Elżbieta w "Klanie" jakiś czas temu wyruszyła na kilkumiesięczną pielgrzymkę do Santiago de Compostela. To, jak potoczą się jej losy, fani serialu dowiedzą się dopiero po wakacjach. Wydawało się, że skoro aktorka nie chce jej grać, to bohaterka umrze. Tymczasem rozważana jest inna opcja.
Syn Elżbiety - Michał - planuje znowu ślub, który przełożył ze względu na śmierć Kingi. A gdyby odbył się we wrześniu i na niego miała wielkie wejście Elżbieta, którą grałaby nowa aktorka? To byłoby coś. Na pewno to jeszcze otwarta sprawa
- mówiła nam wczoraj Anna Wiejowska z biura prasowego "Klanu".
Zobacz też: Barbara Bursztynowicz nie mogła pożegnać się z widzami. To dlatego zastąpiono ją dublerką!
Barbara Bursztynowicz wprost o pomyśle scenarzystów na "nowa" Elę
Barbara Bursztynowicz przyjmuje decyzje scenarzystów z pokorą:
No i dobrze. Niech się jej wiedzie. Życzę ekipie i nowej Elżbiecie wszystkiego najlepszego. Ja nie mam wpływu na to, co się dzieje z bohaterką, którą grałam 27 lat. Owszem, mam taki wpływ, że wiem, że tam już nie wrócę, więc ta postać nie będzie już miała mojej twarzy... Jak widać, świat na mnie się nie kończy. Wola scenarzystów to ich prawo do dalszej kreacji, więc życzę im, by się udało trafić w dobrą osobę. Myślę, że to bardzo dobra decyzja, by Elżbieta wróciła i zrobiła wielkie wejście na ślub Michała, bo widzowie ją uwielbiają
- mówi "Super Expressowi" Barbara Bursztynowicz. Aktorka stwierdza, że pochlebia jej, że scenarzyści nie chcą uśmiercać jej postaci.
Znaczy, że wykreowałam taką postać, że trudno ją uśmiercić. Mam bez przerwy dowody miłości fanów. Są tak silne, że jestem wzruszona
- dodaje i ocenia, jaka powinna być nowa Elżbieta.
Nie mam porad dla nowej odtwórczyni Elżbiety. Była jedna i takiej drugiej nie ma, bo każdy człowiek jest inny. Niech ona sobie gra siebie i nic nie naśladuje. Niech sobie wykreuje Elżbietę po swojemu i widzowie to ocenią. Na pewno to będzie dla niej wyzwanie i trudna sprawa - podsumowuje aktorka.