Smród w mieszkaniu na Ursynowie

i

Autor: Paweł Dąbrowski/ Super Express

Ogromny fetor na Ursynowie. Kobieta zmarła, mięso gnije! [WIDEO - TYLKO U NAS]

2019-07-09 14:13

Ogromny smród nie daje żyć mieszkańcom bloku przy ulicy Marco Polo na Ursynowie. Nie mogą znieść zapachu, który wydobywa się z lokalu na parterze. Trzy lata temu zmarła jego właścicielka. Od tamtej pory mieszkanie stoi puste, a ze środka wydobywa się ogromny fetor.

- Drzwi od klatki muszą być otwarte cały dzień i całą noc, nieważne czy mróz, czy burza, bo inaczej nie da się wytrzymać. Mamy tu tykającą bombę biologiczną – żali się Karolina Nikoniuk, mieszkanka bloku. Smród w budynku jest taki, jakby w mieszkaniu rozkładały się zwłoki.

Sąsiedzi w ostatni weekend nie wytrzymali i wezwali policję oraz straż pożarną, bo sanepid odmówił im pomocy.

- Strażacy weszli do mieszkania. Słyszeliśmy tylko, że mówili o wszechobecnym robactwie. Podobno w środku zostało zepsute mięso w lodówce, która jest wyłączona, bo w lokalu odcięto prąd – opowiadają sąsiedzi. Służby jednak nie wyrzuciły źródła smrodu, bo to „własność prywatna”. Mieszkańcy zostali więc znów problemem.

- Nie możemy wejść do cudzego mieszkania. Musimy wystąpić z oficjalnym pismem do policji. Próbujemy namierzyć spadkobierców zmarłej, ale to nie takie proste – tłumaczy Andrzej Zięcina (63 l.) z administracji SMB Imielin. Nie wyjaśnia jednak dlaczego do tej pory nikt nie wystąpił o taką zgodę.

- A problem trwa od dawna. Ja mieszkam na górze. Zasłoniłam kratki wentylacyjne, bo smród jest nie do wytrzymania. Boję się, że rozlezą nam się po budynku robaki – skarży się Elżbieta Olchowik (74 l.).

Policjanci tłumaczą, że nie usunęli śmierdzącego mięsa, bo nie mogą wyrzucać czyjejś własności. - Ktoś mógłby oskarżyć ich o naruszenie mienia. Poza tym nie jesteśmy od sprzątania lodówek – stwierdza Karol Gruda z policji na Ursynowie.

Po naszej interwencji, administracja obiecała wszcząć procedurę. Przedstawiciele SMB Imielin wierzą jednak, że spadkobiercy zmarłej kobiety pojawią się i sami wysprzątają mieszkanie. - Wiemy, że mieszkanka innej klatki, nawiązała kontakt mailowy z córką właścicielki, która mieszka za granicą. Kobieta zobowiązała się, że ktoś przyjdzie posprzątać mieszkanie we środę - zapewnił Zięcina.

Pytany, czy spółdzielnia ma kontakt do tej osoby, stwierdził, że administracja nie mogła go uzyskać ze względu na RODO.

Mieszkańcy są oburzeni. - Co zrobiła administracja, by namierzyć spadkobierców zmarłej kobiety? Nic. Zasłania się procedurami. Wszyscy dobrze wiedzieli o problemie od kilku miesięcy. Jakby tu mieszkał ktoś ze spółdzielni, to na pewno zająłby się tą sprawą. Policja też mogła po prostu wyjąć ten syf i wyrzucić. Przecież i tak weszli ze strażą do mieszkania. To się w głowie nie mieści - podsumowuje rozwścieczona mieszkanka bloku.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają