Kariera Aleksandra Sikory nabrała rozpędu jeszcze zanim przekroczył trzydziestkę. Zaczynał od reportaży i materiałów o tematyce muzycznej, by później zyskać rozpoznawalność jako prowadzący "Pytania na śniadanie". Lata spędzone w TVP uczyniły z niego rozpoznawalną twarz mediów, ale jego przygoda z tą stacją zakończyła się w marcu ubiegłego roku. Długo jednak nie pozostał bez pracy – już po kilku miesiącach dołączył do zespołu Polsatu, gdzie odnalazł nową zawodową przestrzeń i nie ukrywa zadowolenia z tej zmiany.
Zobacz też: "Halo, tu Polsat" znika z anteny! Stacja właśnie ogłosiła szczegóły. Widzowie będą tęsknić
Aleksander Sikora podlizuje się Miszczakowi. Szok, co powiedział!
Przejście do Polsatu okazało się dla Sikory nie tylko korzystne zawodowo, ale i spełnieniem osobistych aspiracji. Prezenter od razu zaangażował się w prowadzenie konkursów piękności, a niedługo później dołączył do redakcji programu "halo tu polsat", gdzie odpowiada za segmenty rozrywkowo-kulturalne. Równolegle brał udział w 21. edycji show "Twoja twarz brzmi znajomo", zajmując trzecie miejsce i zdobywając uznanie widzów.
W rozmowie z mediami Sikora przyznał, że od zawsze przyglądał się Polsatowi z dużym zainteresowaniem. Szczególnie cenił sobie organizowany przez stację Hit Festiwal, który obecnie współtworzy jako członek zespołu.
Prezenter nie kryje, że dostrzega różnice między stacjami, w których pracował. W subtelny sposób zaznaczył, że Polsat przyciąga więcej gwiazd estrady i kabaretu niż inne telewizje. To, jego zdaniem, dowód na silną pozycję tej stacji na rynku i jej otwartość na współpracę z artystami.
Choć obecnie nie prowadzi porannego pasma Polsatu, nie ukrywa, że z chęcią objąłby taką rolę. Jak sam podkreśla, ma doświadczenie i jest gotowy na nowe wyzwania, ale też rozumie, że w telewizji wiele zależy od czynników niezależnych.
(...) Wiele razy odpowiadałem, że tak, bardzo chciałbym zasilić szeregi prowadzących program "halo tu polsat" (...). Jestem gotowy. Robiłem to przez lata w innym programie porannym, więc czuję się absolutnie przygotowany do tego fachu. Ale są pewne czynniki, na które nie mam wpływu, więc zastanawianie się nad nimi na pewno mi nie pomoże w rozwoju. Telewizja już taka jest, że tutaj wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. Trzeba robić, nie kminić. Jak przyjdzie propozycja, wtedy będę się chwalić" - powiedział właśnie Plejadzie.
Wspomniał również o swojej dobrej relacji z Edwardem Miszczakiem, dyrektorem programowym Polsatu. Ceni go za profesjonalizm, zaangażowanie i otwartość. Podkreślił, że to osoba realnie obecna w życiu stacji, reagująca na to, co dzieje się na antenie i uważnie śledząca każdy szczegół. Czy takie podlizywanie się zapewni mu pracę w śniadaniówce?
On jest takim dyrektorem na 100 proc. To nie jest jakaś postać, która jest za pleksą i jest niedostępna. To jest człowiek, który zna się na swoim fachu. Pamiętam, jak śledziłem jego poczynania już jako dziecko. (...) Bardzo wnikliwie patrzy na to, co dzieje się na jego antenie. Zwraca uwagę na najmniejsze detale i w najmniej oczekiwanym momencie możesz spodziewać się niespodziewanego, że dyrektor zwróci ci na coś uwagę. Bardzo mi się podoba, że po prostu czuwa - wyznał w tym samym wywiadzie.
Zobacz też: Aneta Zając chwali się smukłym ciałem. Jednego się nie spodziewała
Zobacz naszą galerię: Aleksander Sikora idzie do Polsatu?