Ryszarda zmiażdżył samochód. Z przebitym płucem przejechał 850 km

i

Autor: Andrzej Woźniak / Super Express Ryszarda zmiażdżył samochód. Z przebitym płucem przejechał 850 km

Potworna tragedia

Ryszarda zmiażdżył samochód. Z przebitym płucem przejechał 850 km

Potworny wypadek przy naprawie samochodu doprowadził do śmierci 58-letniego Ryszarda C. Po przygnieceniu przez opla mężczyzna z uszkodzonym przez złamane żebro płucem wyruszył w długą podróż z Siedlec do niemieckiego Lipska. 58-latek dotarł do celu, jednak po pomoc medyczną zgłosił się zbyt późno. Zmarł w wyniku zakażenia wewnętrznego.

Samochód przygniótł mężczyznę

Ileż trzeba mieć w sobie siły, i jak można być tak upartym, by ryzykując życiem swoim i bliskich, przejechać samochodem z przebitym płucem 850 km z Siedlec do Lipska? Poważnie rannemu Ryszardowi C. (†58 l.) to się udało, jednak ta lekkomyślność kosztowała go życie.

Pan Ryszard i jego żona Barbara na stałe mieszkają w Lipsku w Niemczech. W święta Bożego Narodzenia przyjechali do rodziny w Mińsku Mazowieckim i Siedlcach. W drugi dzień świąt wybrali się do kuzynki do Siedlec. Samotna kobieta poskarżyła się Ryszardowi, że jej opel popsuł się dzień wcześniej, bo pod podłogą coś strasznie stukało. 58-latek zaoferował swoją pomoc. Powiedział, że sprawdzi, co jest z autem i poszedł do garażu sąsiada kuzynki, gdzie stał samochód. Podniósł pojazd na podnośniku i wjechał pod spód na tak zwanej leżance na kółkach.

Gdy już wygodnie leżał pod autem rozegrał się dramat. Źle zablokowany podnośnik opuścił się kilkanaście centymetrów i samochód osunął się na klatkę piersiową Ryszarda! - Gdy szedłem obok garażu usłyszałem krzyk - opowiada nam Piotr S. (68 l.). - Wszedłem do środka i już wiedziałem co się dzieje. Zablokowałem podnośnik i podniosłem auto. Wyciągnąłem Ryśka i posadziłem na jakimś leżącym w garażu fotelu. Po kilkunastu minutach utykając i sycząc z bólu poszedł do kuzynki - mówi dalej.

Pokonał 850 km z przebitym płucem

Mimo pieczenia w klatce Ryszard nie udał się po pomoc do lekarza w Siedlcach. Żonie powiedział, że zrobi to w Lipsku. - Następnego dnia pojechaliśmy do domu w Niemczech - opowiada nam w rozmowie telefonicznej pani Barbara (58 l.), żona mężczyzny. Podróż nie należała do przyjemnych, a do pokonania było aż 850 km. - Ledwie dojechał, bo ból mu dokuczał strasznie. W lipskim szpitalu powiedzieli, że mąż ma przebite żebrem płuco - mówi kobieta.

Niestety na pomoc było już za późno. Mężczyzna zmarł dwa dni po powrocie do Niemiec w wyniku wewnętrznego zakażenia. - Uważam, że to moja wina, bo powinnam za włosy zaciągnąć Ryśka do siedleckiego szpitala - mówi nam żona zmarłego Ryszarda.

Sonda
Czy umiesz udzielać pierwszej pomocy?

Historia jak z filmu: Dziewczyna rzuca pracę w korporacji i zostaje gwiazdą motosportu.

Posłuchajcie rozmowy z Karoliną Pilarczyk, polską Królową Driftu!

Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki