresa.

Kolejna rozprawa odbędzie się w listopadzie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki