Charlie Sheen: "Odstawiłem leki na HIV! Ryzykuję życie? Trudno. Urodziłem się martwy

2016-01-14 13:07

Charlie Sheen igra ze śmiercią. Aktor-seksoholik nie ma zamiaru dłużej przyjmować leków na HIV, którego jest nosicielem. Gwiazdor ma na to uzasadnienie: "Ryzykuję życie? Trudno. Urodziłem się martwy"

Charlie Sheen to nieuleczalny seksoholik

i

Autor: archiwum se.pl

Charlie Sheen od kilku lat jest nosicielem wirusa HIV. Do swojej choroby przyznał się jednak dopiero w listopadzie 2015 roku. Wcześniej opłacał wszystkich wokół za utrzymywanie tajemnicy. W międzyczasie prowadził aktywne życie intymne z kochankami i wynajętymi prostytutkami, nie informując partnerek o stanie swojego zdrowia.

Po publicznym przyznaniu się do nosicielstwa Charlie Sheen zaczął na bierząco informować o przebiegu choroby. Jeszcze kilka miesięcy temu chwalił się, że dzięki zażywanym lekom poziom wirusów we krwi znacznie się obniżył. Twierdził również, że kuracja sprawiła, że HIV nie zagrażał jego kochankom. Niestety aktor "Dwóch i pół" nie wytrwał długo w postanowieniu walki z chorobą. Zresztą regularność w przyjmowaniu kolejnych dawek leków stoi w sprzeczności z jego imprezowym trybem życia, gdy przez całe dnie jest nieprzytomny po libacjach akoholowo-narkotykowych.

W tej sytuacji Sheen postanowił spróbować czegoś zupełnie innego. Udał się do meksykańskiego 'lekarza' Sama Chachoua, który zaproponował mu 'alternatywną terapię'. Aby się jej poddać gwiazdor musiał odstawić wszystkie leki.

- Nie biorę leków już od około tygodnia - powiedział Sheen na prywatnym nagraniu. - Czuję się świetnie. Ryzykuję życie? Trudno. Urodziłem się martwy. Ta część życia w ogóle mnie nie przeraża.

Niestety medycyna alternatywna nie pomogła. Stan zdrowia aktora znacznie się pogorszył, a poziom wirusa znowu skoczył. Gwiazdor postanowił wytłumaczyć się z tego pomysłu w programie The Dr. Oz Show.

- Wcale nie traktowałem tego jako rosyjskiej ruletki. Nie traktowałem tego jako całkowitego zaprzepaszczenia konwencjonalnego leczenia, na którym byłem. Nikomu tego nie polecam. Traktuję siebie jako świnkę doświadczalną - wyznał.

Prowadzący program podkreślił, że Sam Chachoua nie widnieje na liście lekarzy rekomendowanych w USA. W programie puszczono też nagranie rozmowy z Meksykaninem. Podobno był tak pewny efektów swojej terapii, że był gotów... wstrzyknąć sobie krew Sheena.

- Pobrałem mu trochę krwi i wstrzyknąłem ją sobie - powiedział "doktor" Chachoua. I powiedziałem: "Charlie, jeśli nie wiem, co robię, to wtedy obaj mamy kłopoty, prawda?"

ZOBACZ: Choroby gwiazd. Zobacz, które gwiazdy mają problemy zdrowotne

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki