Osiedle Przyjaźń wybudowano w latach 50. XX wieku jako zaplecze mieszkaniowe dla robotników budujących Pałac Kultury i Nauki. Następnie zamieszkiwali je studenci i kadra uczelniana. Przetrwało już ponad 70 lat, pełniąc m.in. funkcję przystępnych finansowo domów studenckich.
W 2024 r. Akademia Pedagogiki Specjalnej, niedługo przed zakończeniem roku akademickiego, zrezygnowała z dzierżawienia terenu od Warszawy. Na wszystkich padł blady strach. Miasto zdecydowało, że w drodze wyjątku przedłuży studentom umowy o parę miesięcy, by mogli dokończyć naukę i znaleźć inne miejsce zamieszkania. Po tym okresie budynki dzierżawione przez APS miały zostać opuszczone i przeznaczone do remontu.
Sprawdź też: Lokatorzy protestowali przed ratuszem: "Chcemy umów z miastem, nie wysiedleń!"
Część osób odmówiła opuszczenia lokali, a w sprawę zaangażowali się aktywiści. Ich prośby o pozostanie na osiedlu i propozycje płacenia czynszu zostały odrzucone w związku z podnoszonym przez ratusz złym stanem technicznym budynków. Od tego czasu, między stroną społeczną i urzędnikami, regularnie dochodzi do sporów, z interwencjami policji włącznie.
Kolejna interwencja policji na Osiedlu Przyjaźń
W czwartek rano, 5 czerwca, na Osiedlu Przyjaźń w Warszawie, urzędnicy ujawnili osoby przebywające nielegalnie w domku nr 47. O pomoc w usunięciu ich z terenu poprosili policję. W asyście funkcjonariuszy zostały wyprowadzone razem z rzeczami osobistymi. Lokalna grupa zaalarmowała media o nielegalnej eksmisji.
- Policja, razem z administracją i Zarządem Mienia Skarbu Państwa, który jest właścicielem terenu Osiedla Przyjaźń, nielegalnie eksmituje ludzi z domów. Oni w prasie zarzekają się, że nigdy tu nie było żadnej eksmisji. Tak, legalnej eksmisji nie było, bo eksmisja odbywa się po wyroku sądu z komornikiem na miejscu. Tu przychodzi policja, wyciąga ludzi z domów i przewozi do komendy, następnie odpowiadają za naruszenia miru domowego. W mediach jeden mecenas określił to jako obejście przepisów prawa cywilnego. W tym czasie administracja zabija lokal płytami - nazywają to "zabezpieczeniem lokalu" - a on dalej stoi pusty i jest dewastowany przez złomiarzy - opowiada reporterowi ESKI obecny na miejscu Miłosz (23 l.).
- Ja zakłócę panu mir domowy, jak wejdę do pana do domu, w którym pan mieszka i zacznę sobie siedzieć. Mir domowy jest w miejscu, w którym ktoś mieszka, a nie w pustostanie. Wszystko skończy się po prostu dalszą walką o osiedle i o możliwość mieszkania tutaj bez degradacji budynków. To jest patologia, co się dzieje. To są po prostu puste, wielkie przestrzenie, w naprawdę pięknej okolicy, które można by było świetnie wykorzystać. Administracja robi wszystko, żeby tak nie było - dodaje.
Czytaj dalej.
Urząd komentuje
- To nie jest eksmisja. Nie ma żadnych eksmisji lokatorów lub mieszkańców osiedla. Działania Zarządu Mienia podejmowane są wyłącznie w stosunku do nielegalnie przebywających tam osób. Domki są regularnie kontrolowane przez pracowników Zarządu Mienia Skarbu Państwa. Podczas rutynowej kontroli okazało się, że w domku nr 47, nielegalnie wprowadziło się prawdopodobnie kilkanaście osób. Zarząd Mienia poprosił o interwencję policję, zgłaszając bezprawne zajęcie pokoi i prosząc w wparcie przy wylegitymowaniu przebywających tam osób - tłumaczy "Super Expressowi" rzeczniczka stołecznego ratusza, Monika Beuth.
Domek numer 47 to drewniany budynek, który do ubiegłego roku pełnił funkcję akademika. Do chwili przejęcia nieruchomości przez Zarząd Mienia Skarbu Państwa, czyli obecnego zarządcę, w budynku zamieszkiwali studenci lub byli studenci.
- Po przejęciu osiedla w administrowanie, z uwagi na stan techniczny drewnianych akademików, żadna z uczelni nie zdecydowała się kwaterować w nich studentów na kolejny rok. Ci, którzy w nich mieszkali, opuszczali w ciągu ostatniego roku zajmowane pokoje. W budynku jest 17 pokoi, z czego z 13 pokoi wyprowadzili się studenci i zdali nam klucze. W budynku zostały 4 zajęte pokoje, w których mieszkać powinno jedynie 5 osób - dodaje.
Czytaj dalej.
Obawa o przyszłość Osiedla Przyjaźń
Nasi rozmówcy alarmują, że w zamkniętych przez urzędników domach dochodzi do włamań i kradzieży. Na dowód pokazują zdjęcia.
- Administracja osiedla próbuje zrobić tak, żeby to osiedle stało prawie puste. Zasłaniali się jakimś wielkim remontem. Na ten remont nie było żadnego potwierdzenia, papierów, planów, kosztorysu, nie było nic. Dwa z tych domów znajdują się właściwie obok nas. To jest 31 i 42. To są domy, które zostały opróżnione. Nikt się tam nie wprowadził, nikt tam nie został. Stały puste przez jakiś czas i właściwie od razu przyszli złomiarze. Rozkradli dom z kabli, rozkradli z rur, powycinali je. Wszystko jest tam zniszczone, zdewastowane, w przeciwieństwa do lokalu, w którym teraz prowadzona jest nielegalna eksmisja. Tam, gdzie ludzie mieszkają, takiego problemu nie ma - tłumaczy Miłosz.
Podnoszą, że ich obecność odstrasza złomiarzy i wandali. Z własnych środków dbają o wyposażenie oraz stan techniczny budynków. Nie chcą, żeby osiedle zostało zapomniane i dlatego zdecydowali się zostać.
- Ten lokal wygląda dużo przyjemniej, dużo lepiej, bo ludzie włożyli czas i pieniądze. Kilka dni temu zakończyli malowanie jakiejś przestrzeni, tutaj odgrzybili, tutaj zamalowali, zeskrobywali starą farbę. Naprawdę dużo pracy zostało w ten dom włożone - dodaje. - Mamy jeden, niezmienny postulat, do którego wszystko się sprowadza: by nikt nie został bez domu i miał gdzie spać, by to miejsce zostało zachowane.
- Bardzo mnie ciekawi, że administracja chce wyrzucać ludzi, którzy doprowadzili dom do stanu użytkowego, a nie zajmują się w ogóle ani remontem tych domów, ani ludźmi, którzy jeszcze bardziej je niszczą. Możemy się tylko domyślać, o co w tym chodzi - wtóruje mu Łucja (24 l.).
Co dalej? Znalazły się pieniądze na remont
O wspomniane zniszczenia i dalsze plany na Osiedle Przyjaźń spytaliśmy ratusz. Nieruchomość stanowi własność Skarbu Państwa, miasto jedynie nią gospodaruje w ramach wykonywania zadań zleconych z zakresu administracji rządowej. Wszelkie działania inwestycyjne powinny być zatem podejmowane w oparciu o środki przekazane przez wojewodę.
- W pierwszej kolejności, na Osiedlu niezbędne jest przeprowadzenie prac remontowych związanych z infrastrukturą podziemną. Wojewoda Mazowiecki poinformował Prezydenta m.st. Warszawy w marcu 2025 r. o zwiększeniu planu wydatków w budżecie dla Urzędu m.st. Warszawy o 900 000 zł., z przeznaczeniem na realizację pierwszego etapu prac projektowych, niezbędnych do wymiany sieci na Osiedlu Przyjaźń. Rozpoczęliśmy procedurę przetargowego wyłonienia wykonawcy tych prac - mówi nam Monika Beuth.
- Do budynków położonych na Osiedlu, w których znajdują się puste lokale, regularnie są włamania. Są to włamania, których celem nie są kradzieże wyposażenia pokoi albo darmowe lokum. Podejmujemy w asyście policji interwencje każdorazowo, gdy zidentyfikujemy takie przypadki - dodaje i podkreśla, że urząd nie godzi się na żadne działania poza granicami prawa.
Rzeczniczka zapewnia, że "wkrótce na terenie osiedla pojawią się dodatkowe systemy ochrony, które mają zapewnić przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa dla mieszkańców osiedla, którzy legalnie tu mieszkają, opłacają czynsz i sprzeciwiają się, samowolnym, niekontrolowanym próbom przejmowania pomieszczeń".
"Stolica domów bez ludzi"
Tego samego dnia odbyła się XIX sesja Rady m.st. Warszawy dotycząca polityki mieszkaniowej, w której uczestniczyli także wzburzeni aktywiści z Osiedla Przyjaźń. Strona społeczna ostro skrytykowała sposób rozporządzania nieruchomościami w stolicy i brak chęci do dialogu. - Ostatnim razem zrobili tak, żeby nas nie wpuścić, chociaż zwołano radę na nasz wniosek. Zajęli całe trybuny, żeby żaden normalny mieszkaniec nie mógł się tam dostać - mówi Łucja.
Damian Gregier, członek Miasto Jest Nasze, w 2024 roku wysłał do wszystkich warszawskich dzielnic zapytania o adresy pustostanów. W efekcie zebrał bazę 212 adresów, a do tego dochodzą 94 pustostany z Pragi-Południe (ta dzielnica jako jedyna nie podała adresów, a jedynie liczbę).
W ostatnich latach Warszawa wyremontowała część budynków i przeznaczyła je na mieszkania. W planach są następne, jak zabytkowa kamienica przy ul. Ząbkowskiej 19 oraz budowa nowych lokali. Jak podaje Demagog: liczba mieszkań komunalnych budowanych w Warszawie nie jest stała w każdym roku. W latach 2018–2024 oddawano ich średnio ok. 60 rocznie.
Łącznie we wspomnianym okresie wybudowano 1 375 mieszkań, jednak jedynie 423 z nich to lokale komunalne. Reszta, czyli 952 mieszkania, weszły w skład zasobu towarzystw budownictwa społecznego, czyli TBS-ów. Strona społeczna nie ma wątpliwości, że to kropla w morzu potrzeb, a młodych ludzi często nie stać na samodzielny wynajem na wolnym rynku.
- TBS-y są adresowane do bardziej majętnych osób, większe zapotrzebowanie jest na mieszkania komunalne. W Warszawie panuje głód mieszkaniowy - słyszymy od Piotra Ikonowicza.
Czytaj też:
- Mieszkają w centrum Warszawy bez ogrzewania. Obok mają stację metra. „Marzę, żeby się ogrzać przed śmiercią”
- Skandal wokół rozbiórki kamienicy przy Łuckiej. Deweloper zburzył ją wbrew urzędnikom. „Groziła zawaleniem. Wszystko zgodnie z prawem”
- Kamienica bez okien w Warszawie. Stoi w centrum miasta pośród wieżowców. Zostanie wyburzona?
- Ratusz o sprzedaży kamienicy przy Marszałkowskiej 66 w Warszawie. „Decyzja jeszcze nie zapadła”