Tak zginęła trenerka

Zabójstwo tenisistki w Wawrze. Morderca Magdaleny Dawidczyńskiej od 28 lat pozostaje nieuchwytny

2023-11-25 9:24

Pod koniec listopada minie 28 lat od tajemniczej zbrodni w Wawrze. Magdalena Dawidczyńska była trenerką tenisa. Gdy nie wróciła na noc do domu, jej rodzice zaczęli jej szukać. Nad ranem funkcjonariusze dokonali makabrycznego odkrycia. Ciało Magdy leżało w stercie liści. Sprawca postrzelił ją 3 razy i zadał prawie 30 ciosów nożem.

Warszawa. Magda zginęła na korcie tenisowym. Sprawca do dziś nie jest znany

Mówi się, że zbrodnia doskonała nie istnieje. Są jednak sprawy, które mimo upływu lat pozostają niewyjaśnione. Młoda trenerka tenisa ginie zasztyletowana na korcie. Policja zabezpiecza ślady, przesłuchuje świadków. I mimo 28 lat od zbrodni śledczy nie poruszają się w sprawie nawet o krok do przodu.

Magdalena Dawidczyńska pochodziła ze sportowej rodziny. Kochała muzykę zespołu ABBA, należała nawet do ich fanklubu. Jeździła na imprezy z ich muzyką do klubu przy ul. Sobieskiego. Młoda i wysportowana, kochała ruch, a ponad wszystko grę w tenisa. Ze swojej pasji uczyniła sposób na życie. Udzielała płatnych lekcji gry na kortach w Wawrze przy ul. Romantycznej, ale mieszkała z rodzicami. Jej spokojne i z pozoru uporządkowane życie skończyło się nagle i brutalnie.

30 listopada 1995 r. Magda jak zwykle trenowała na korcie. Wracała z zajęć nie później niż o 23. Jej rodzice zaczęli się niepokoić gdy nie wróciła na noc, pomyśleli jednak, że pojechała na zabawę andrzejkową. Jak później zeznał jej ojciec, 1 grudnia o 7 rano pojechał jej szukać. Gdy przyjechał pod klub sportowy przy ul. Romantycznej, brama wjazdowa była otwarta. Samochód Magdy stał na posesji. Miał uchylone drzwi. Wewnątrz była torba sportowa, którą Magda zdążyła wrzucić na tylne siedzenie. Drzwi do hali były zamknięte na klucz, ale krata była otwarta. Przeczuwając, że stało się coś złego mężczyzna pobiegł na pobliską budowę, że skorzystać z telefonu i zawiadomić policję.

W tym czasie na kortach pojawił się ich właściciel Jacek K. Magda wynajmowała je od niego. Mężczyzna zwrócił uwagę, na ślady krwi na ziemi i porozrzucane rzeczy: kluczyki do auta, do sali i dokumenty. Mężczyźni jednak nie znaleźli ciała. Na miejsce przyjechała policja. Funkcjonariusze rozgarniając stertę liści pod drzewem dokonali makabrycznego odkrycia. Magda leżała na lewym boku. Jej ciało było zmasakrowane.

Późniejsza sekcja zwłok wykazała, że morderca zadał prawie 30 ciosów nożem. Ranił Magdę w szyję, klatkę piersiową, brzuch. Dźgał w szale i na oślep. Biegli ujawnili też trzy rany postrzałowe. Co wydarzyło się wieczorem 30 listopada?

Ostatnie chwile Magdy

Na podstawie zebranych dowodów śledczy zrekonstruowali ostatnie chwile trenerki. Magdalena po zakończonym treningu o godz. 19 została na korcie sama, żeby go posprzątać. Około godziny 21 zaczęła zbierać się do domu.

Na posesji śledczy odkryli 3 łuski. Na ścianie budynku znajdowało się wgłębienie. Jeden z pocisków rykoszetował. Śledczy ustalili, że zabójca posługiwał się pistoletem przerobionym z gazowej na broń palną. Prawdopodobnie Magda zaczęła uciekać, wtedy ją trzykrotne postrzelił. Gdy padła na ziemię, dobiegł do niej z nożem. - Wygląda to na zabójstwo w afekcie. To nie był przypadek. 26 ran kłutych - to świadczy o dużej agresji i złości do tej dziewczyny – mówi w rozmowie z „Super Expressem” insp. Marek Dyjasz, były dyrektor biura kryminalnego Komendy Głównej Policji.

Świadkowie zeznali, że widzieli podjeżdżający samochód. Nie wiadomo jednak jakiej marki. Zabójca odjechał więc autem, o czym może świadczyć też fakt, że wezwany na miejsce pies tropiący nie podjął śladu. Magda nigdy nie wspominała rodzicom o problemach finansowych. Jednak czasem zalegała kilka dni z opłatą za dzierżawę. - Tu nie chodziło o pieniądze. Była na tyle młodą dziewczyną, że gdyby nawet zalegała z jakimś długiem, to wcześniej czy później byłaby w stanie to spłacić. Nie zabija się kogoś mogącego wywiązać się z płatności. Tu poszło o coś osobistego – wyklucza wątek finansowy nasz ekspert.

Jednym z badanych wątków były rzekome związki Magdy z narkotykowymi dilerami. Z zeznań świadków wynika, że policjanci dokładnie przeszukali korty tenisowe w poszukiwaniu narkotyków. Niczego jednak nie znaleźli. Wątek rabunkowy również nie wchodził w rachubę. Zabójca niczego nie zabrał. Oprócz jednej rzeczy. Zniknęła srebrna obrączka, z którą Magda się nie rozstawała.

Trzecim badanym tropem był wątek stalkera. Magdalena miała bliską przyjaciółkę. Ta zeznała, że jest była prześladowana przez mężczyznę. Ciągle pojawiał się w tych samych miejscach, między nim a Magdą miało nawet dojść do szarpaniny. - Nienawidził jej – zeznała przyjaciółka.

Kobiety wręczyły sobie srebrne obrączki. Na palcu zamordowanej jej nie było. Śledczy nie znaleźli jej również w jej domu. Czy zabójca zabrał ją ze sobą? - Sprawca mógł zrobić to celowo, żeby skierować podejrzenie na inne osoby – twierdzi insp. Dyjasz.

Śledztwo zostało umorzone w lipcu 1999 r. Rodzice składali odwołania na decyzje prokuratury, domagali się wznowienia śledztwa. Zwracali się o pomoc nawet do jasnowidza. Po latach zagadkę próbowali rozwiązać policjanci ze słynnego Archiwum X. Bezkutecznie. - Nawarzyłam sobie piwa, to teraz muszę je wypić – miała powiedzieć swoim znajomym przed śmiercią. Nikt jednak nie wie co Magda miała na myśli.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki