W czwartek (10 lipca) Paulina K. pojawiła się w Sądzie Rejonowym w Warszawie. Jej twarz była poważna, włosy ściśle spięte, ubrana skromnie − czarna bluzka, jasne spodnie.
Wypadek, do którego doszło 15 września 2024 roku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie, odmienił życie wielu osób. Zginął 37-letni Rafał P., ojciec małych dzieci. Paulina K. i dwoje innych pasażerów doznało poważnych obrażeń.
Według śledczych, to właśnie Łukasz Żak prowadził samochód, pędząc z prędkością ponad 200 km/h, będąc pod wpływem alkoholu i łamiąc sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Po wypadku zbiegł z miejsca zdarzenia, a kilka dni później zgłosił się na komisariat... w Niemczech.
W sądzie, na kolejnej już rozprawie, pojawił się w doskonałym nastroju. Z nonszalancją usiadł na ławie oskarżonych, uśmiechał się i rozmawiał ze swoją mecenas. Ani razu nie spojrzał na Paulinę. Jego była dziewczyna w wywiadzie, którego udzieliła kilka miesięcy temu, mówiła jasno: − Po prostu nie ma tego człowieka w moim życiu. Nie będzie go i muszę iść sama dalej.
Zeznania Pauliny K. mogą mieć ogromne znaczenie dla procesu. To ona była w samochodzie, to ona przeżyła piekło, z którego nikt jej nie ratował.
Obciążające są także zeznania innych pasażerów. Sara S., jedna z uczestniczek zdarzenia, opowiedziała o dramatycznych chwilach, kiedy ocknęła się w samochodzie: − Widziałam wszystko jak przez mgłę, było takie szare. Adam zabrał mnie jako pierwszą. Wiem, że było tam też dużo ludzi wokoło. Ja widziałam tylko, że Maciej po prostu trzymał się za głowę i chwiał się, tak jakby miał zaraz zemdleć − mówiła.
Żak nie tylko spowodował wypadek, ale i uciekł. Nie pomógł nikomu. Działał w warunkach recydywy, a jego zachowanie po tragedii − zarówno ucieczka z kraju, jak i późniejsze zachowanie w sądzie − może tylko pogrążyć go w oczach wymiaru sprawiedliwości.
Tego dnia nie starczyło czasu na zeznania Pauliny K. Sąd zdecydował się jedynie na przesłuchanie Adama K., skazanego za udostępnienie Żakowi telefonu po wypadku. Mężczyzna powtarzał, że niewiele pamięta, bo był pijany, a po wypadku doznał szoku.