Agata Młynarska usłyszała, że jest za stara! Wściekła się! "Ty dziadu jeden obleśny!"

2020-04-22 8:32

Chociaż formalnie Agata Młynarska (55 l.) jest już babcią, wiele koleżanek po fachu pozazdrościłoby jej wigoru i ambicji. Dziennikarka, mimo że już od 2016 roku nie współpracuje z TVP, wciąż uznawana jest za symbol tej stacji i ikonę profesjonalizmu medialnego. Niestety, i ona miewała trudne momenty, o których właśnie opowiedziała.

Agata Młynarska

i

Autor: Instagram Agata Młynarska

Agata Młynarska przez kilkanaście lat pracowała w Telewizji Polskiej, prowadząc między innymi finały WOŚP, czy programy publicystyczne i śniadaniowe. Ostatecznie rozstała się z telewizją publiczną w 2016 roku, ale kontrakt od razu zaproponowała jej stacja TLC. Tam nadal ujmuje widzów swoim profesjonalizmem i przygotowaniem do pracy. Na swym Instagramie zaś zawstydza o wiele młodsze celebrytki. Niestety, nie zawsze spotkała się ze zrozumieniem czy sympatią. W rozmowie z Pauliną Krupińską, 33-letnią prowadzącą "Dzień Dobry TVN", ujawniła, że już lata temu usłyszała, że jest... za stara, by prowadzić program śniadaniowy. Miała wówczas 45 lat.

- Rzecz tkwi nie tylko w naszej fizyczności. Ja po raz pierwszy usłyszałam, że jestem już za stara na to, aby wykonywać pracę, którą Ty wykonujesz Paulino, czyli prowadzić poranny program telewizyjny, w wieku 45 lat. Powiedział mi to facet w ciąży gastronomicznej, zaniedbany, bez zęba, nie za ładnie pachnący, widocznie miał dosyć niespokojną noc z powodów politycznych. Pomyślałam sobie kurczę, jak to jest możliwe, że ja z ust takiego gościa słyszę coś takiego? - ujawniła na antenie śniadaniówki.

Agata Młynarska, dziś 55-letnia, wyznała, że ta sytuacja na długo podkopała jej wiarę w siebie i sprawiła, że myślała o sobie w negatywnym świetle. Mimo olbrzymiego doświadczenia dziennikarskiego, miała problem, by z przekonaniem stawać przed kamerą.

Czytaj "Super Express" bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie "Super Express" KLIKNIJ tutaj >>>

- Bardzo mną to wstrząsnęło. (...) Na początku był smutek, łzy, płacz, złość, wściekłość, a potem pomyślałam, że nie będzie mi nikt mówił, kiedy się kończę, a kiedy zaczynam. Byłam dosyć rozedrganą osobą, taką, która mogła łatwo uwierzyć w to, co inni do niej mówią. Byłam przekonana, że to oni mają rację, bo z jakiego powodu ja mam mieć tę rację? - powiedziała w "Dzień Dobry TVN".

Teraz, gdy od sytuacji minęło już dziesięć lat, Agata Młynarska zapewnia, że przepracowała traumę i zyskała pewność siebie. Teraz już wie, że nikt nie ma prawa mówić podobnych rzeczy drugiej osobie. Dziennikarka nie patyczkowała się też, jeśli chodzi o opisanie tego "kulturalnego rozmówcy. Wprost nazwała go "obleśnym dziadem".

- Kiedy zbudowałam poczucie własnej wartości, kiedy zbudowałam wiarę w siebie, to pomyślałam sobie... Ty dziadu jeden obleśny! Ty dziadu! Ja tu jestem cały czas, ja tu stworzyłam tyle fantastycznych programów, a Ty tu jesteś przelotem. Zatrzymałam to dla siebie, ale ja też musiałam do tego dojrzeć. To jest dojrzałość, że kiedy usłyszałam to w wieku 45 lat, to przerobiłam to na coś dobrego. Rozkwitło coś fantastycznego w moim życiu, co mnie wciąż prowadzi - zakończyła.

Super Raport 21 IV (goście: Budka, Grzesiowski)

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki