Jacek Borkowski: Uciekłem narzeczonej sprzed ołtarza

2010-04-29 4:30

Trzy razy stawał na ślubnym kobiercu, a raz dał kosza narzeczonej tuż przed ślubem. O tym, co zabija miłość, a co ją wzmacnia - opowiada "Super Expressowi" Jacek Borkowski (51 l.).

Mieliśmy już termin ślubu, obrączki. Wszystko! Moja narzeczona była spod Zielonej Góry. Dzień przed ślubem spakowała się, wsiadła w pociąg, by zjawić się w Warszawie. Czekałem na dworcu, czekałem i nagle pomyślałem: "Kurczę, chyba za wcześnie na ten ślub...". Miałem 19 lat i przyznam, przestraszyłem się. Co robić? Kupiłem bilet powrotny i wręczyłem jej. Wiem, zachowałem się koszmarnie, do dziś mam moralnego kaca.

Patrz też: Jacek Borkowski: Dzięki sprzątaczce dostałem się na studia

Po roku ożeniłem się naprawdę. Moją żoną została Elżbieta Jasińska, koleżanka ze studiów, przeurocza kobietka. Kiedy się pobieraliśmy, miałem już dyplom i pracę w teatrze. Ona dopiero kończyła studia. Poprosiłem Andrzeja Ziębińskiego, dyrektora Teatru Ziemi Mazowieckiej, żeby dał jej etat. I dostała go.

Ale nie udało nam się. Myślę, że konkurowanie ze sobą zabiło naszą miłość. Rozstaliśmy się po 8 miesiącach, ale wciąż mamy sympatyczny kontakt.

A potem poznałem drugą żonę, Katarzynę, z którą małżeństwo trwało 20 lat, a na świat przyszła córka Karolina (27 l.). Ale i tym razem się nie udało... Po rozstaniu Katarzyna 6 lat mnie przemęczyła, zanim dostałem rozwód. I nie dogadałem się z nią. Mam sprawę założoną przez eksżonę z kodeksu karnego. O co? O telewizor, skarpetki, o wszystko...

czytaj dalej>>>

 


Miałem 42 lata... Przeciętny facet żyje 70-80. I co, te 30 następnych lat miałem ot tak wyrzucić do kosza, na nic nie czekać, niczym się nie cieszyć?! O, nie! Ja wolę dwie chwile szczęścia niż pięć złych lat. Odszedłem, ożeniłem się, mam fajną rodzinę. Magdę (40 l.), moją obecną żonę, poznałem w Toruniu. Wszedłem do restauracji i zobaczyłem złotą dziewczynę. Dosiadłem się, długo rozmawialiśmy. Urzekła mnie. Nie było żadnej kalkulacji, oboje zrobiliśmy skok bez zabezpieczenia. Po 33 dniach znajomości zamieszkaliśmy razem. Jesteśmy szczęśliwi, mamy dwójkę fantastycznych dzieci.

Patrz też: Jacek Borkowski: Wołali na mnie Baleron

Czy nie bałem się wejść w kolejny związek po tych walkach sądowych, po tych niepowodzeniach? Nie, bo gdy zamknę drzwi, więcej ich nie otwieram. Nigdy nie rozpamiętuję, nie uczę się na błędach, ale na dniu dzisiejszym.

I pracuję. Trzynaście lat gram w "Klanie". Czy mi się znudziło? Gdybym tak stwierdził, oznaczałoby, że jestem amatorem. Poza tym mam to szczęście, że bohater, którego gram - Rafalski - był już pijakiem, i kochał, i zdradzał, a teraz ma kolejny romans. Tak więc producenci dają mi szansę, żebym się nie nudził.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki