Martyna Kliszewska – ceniona malarka – oraz aktor i muzyk Jakub Przebindowski są parą od blisko 25 lat. W świecie pełnym rozstań i burzliwych relacji, oni stanowią wyjątek: zgodnie przyznają, że przez cały związek ani razu się nie pokłócili. Ich życie prywatne i zawodowe od zawsze było przeniknięte sztuką – w ich domu dominowały sztalugi i fortepian. W takiej artystycznej scenerii dorastała jedyna córka pary - Mia, która dziś zachwyca włoskie środowisko artystyczne.
POLECAMY: Małgorzata Kożuchowska chwali się młodszą siostrą. Podobne?
Mia Przebindowska – talent dostała w genach
Już jako dziecko Mia Przebindowska była wyjątkowo wrażliwa i chłonęła atmosferę domu pełnego sztuki. Ojciec, Jakub Przebindowski, ukończył szkołę muzyczną, a matka, Martyna Kliszewska, od lat prezentuje swoje obrazy w prestiżowych galeriach. Nic dziwnego, że ich córka również obrała artystyczną ścieżkę.
Początkowo Mia interesowała się aktorstwem, ale ojciec przestrzegł ją przed trudami tego zawodu. Z kolei modeling, którym się chwilowo zajęła, okazał się nie dla niej. Dopiero sztuki plastyczne i muzyka dały jej prawdziwe spełnienie. To właśnie połączenie tych dwóch dziedzin zaprowadziło ją do jednego z artystycznych centrów Europy.
Po zdaniu międzynarodowej matury, Mia Przebindowska zdecydowała się na studia za granicą. W 2022 roku wyjechała do Mediolanu, gdzie rozpoczęła naukę scenografii operowej w prestiżowej Nuova Accademia di Belle Arti. To kierunek idealnie łączący jej pasję do malarstwa i muzyki.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Rozenek wysłała syna na studia. Szkoła jest niemal za darmo, ale i tak tanio nie będzie
Córka Przebindowskiego robi karierę we Włoszech
Choć Mia Przebindowska dopiero wchodzi na artystyczną scenę, już dziś budzi zainteresowanie środowisk twórczych we Włoszech. W czerwcu 2024 roku po raz pierwszy spróbowała swoich sił jako producentka teatralna. Wraz z dwiema bliskimi przyjaciółkami zorganizowała w Mediolanie spektakl "Resurrection of the Woman", którego była również autorką. Sztukę napisała po angielsku – w stylu inspirowanym dramatami Szekspira – i jak sama wspomina, scenariusz powstał w zaledwie tydzień.
Pomysł stworzenia sztuki przedstawiłam przy kawie moim najbliższym przyjaciółkom. Scenariusz napisałam w tydzień i od razu czytałyśmy go w tej samej kawiarni - opowiadała Mia w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Próby trwały aż osiem miesięcy, a w projekt zaangażowało się kilkunastu młodych artystów z całego świata i to Mia zebrała zespół. Premiera "Resurrection of the Woman" spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem i okazała się dużym sukcesem. Wiele wskazuje na to, że to wydarzenie otworzyło przed Mią drzwi do poważnej kariery scenicznej.
Wierzymy w nią. Jest mądra, odpowiedzialna. Będziemy zawsze ją wspierać, bo chcemy, by była po prostu szczęśliwa
– powiedział dumny ojciec, Jakub Przebindowski, w rozmowie z tygodnikiem "Na żywo".
Gratulujemy i życzymy kolejnych sukcesów!