Partner skatowanej w centrum Warszawy Lizy w szczerej rozmowie po śmierci ukochanej. Został mi po niej wysuszony plasterek cytryny i wspólne zdjęcia

i

Autor: Instagram, Paweł Dąbrowski / Super Express

Serce pęka

Partner skatowanej w centrum Warszawy Lizy w szczerej rozmowie po śmierci ukochanej. "Został mi po niej wysuszony plasterek cytryny i wspólne zdjęcia"

2024-03-26 13:58

Śmierć 25-letniej Lizy wstrząsnęła wszystkimi. Pod koniec lutego młoda kobieta została brutalnie skatowana w centrum Warszawy. Po kilku dniach zmarła w szpitalu. Miesiąc po tragedii jej partner Daniel udzielił szczerego wywiadu, w którym opowiada o swojej ukochanej i dramacie, który przeżył. Jego słowa wyciskają łzy.

Warszawa, Śródmieście. 25-letnia Liza skatowana w centrum Warszawy

Ta historia wstrząsnęła całą Polską. Po godz. 5 rano w niedzielę, 25 lutego, młoda Białorusinka Liza wracała do mieszkania po spotkaniu ze znajomymi. 25-latka przechodziła właśnie ul. Żurawią, gdy została zaatakowana. Młody mężczyzna na głowie miał kominiarkę, a w rękach trzymał nóż kuchenny. W ciągu paru sekund obezwładnił swoją ofiarę i wciągnął do jednej z bram. Tam brutalnie zgwałcił 25-latkę. Nagą i ledwo żywą kobietę kilkadziesiąt minut później znalazł dozorca budynku. Liza w bardzo ciężkim stanie trafiła do szpitala, gdzie zmarła kilka dni później. Lekarze stwierdzili śmierć jej mózgu.

Kilkanaście godzin po brutalnej napaści zatrzymali 23-letniego Doriana S., mieszkańca Mokotowa. To on odpowie za śmieć Lizy.

Partner skatowanej w centrum Warszawy Lizy w szczerej rozmowie po śmierci ukochanej

Miesiąc po dramacie, który rozegrał się przy ul. Żurawiej, parter zmarłej Lizy udzielił szczerego wywiadu. Daniel, mieszkaniec Warszawy pochodzący z Mariupola w Ukrainie, otworzył się w rozmowie z dziennikarzem "Gazety Wyborczej". Jego słowa chwytają za serce.

"Chciałbym wykasować z pamięci ostatni miesiąc. Tylko gdybym go wykasował, to gdzie wtedy byłaby Liza? Chyba raczej potrzebuję maszyny cofającej czas" - stwierdził.

W rozmowie wspomina ostatnią podróż z Lizą do Alicante w Hiszpanii. Jak mówi, po ukochanej pozostały mu jedynie zdjęcia, jedno ubranie i plasterek wysuszonej cytryny ze wspomnianych wakacji.

Swoją dziewczynę ostatni raz widział rankiem 24 lutego. "Około godz. 10 wychodziłem z naszego wspólnego mieszkania do pracy, a Liza jeszcze leżała w łóżku. Powiedziała, że mnie kocha i że wróci późno. Miała wtedy z koleżanką "kobiecy dzień". Poszły do spa, sauny, a później w miasto. Wieczorem wysłała mi zdjęcie z restauracji i napisała, że wróci później niż zwykle" - wyjaśnił dziennikarzowi "GW". Niestety, Liza już nie wróciła. O horrorze, który wydarzył się przy ul. Żurawiej, Daniel dowiedział się od policji, która wezwała go na przesłuchanie. Mundurowi pokazali mu fragment nagrania z okolicznej kamery monitoringu. Darowali mężczyźnie patrzenie na najgorsze chwile.

"To był autopilot"

Chłopak zmarłej Lizy przyznał, że pierwsze dni po napaści na ukochaną działał jak na autopilocie. Szukał najlepszych lekarzy, rehabilitantów, założył zbiórkę pieniędzy na pomoc wsparcia leczenia 25-latki. "Dużo czasu spędzałem przy Lizie. Mówiłem do niej, że nie może umrzeć i że jest silna. Opowiadałem o podróżach, które tak uwielbiała i wspominałem nasz pobyt w Hiszpanii. Przystawiałem jej do ucha telefon, żeby mogła posłuchać rodziców" - wyjawił w rozmowie.

Po śmierci Lizy zaangażował się w organizację pogrzebu. Jak przyznał, nie potrafi sam poradzić sobie z tym, co przeżył. "Nie umiem wrócić do tego, co było przed śmiercią Lizy. Spotykam się z terapeutą, który tłumaczy mi, co się ze mną dzieje. Zawsze uważałem, że da się wyjść z trudnej sytuacji, ale teraz nie wiem jak" - powiedział dziennikarzowi "GW". "Mam nagłe wahania nastroju. Potem znowu jest lepiej, a za chwilę mam atak paniki. Wracam do normy, ale zaraz znowu mam zjazd. Nie czuję się ze sobą bezpiecznie. Obecnie, prawie każdy dzień spędzam ze znajomymi. Przychodzę do nich lub oni do mnie" - wyjaśnił.

Liza zostawiła po sobie pamiętnik

Daniel wyjawił, że zgodził się na wywiad, by nikt nie zapomniał o tej tragedii. Jak dodał, sprzątając rzeczy zmarłej ukochanej, odnalazł jej pamiętnik. Słowa zapisane na jego ostatniej stronie sprawiają, że łzy ciekną po policzkach. "Na ostatniej stronie zapisała w nim swoje marzenia na naszą wspólną przyszłość: "Mieszkam w Paryżu ze swoim chłopakiem i swoją młodszą siostrą. Mam rodzinę, zwiedzam świat, prowadzę biznes i zarabiam milion dolarów". Wszystko napisała w czasie teraźniejszym" - zdradził partner zmarłej 25-latki.

Sonda
Przechodziłeś/-aś kiedyś żałobę po starcie bliskiej osoby?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki