Zabili kotka petardą

i

Autor: Andrzej Woźniak Kiciuś nie przeżył detonacji

Koszmarny finał Sylwestra. Dziki dostał zawału od wystrzałów. Luckowi petardy rozerwały głowę

Szok! Jak można w tak perfidny sposób pozbawić życia. Co za bestia, która z zimną krwią przywiązuje petardę do szyi, śmiejąc się podpala lont i patrzy, czy ładunek pirotechniczny detonuje. A gdy następuje wybuch, który wyrywa szczękę Lucka, zwyrodnialec zapewne cieszy się ze swojego dzieła.

Kot Lucek nie przeżył wybuchu  petardy, która detonowała tuż przy jego łbie, masakrując część pyska. Według wstępnych ustaleń petarda była przyczepiona do szyi blisko przedniej części głowy. Do zdarzenia doszło w centrum Siedlec przy ul. Wyszyńskiego. Nieznani sprawcy chodzili po ulicy z petardami i nie wiedzieli, co zrobić by urozmaicić sobie czas spędzany na ulicy.

Nie trzeba było długo czekać, bo przy bloku zobaczyli kotka. Zwabili go do siebie i przywiązali petardę do głowy podpalając ją. Niestety kiciuś zdechł od razu po wybuchu. Zwyrodnialcy po tym, co zrobili uciekli w blokowisko. Powiadomiono siedlecką policję, która zabezpieczyła ciało kotka do dalszych badań. Lucuś był kotem przybłędą. Mieszkał w specjalnym domku dla kociaków przy bloku. Opiekunka powiedziała, że był bardzo ufnym kotkiem, łasił się do ludzi i to go zgubiło. Policja będzie prowadziła dochodzenie w sprawie śmierci czworonoga. Za znęcanie się nad zwierzakiem grozi zwyrodnialcy 5 lat więzienia.

Do tragedii doszło także w Warszawie. Czteroletni pies "Dziki" nie wytrzymał huku petard odpalanych już na kilka godzin przed północą. Zwierzak nie przeżył, bo dostał zawału serca.

OBRZYDLIWE! Wsadził sobie perfumy W TO miejsce i uciekł!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki