Barbara Bursztynowicz przejmująco o sytuacji dojrzałych kobiet: "Chcę, żebyśmy przestały być niewidoczne!"

2025-10-10 12:50

To jest jej czas! Dzięki udziałowi w programie „Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami” Barbara Bursztynowicz dała się poznać widzom z zupełnie innej strony, a przed nią kolejne ekscytujące projekty. Jak zmieniło się życie aktorki po odejściu z serialu „Klan”, o czym teraz marzy i czego dowiedziała się na parkiecie o sobie samej?

Barbara Bursztynowicz - jestem wzorem dla dojrzałych kobiet

i

Autor: AKPA

- Po rozstaniu z „Klanem” zaczął się w pani karierze niezwykle gorący okres. Jak się pani odnajduje w tej nowej rzeczywistości?

- Przyznam, że nie spodziewałam się aż takiego odzewu (śmiech)! Powoli oswajam się z tą sytuacją. Nie byłam przygotowana na takie zainteresowanie, choć oczywiście nie wykluczałam, że mogą pojawić się jakieś nowe propozycje. Większość z nich musiałam odłożyć w czasie na okres zdjęć do „Tańca z gwiazdami”, choć udało się to połączyć z pracą na planie „Szpitala św. Anny”, który powstaje w Krakowie. Nie jest to łatwe, bo wiąże się z ciągłym dojazdami, ale lubię tam być. Zanim jednak zaczęły padać różne propozycje ze strony telewizji, moim największym marzeniem był powrót do teatru i mam nadzieję, że niebawem się ono spełni. Pojawiły się już zaproszenia od różnych teatrów impresaryjnych, ale na horyzoncie zarysowała się też szansa współpracy z Teatrem Ateneum. Dyrektor Artur Tyszkiewicz zgodził się pomóc mi w wystawieniu mojego monodramu, który już jakiś czas temu napisała razem z mężem.

Barbara Bursztynowicz jest niedosłysząca. Szok, co wyjawiła w "Tańcu z Gwiazdami"

- Ma pani poczucie, że branża w pewnym sensie odkryła panią na nowo?

- Tak i bardzo się z tego cieszę, bo mam szansę pokazać się teraz w bardzo różnych odsłonach i przyznam, że ta rozmaitość jest niezwykle pociągająca. Nie byłoby TO możliwe, gdybym nie pożegnała się z „Klanem” i moją bohaterką, Elżbietą. To pożegnanie jest oczywiście tylko częściowe, bo ona ciągle we mnie jest i pewnie będzie już do końca życia. Zresztą nadal pozostaje mi bardzo bliska, więc nie mogą się od niej zupełnie odciąć, ale nie przeszkadza mi to. Cieszę się, że mam szansę pokazać cały swój warsztat aktorski, na który tamta rola nie pozwalała, bo nie dawała takiego pola. Teraz pojawiły się propozycje, które są w pewien sposób w kontrze do postaci Elżbiety, więc mogę odnajdywać sobie pokłady innej wrażliwości i pobudzać aktorską wyobraźnię.

- Nowe oblicze pokazała też pani w „Tańcu z gwiazdami”. Jak pani z dzisiejszej perspektywy ocenia decyzję o wzięciu udziału w show?

- Nie mam wątpliwości, że była dobra, choć nie od razu zaczęłam się w tym odnajdywać. Początki były trudne i przyznam, że niepokój o to, czy poradzę sobie w tak ogromnym show, były spore, ale opieka i serdeczność, jakie nas tutaj otoczono, bardzo pomagają takie emocje oswoić. Chwilę to zajęło, ale w pewnym momencie poczułam, że już się nie boję i wiem, na co mnie stać, a piękne wspomnienia z tego programu zostaną ze mną na zawsze. Niezwykle cenię sobie też znajomości z tak wspaniałymi, młodymi ludźmi, których tu poznałam, te relacje będą miały specjalne miejsce w moim sercu.

- Wielu uczestnikom poprzednich edycji taniec pozwolił poznać lepiej samych siebie. U pani było podobnie?

- Oczywiście. Taniec mnie przede wszystkim szalenie zdyscyplinował. Moje ciało nie jest już tak gibkie, jak bym chciała, ale kondycja się poprawiła i, mimo swojego wieku, nie muszę się bać nawet tych bardziej wymagających figur. Okazało się, że to nie prawda, że nie mamy w sobie takiej mocy, by sprostać tym zadaniom. Nawet jeśli czujemy już duże zmęczenie, to następnego dnia wracamy na trening i nasze ciało poddaje się mu, przyzwyczaja. To jest niesamowite! Zmieniło mnie to zresztą także emocjonalnie. Widzę teraz, jak wiele można wyrazić ruchem i gestem. Na pewno przełoży się to na większą swobodę poruszania się na scenie, bo to zostaje gdzieś w nas, ciało zapamiętuje te lekcje.

Barbara Bursztynowicz o pokusach w zawodzie aktora. Gorąco!

- Pani historia udowadnia, że nigdy nie jest za późno na zmiany i marzenia. Co by pani powiedziała kobietom w podobnym punkcie życia, które boją się zrobić ten pierwszy krok?

- Daleka jestem od dawania komukolwiek rad, ale moja historia może być podpowiedzią, że nie warto się bać. Ja się bardzo bałam, gdy przystępowałam do tego przedsięwzięcia, ale nawet jeśli na początku jest trudno, albo w ogóle nie idzie po naszej myśli, to już sam fakt wyjścia ze swojej strefy komfortu jest wart wysiłku. Dobrze jest wyjść z domu, zrobić ten pierwszy krok, zrealizować coś, co nam się kiedyś marzyło, nawet jeśli z biegiem czasu wydaje się to coraz bardziej odległe. Ćwicząc na sali treningowej, mijam inne sale, gdzie sporo jest tańczących kobiet w moim wieku. Widzę, jakie są szczęśliwe, taniec wyraźnie coś w nich wyzwala. Na pewno poprawia samopoczucie, ale daje też jakiś rodzaj wolności. Rozwija również umysł, bo o każdym ruchu trzeba myśleć, trzeba go zapamiętywać. To też jakiś rodzaj adrenaliny, ale przede wszystkim ogromna satysfakcja, że udało się coś wykonać, nawet, jeśli na początku nie wychodziło. Podaję taniec jako przykład, ale to odnosi się do wszystkich sfer życia. Nie poddawajmy się myśleniu, że w pewnym wieku już nie warto czy nie wypada.

- W ostatnim czasie często zwraca pani uwagę na sprawy swojego pokolenia, stając się w przestrzeni medialnej głosem kobiet dojrzałych. Czy myśli pani, że uda się go uczynić w przyszłości lepiej słyszanym?

- Mam nadzieję! Bardzo bym chciała, żeby nasze pokolenie ciągle jeszcze żyło aktywnie. My mamy tyle do powiedzenia, tyle do przekazania. Po prostu często nie mamy odwagi, bo albo ktoś nas już usadził na kanapie, albo same wyszłyśmy z założenia, że po trudach życia został już tylko odpoczynek. A przecież odpoczywać można w różny sposób, na przykład na uniwersytecie trzeciego wieku. Często powtarzam, że osobie, które go wymyśliła, należy się nagroda Nobla. Tu można się spotkać, wzajemnie inspirować, dzielić radością, ale ważne jest też, kiedy same potrafimy wyrazić to, co czujemy, czego chcemy. To jest takie ważne, żebyśmy nie były niewidoczne. Przyjęło się w naszym społeczeństwie, że starość to coś brzydkiego, a ja uważam, że może być ona piękna, tylko trzeba umieć o niej pięknie opowiedzieć. Piękne jest to, że każdy z nas jest tak naprawdę niepowtarzalnym zjawiskiem, jedynym w swoim rodzaju. Trzeba umieć cenić tę swoją indywidualność, szukać swoich dobrych stron i się ich nie wstydzić. Wiek nie musi być przeszkodą, czego najlepszym dowodem „Taniec z gwiazdami”. Ja się z moim partnerem tanecznym, Michałem Kassinem czuję tak swobodnie, że przepaść wiekowa, która nas dzieli, znika. Choć mogłabym być jego babcią, w ogóle tego nie odczuwam, bawię się razem z nim. Zresztą wszyscy młodzi ludzie, z którymi tutaj tańczę, są fantastyczni. Możemy się wzajemnie uczyć i wymieniać doświadczeniami. I to jest piękne!

Emisja w TV:

"Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami", ndz., godz. 19.55 w Polsacie

Sonda
Oglądasz "Taniec z Gwiazdami"?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki