Święta w tłumie pod Pałacem Kultury. Warszawiacy szturmem ruszyli na największy jarmark świąteczny. Zapytaliśmy o wrażenia
Jarmark Warszawski po raz pierwszy przeniósł się do centrum miasta. Plac Defilad przeszedł metamorfozę i jest to pierwsze tak duże wydarzenie zorganizowane w tym miejscu. Jak pisaliśmy na łamach „Super Expressu”, od piątku między straganami przewijają się tłumy ludzi. Nic dziwnego, bo Warszawa od lat odstawała od innych dużych polskim miast.
Po wejściu między stragany od razu czuć świąteczną atmosferę. Zewsząd słychać świąteczne piosenki, stragany przystrojone są lampkami i ozdobami. Największą atrakcją jest z pewnością diabelski młyn. Ustawia się do niego gigantyczna kolejka. Czy warto tyle czekać na zimnie? – Jasne, że tak! Super widoki, no i było co nagrywać, żeby pochwalić się na Instagramie – mówią Milena (22 l.) Weronika (22 l.), które przyjechały tu specjalnie z Lublina. – W tamtym roku byłyśmy na jarmarku w Łodzi, ale tutaj jest zdecydowanie fajniej! Bardzo klimatycznie, a pajda chleba ze smalcem smakowała najlepiej – dodają. Nie odstraszyła ich nawet cena 23 zł za kromkę.
Prawdziwe oblężenie przeżywało też inne stoisko. – Dopiero tu przyszliśmy i zaskoczyło nas, że jest tu aż tyle ludzi – mówi Dominik (25 l.), którego spotkaliśmy w kolejce po smażone oscypki. – Nic dziwnego, że są tłumy, To nowe miejsce i wszyscy są go ciekawi – dodaje jego dziewczyna, Maja (20 l.).
Spotkaliśmy też seniorki. – Jestem zachwycona, że to miejsce w centrum wreszcie jest zagospodarowane dla nas, warszawiaków. Jarmark wygląda pięknie – mówi Zofia Bryczkowska (73 l.). – Co roku chodziłyśmy na jarmark na Starym Mieście. Muszę przyznać, że tam było bardziej urokliwie. Tu natomiast jest więcej miejsca na atrakcje, więc coś za coś – dodaje Zofia Syska (75 l.).
Polecany artykuł: