Te dzieci zniknęły bez śladu. Do dziś nie wiadomo co się z nimi stało
W ostatnim czasie Warszawa słyszała często o poszukiwaniach Krzysztofa Dymińskiego. 16-latek spod Ożarowa 27 maja 2023 r. wyszedł z domu, przejechał 30 km do Warszawy i zaginął. Najpierw wsiadł w autobus, który zawiózł go aż w okolice Ronda Daszyńskiego, później kamery monitoringu zarejestrowały chłopaka w rejonie Dworca Gdańskiego, Parku Traugutta, aż w końcu kontakt z nastolatkiem urwał się przy Moście Gdańskim. Rodzice 18-latka nie tracą nadziei. Na własną rękę prowadzą szeroko zakrojone poszukiwania syna. Ojciec chłopaka przeczesuje Wisłę, szukając jakiegokolwiek śladu. Ale zamiast śladów syna, odkrywa kolejne szczątki.
Cofnęliśmy się w czasie, sprawdzając, czy inne zaginione dzieci, odnajdują się po latach. Niestety, są i takie, które figurują jako poszukiwane od kilkanastu lat!
Sześciomiesięczna Nikola Sieczka z Siedlec nie mogła sama odejść z domu. W jej zniknięciu musieli brać udział dorośli. A jednak po latach wciąż nie wiadomo co się z nią stało. Nikola mieszkała z mamą Małgorzatą (39 l.) i dziadkami w drewniaku. Ojciec dziewczynki Norbert S. (42 l.), odsiadywał wyrok za włamania i kradzieże. Wychodził na przepustki. 25 października 2010 r. pojawił się w domu swojej konkubiny. Po kilku godzinach wywiązała się między nimi kłótnia. Mężczyzna chwycił za nóż i okaleczył konkubinę oraz jej matkę. Wyrwał z rąk Małgorzaty S. malutką Nikolę i wybiegł z domu. Ruszyła za nim policja. Śledczy ustalili, że mężczyzna spędził noc w altance działkowej. Mężczyzna zeznał, że wcześniej oddał dziecko rodzinie konkubiny. Ta zaprzeczyła. Przeszukano całą okolicę. Do sprawy wracano kilka razy. I nic… Prokuratura uznała, że dziewczynka najprawdopodobniej nie żyje. Zarzutów jednak nikomu nie postawiono, bo nie było wystarczających dowodów.
O wiele mniej wiadomo o tajemniczym zniknięciu Patryka Kopani. Siedmiolatek zniknął 17 sierpnia 2009 r. na Woli. W chwili zaginięcia ubrany był w granatowe kąpielówki. Policja nie ujawniła dokładnych okoliczności jego zaginięcia. Dziś Patryk miałby 23 lata.
13-letni Mateusz Kozak z Brwinowa – jak podaje strona zaginieni.pl – zniknął 16 października 2010 r. Około godz. 18 matka Mateusza krzątała się po kuchni, gdy jej 13-letni syn oznajmił, że wychodzi na rower. Kamery monitoringu zarejestrowały, jak chłopiec wchodzi do osiedlowego sklepu, kupuje napój i batonik, po chwili wsiada na swój ciemnozielony rower górski i odjeżdża w nieznanym kierunku. Sprzedawczyni zwróciła uwagę, że Mateusz wyglądał na zdenerwowanego. Nerwowo się oglądał. Około godz. 21 jeden ze znajomych chłopca miał widzieć go z okna swojego mieszkania. Według jego relacji, obok Mateusza zatrzymał się biały samochód. Wyglądało, jakby kierowca próbował z nim rozmawiać, ale nastolatek nie miał na to ochoty – prawdopodobnie odmówił rozmowy i odjechał. Świadek twierdzi, że biały samochód mógł ruszyć za nim. Czy to właśnie ten kierowca stoi za zaginięciem Mateusza Kozaka? Pomimo zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań, śledczy nie zdołali ustalić, co wydarzyło się tamtej nocy. Do dziś Mateusz Kozak figuruje jako osoba zaginiona.
17-letnia Dominika Paćkowska z Płocka 14 kwietnia 2017 r. wyszła ze swojego mieszkania. Był Wielki Piątek, bliskim powiedziała, że idzie do kościoła. Kamera monitoringu zarejestrowała później drobną blondynkę na moście im. Legionów Piłsudskiego. Tam ślad się urwał. Dziennikarz Janusz Szostak w książce „Urwane ślady” twierdził, że Dominika miała wyszukiwać w internecie, jak się utopić. Mimo to - jego zdaniem - 17-latka nie skoczyła z mostu. Ale też już nigdy nie skontaktowała się z bliskimi. A jej ciała nigdy nie odnaleziono.
Polecany artykuł:
Co zrobić, gdy ktoś zaginie? „Nigdy nie czekamy 24 godzin, to bardzo szkodliwy mit”
O problem zaginięć wśród dzieci i młodzieży zapytaliśmy wiceprezes zarządu Fundacji ITAKA, Izabelę Jezierską-Świergiel.
„Super Express”: – Ile rocznie ginie dzieci w Polsce i czy to zjawisko się nasila?
Izabela Jezierska-Świergiel, Fundacja ITAKA: – Od wielu lat ilość osób zaginionych pozostaje na tym samym poziomie. W ciągu roku jest to ogólnie ok. 13 tys. osób, z czego w zeszłym roku ponad 2 tys. osób to osoby poniżej 18 roku życia. Natomiast krzepiące jest to, że około 95% z nich się odnajduje. W roku kalendarzowym jedno, dwoje dzieci się nie odnajduje. Takie sprawy zazwyczaj rozwiązują się jednak w kolejnych latach.
– W jednej z przytoczonych przeze mnie spraw dziecko zniknęło zabrane przez rodzica i nigdy się nie odnalazło.
– Porwania rodzicielskie są częstą przyczyną zaginięć w tej grupie wiekowej. To jest taka sytuacja, kiedy rodzice mają pełną władzę rodzicielską, ale jedno z rodziców nie ma wiedzy, gdzie przebywa jego dziecko. Problem w tym, że porwań rodzicielskich od 2018 roku się nie rejestruje jako zaginięcia. W związku z tym nie znamy dokładnej skali tego zjawiska, które na pewno narasta. Widzimy to po naszych działaniach, po tym, z jakimi sprawami rodziny się do nas zgłaszają. Świadczymy wtedy pomoc poprzez wsparcie prawne i psychologiczne. Natomiast nie możemy świadczyć pomocy poszukiwawczej do momentu decyzji sądu, gdyż wiązałoby się to z udostępnieniem wizerunku dziecka, a to nie jest prawnie możliwe.
– Jak to wygląda w przypadku nastolatków?
– Jeśli chodzi o zaginięcia nastolatków, to również w tych statystykach nie znajdują się tak zwane poszukiwania opiekuńcze, czyli samowolne oddalenia się z ośrodków i powtórne ucieczki. I ta liczba pozostaje na poziomie 16 tys. rocznie. To nie jest 16 tys. dzieci, to jest 16 tys. zdarzeń. Czyli jeśli jedno dziecko ucieka 10 razy, to właśnie te 10 zdarzeń jest zawartych w tej liczbie. Jeśli dziecko ucieka z domu, to nie dlatego, że lubi spać pod gołym niebem i jeść jedzenie ze śmietników, albo kraść w sklepach, tylko dlatego, że jest jakiś problem gdzieś w jego środowisku i to dziecko po prostu nie otrzymało pomocy ze strony osoby dorosłej. No i mamy jeszcze jedną grupę, tą najsmutniejszą. To są samobójstwa, gdzie nie odnaleziono ciała. Często są to utonięcia.
– Co zrobić w sytuacji zaginięcia dziecka?
– W sytuacji, kiedy ginie małe dziecko, natychmiast powiadamiamy policję telefonicznie. Na miejsce bardzo szybko przyjeżdża patrol i wspiera działania poszukiwawcze. Policja traktuje takie sprawy priorytetowo. Istnieje również ogólnoeuropejski numer 116 000. To ogólnoeuropejska infolinia służąca poszukiwaniu zaginionych dzieci, z którego możemy skorzystać także za granicą. W Polsce 116 000 Telefon w Sprawie Zaginionego Dziecka i Nastolatka prowadzi Fundacja ITAKA. W przypadku zaginięć nastolatków zgłoszenie wygląda trochę inaczej, bo musimy pofatygować się na policję i złożyć zawiadomienie. Ważne: nigdy nie czekamy ani 24, ani 48 godzin od zniknięcia osoby. To bardzo szkodliwy mit.
– Wydawałoby się, że obecnie nie jesteśmy anonimowi i każdego można odnaleźć. Czy w naszych czasach można zniknąć bez śladu?
– Oczywiście. Część niewyjaśnionych spraw, które pan przytoczył, to są sprawy starsze. W latach 80., 90. i przełom wieków to był czas wielu niewyjaśnionych zaginięć małych dzieci. Wówczas opieka nad dziećmi była znacznie mniejsza. Zawsze, gdy czytam komentarze w mediach społecznościowych, że „za naszych czasów było super, bo byliśmy dziećmi z kluczem na szyi i mogliśmy robić, co chcemy, nie byliśmy na ciągłej smyczy, rodzice nie mogli nas kontrolować przez telefon”, przychodzi mi do głowy taka myśl: fajnie, że przeżyłeś, bo nie wszyscy mieli tyle szczęścia… Mamy też sprawy bieżące i najczęściej są to sytuacje, gdzie niestety doszło do jakiegoś nieszczęścia i nie można odnaleźć ciała. W przypadku osoby dorosłej może to być jednak również świadoma decyzja o zerwaniu kontaktu z rodziną. I ma do tego prawo. Więc tak, można zniknąć bez śladu. Życie pokazuje to każdego dnia.
Rozmawiał Mateusz Kobyłka