ANNA GERMAN. Jolanta Cwynar wspomina Annę GERMAN: Trzeba było wypychać ją na scenę

2013-04-30 9:42

Serial ANNA GERMAN sprawił, że Polacy na nowo pokochali Annę German. Przedwczesną śmiercią Anna German (+46 l.) osierociła nie tylko swoją rodzinę i fanów. Śmierć odebrała ją także przyjaciołom. Jolanta Cwynar, żona piosenkarza Krzysztofa (71 l.), z którym Anna German wyśpiewała hit "Byle tylko ze mną", wspomina wielką polską artystkę.

ANNA GERMAN. SYN Anny GERMAN nie lubi śpiewać. ZBIGNIEW TUCHOLSKI junior jest NAUKOWCEM i ma 218 cm WZROSTU >>>

Poznałam ją w latach 70., gdy pracowałam w Warszawskiej Grupie Wokalnej. Z trzema koleżankami robiłyśmy chórki, kręciłyśmy teledyski, telewizyjne programy, w których m.in. Ania brała udział. Wtedy zaczęła się nasza przyjaźń.

Gdy jeździłyśmy razem na występy, Ania prosiła mnie, żebym ją lekko wypchnęła na scenę. To brało się z jej nieśmiałości. Nienawidziła też fleszy aparatów fotograficznych. Prosiła, żebym pilnowała tego, żeby nikt nie robił zdjęć z fleszem, gdy śpiewała, bo to ją wybijało z nastroju. Nigdy nie śpiewała z playbacku, zawsze na żywo.

Po rozpadzie grupy wyjechałam do Francji. To był 1976 rok. Przed wyjazdem spotkałam się z Anią, która akurat urodziła małego Zbyszka. Tak się mówiło, bo zarówno mąż Ani, jak i syn mieli tak samo na imię. Pokazała mi synka i się zaśmiała: "Popatrz, co mi się urodziło, taki duży, że się do wózka nie mieści".

ANNA GERMAN - więcej o serialu >>>

Gdy wróciłam do Polski, znowu podjęłam pracę związaną z muzyką - robiłam partytury na głosy orkiestrowe, byłam też inspicjentką przy różnego rodzaju międzynarodowych imprezach muzycznych. Wtedy znowu wielokrotnie spotykałam się z Anią. Te wyjazdy nas bardzo zbliżyły. Pamiętam szczególnie jeden z nich.

Byłyśmy w Doniecku. Pracowałam całymi dniami, miałam ze sobą pieniądze, chciałam sobie coś kupić, pójść na obiad, ale dosłownie nie miałam kiedy ich wymienić. Bo wtedy, kiedy ja miałam czas, to banki były zamknięte. Powiedziałam to Ani, a ona kazała mi się nie martwić. Wsiadła ze mną do autobusu i pojechałyśmy do banku.

Ania górowała nad wszystkimi pasażerami wzrostem. Od razu została rozpoznana, nie obyło się bez zachwytów. Wszyscy chcieli z nią porozmawiać. Gdy pojawiłyśmy się w banku, obsłużono nas bez problemu, bo dla Anny German Rosjanie gotowi byli zrobić wiele. Po prostu była tam wielką gwiazdą.

Odeszła za wcześnie i bardzo mi jej brakuje. Wciąż mam wrażenie, że jeszcze wiele mogłyśmy razem zrobić.

Super Express jest patronem płyty "Anna German z Archiwum Polskiego Radia", która jest dostępna w sklepach muzycznych i na www.sklep.polskieradio.pl

Chcesz wiedzieć więcej o serialu ANNA GERMAN? Polub nas na FACEBOOKU!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki