Cate Blanchett w Polsce na zaproszenie EnergaCamerimage
"Super Express": Lada moment startuje tegoroczna edycja EnergaCamerimage, ale zacznę do nawiązania do zeszłorocznej, ponieważ bardzo mnie fascynuje jak Panu się udało drugi raz sprowadzić Cate Blanchett do Polski. Czy mógłby Pan zdradzić jakieś szczegóły, jak się przeprowadza z taką gwiazdą negocjacje, jakie warunki stawia?
Marek Żydowicz: - Miłość jest bezwarunkowa, przyjaźń jest bezwarunkowa. Cate Blanchett nie stawia żadnych warunków. W ubiegłym roku zaprzyjaźniliśmy się, polubiła festiwal, bardzo dobrze się czuła w Toruniu, bardzo dobrze się czuła na festiwalu. Była bardzo podekscytowana, prowadziła jury, w którym znajdowali się wybitni twórcy i było to dla niej wspaniałe nowe doświadczenie, bo spojrzała na film od innej strony, zazwyczaj jest po drugiej stronie kamery. Natomiast u nas w jury zastanawiała się na tym, w jaki sposób praca autorów zdjęć filmowych i reżysera mają wpływ na to, że udaje się wśród widzów osiągnąć akceptację, również dla jej gry aktorskiej, ale też wywołać emocje, które powodują, że ludzie chcą do filmu i do twórczości, reżysera, autora, aktorów wracać.
Z Cate byliśmy cały czas w kontakcie cały rok od poprzedniej wizyty. W tej chwili ona jest w zdjęciach. Planowała trochę wcześniej przyjazd na festiwal, ale zdjęcia się troszeczkę poprzesuwały, w związku z tym przyjedzie w piątek i zostanie na sobotę, żeby odebrać nagrodę dla ikony kina. To pierwsza taka nagroda, którą przyznajemy, ale uznaliśmy, że musi nadejść taki moment, aby artysta wyjątkowy, artystka w tym wypadku, pojawiała się na festiwalu i odbierała taką nagrodę jako specjalne wyróżnienie.
- Proszę powiedzieć, czy sprowadzając taką gwiazdę jako laureatkę, muszą państwo jakoś lawirować z jej przylotem, z hotelem? Czy są jakieś szczególne tutaj wymagania?
- Prawda jest taka, że Kate kończy zdjęcia bardzo późno, w związku z czym będzie musiała natychmiast z planu jechać na lotnisko i wsiadać w samolot, by przylecieć do Polski. My ją odbieramy na lotnisku naszym samochodem festiwalowym i przywoźmy do Torunia. Specjalnych wymagań, tak jak powiedziałem, nie ma. Kate jest naprawdę fantastycznym człowiekiem, normalną osobą, która nie ma żadnych wyszukanych oczekiwań.
Zobacz również: Cate Blanchett zachwyciła w Toruniu. Co za styl wybitnej aktorki!
- To co pan mówi pokazuje, jak bardzo musiało jej się spodobać u was, że tak bardzo jej zależy, żeby tutaj być, żeby nawet właśnie w swój bardzo zajęty kalendarz włożyć to wydarzenie. Ale to tylko świadczy o waszej gościnności.
- Przyjęcie takiego zaproszenia w trakcie produkcji jest zawsze skomplikowane i trzeba mieć niezwykłą pozycję w branży filmowej, aby to w ogóle było możliwe. W większości wypadków producenci nie godzą się na takie ryzyko żeby „puszczać” gwiazdy z planu. Wiadomo, że jakiekolwiek komplikacje, odpukać, na przykład z lotami, czy z oczekiwaniami na samolot albo przedłużający się transfer... To wszystko może powodować opóźnienia, które będą się przekładały na produkcję, a zatem i na koszty. W związku z tym tylko największe postaci światowego kina mogą z produkcją uzgadniać warunki, które pozwalają na przylot w trakcie realizacji zdjęć na imprezę niezwiązaną z produkcją.
- Śledzę różne festiwale filmowe, ale was zdecydowanie się wyróżnia właśnie ilość gości zagranicznych. Miałam wgląd w listę gości i to jest po prostu niesamowite, jak wielu uznanych i nagradzanych, wybitnych filmowców z całego świata udało wam się ściągnąć. Być może pan mnie poprawi, ale wydaje mi się, że najwięcej, jeżeli chodzi o polskie festiwale?
- Proszę mnie nie zmuszać do tego rodzaju oświadczeń (śmiech). Ja nie chcę z nikim rywalizować, nie chcę tworzyć jakiejś sytuacji zawodniczej. Po prostu każdy festiwal ma swoją specyfikę, ma swoje możliwości. Nasz festiwal przeżywa oczywiście trudne chwile jak inne festiwale, bo ten rok nie był łatwy dla branży filmowej. Kryzys dotknął nie tylko produkcji, ale również i nas, organizatorów wydarzeń, reżyserów i producentów festiwali filmowych. Ale myślę, że tu najważniejsze jest to, że ci ludzie chcą tu przyjechać dlatego że miejsce jakim jest EnergaCamerimage stwarza im możliwość spotkania z twórcami różnych generacji, różnych pokoleń, ale też spotkania się z wykonawcami i twórcami najnowszych technik i technologii filmowych.
Nigdy nie zapomnę mojego pierwszego, potem drugiego spotkania ze Stevenem Spielbergiem. Pierwszy raz pojawiłem się, to był bodaj 1994 rok, byłem na planie „Amistad”. Janusz Kamiński zabrał mnie tam i spotkałem się ze Stevenem, który powiedział mi, że dużo wie o idei festiwalu, chociaż to była pierwsza edycja. Powiedział mi coś, co zapadło w pamięć, a mianowicie, że festiwal EnergaCamerimage wyróżnia się tym, że jest dedykowany wartością artystycznym i że jest to festiwal wolny od presji jakichkolwiek zewnętrznych, takich jak presja komercyjnych wyników czy rozmowy o biznesie, czy presja światopoglądowa i że ta niezależność festiwalu jest jego ogromny atutem. Na koniec spotkania, kiedy się żegnaliśmy, powiedział: „pamiętaj Marek, pilnuj tej niezależności”. Mam poczucie, że może zajść taka sytuacja, że ten festiwal będzie jedynym na świecie festiwalem, na którym warto będzie się pojawić, żeby mówić o języku obrazu filmowego, o czym się de facto nie mówi już w tych momentach, w których ludzie spotykają się, by odbierać nagrodę. Albo niekoniecznie mówi się o tym w szkołach filmowych, w których bardziej koncentruje się na nauce sposobu rejestracji, realizacji zdjęć, bez tego kontekstu, backgroundu artystycznego. Tym zresztą wyróżniały się polskie szkoły i tym się wyróżniał festiwal Camerimage, bo nie ukrywałem, że selekcja do naszego festiwalu, selekcja filmów, bazuje na takim kwestionariuszu badawczym, który sobie opracowałem już w latach ‘90, a który bazował na metodologii badań historyczno-artystycznych. Jestem po historii sztuki, z wykształcenia konserwatorem zabytków. W związku z czym patrzyłem na film nieco inaczej niż filmoznawcy, czy krytycy filmowi albo historycy filmu. Dla mnie interesujące było i jest to, co stało się podstawą kwalifikacji filmów do festiwalu EnergaCamerimage – to, w jaki sposób autor zdjęć, wspólnie z reżyserem, kreują estetyczną wartość obrazów, które oglądamy w kinie i w jaki sposób ten obraz powoduje, że emocje w nas ożywają. W jaki sposób obraz opowiada coś do tego, co jest zapisane w scenariuszu.
Oczywiście możliwości, jakimi współcześni twórcy zdjęć filmowych dysponują, są ogromne ze względu na rozwój technologii i dlatego oceniamy film pod kątem bogactwa użytych technologii oraz rozwiązań estetycznych, formalnych czy stylistycznych. Dzięki temu też możemy rozróżniać to, co specyficzne dla danego autora zdjęć, czy reżysera, specyficzne na przykład dla danej szkoły. Mówiąc o szkole, nam na myśli krąg artystyczny, czy krąg realizacji filmów. Przecież wiemy, że inaczej patrzy się na estetykę i na sposób opowiadania za pomocą ruchomego obrazu w Azji, inaczej patrzy się w Australii, inaczej patrzy się w Ameryce, jeszcze inaczej w Europie czy w Afryce. Więc to wszystko, te uwarunkowania lokalne, geograficzne, które oczywiście zawsze są związane z jakąś genezą naszej tożsamości, z korzeniami naszej wrażliwości, nie tylko tej ideowej, światopoglądowej, ale przede wszystkim tej estetycznej. Inaczej będzie reagował człowiek wychowany w naturalnym środowisku, którym zieleń, woda, światło, deszcz, chmury, burze są codziennością, a inaczej będzie reagował na różnego rodzaju zdarzenia, inaczej będzie opowiadał o tych zdarzeniach człowiek wychowany w mieście, w którym znajdują się wieżowce sięgające chmury. To wszystko bierzemy pod uwagę analizując opowiadanie, które autorzy zdjęć z reżyserami przesyłają jako filmy kandydujące do Złotych Żab.
- To też wyróżnia wasz festiwal - nie skupiacie się na gwiazdach znanych z dużego ekranu czy z telewizji, żeby je pokazać na ściance i przyciągnąć w ten sposób uwagę, tylko właśnie skupiacie się na filmowcach, na osobach, które tworzą ten obraz, o którym Pan tak pięknie opowiedział. Rozumiem, że to też jest świadoma decyzja, żeby się nie skupiać na twarzach, tylko właśnie na tych ludziach, którzy są za kamerą?
- Dziękuję Pani za to pytanie, ponieważ właściwie dotknęła Pani istoty na rodzin festiwalu EnergaCamerimage. Pokrótce przypomnę, że pomysł na Camerimage zrodził się właściwie w 1992 roku. Pod koniec 1991 roku organizowałem w Toruniu dużą wystawę sztuki europejskiej, podczas której chciałem zderzyć niezależną twórczość artystów krajów dawnego bloku wschodniego z artystami żyjącymi przez lata w krajach demokratycznych. Ściągnąłem prace ze Słowacji, Rosji i Polski, oczywiście tych artystów niezależnych, którzy byli w pewnej opozycji, wyrywali się do wolności pojmowanej jako pewna swoboda twórcza, więc możliwości kreowania dzieła sztuki bez cenzury. I zderzyłem to z obrazami, które udało mi się ściągnąć z Kolonii, z Muzeum Profesora Ludwiga, z Amsterdamu, z Austrii.
To zdarzenie spowodowało, że tu przyjechał do Torunia Volker Schlöndorff. Pomyślałem wówczas, bowiem, że obok malarstwa, grafik i rzeźby, czy instalacji artystycznych, czy wideoartu, warto byłoby przejrzeć się, jak wygląda poszukiwanie wspólnego języka między twórcami filmowymi różnych krajów europejskich. Pomyślałem, że fajnie byłoby, żeby w tej wystawie dzieł sztuki różnych krajów towarzyszył przegląd filmowy który nazwałem "Droga ku nowej Europie". Wysłaliśmy wtedy zaproszenie do Volkera na naszym papierze firmowym, a nasz papier firmowy jest opatrzony żabką jako symbolem głównej nagrody festiwalowej. Ja jeszcze wtedy nie wiedziałem, że to będzie główna nagroda festiwalowa…
No właśnie, skąd ta żabka?
- Żaba, która kojarzyła się z legendą toruńską, która mówiła o tym, że plaga żab opanowała Toruń i doprowadziła tu do rewolucji. Potrzeba było flisaka, który wyprowadzi te żaby i uspokoi sytuacje w mieście. Uznaliśmy ze to właściwy punkt odniesienia dla tego, co chcemy w Toruniu wywołać. Stąd nazwała Fundacja Tumult i w podtekście żab, a co za tym idzie, czyli te małe zwierzątka, które mają trochę inną perspektywę patrzenia na świat, istnieje coś takiego w sztuce jak żabia perspektywa. Więc ta cała ideologia gdzieś trzymała się jednej idei, która jeszcze jest dodatkowo rozbudowana przez wspaniały esej Józefa Czapskiego, pod tytułem Tumult i Widma, czyli tumult rozumiany jako ta energetyczna forma reakcji międzyludzkiej, ale pozytywna, wywołująca sprzeciw wobec skostniałym normom kreowania zjawisk czy funkcjonowania społeczeństw. I to wszystko spodobało, że Volker bardzo się tym zainteresował, ponieważ jego sympatia wtedy nazywała go „żabko”. I powiedziałam: nie możesz odmówić, musisz przyjechać do Torunia. No i przyjechał, usiedliśmy, on był bardzo zdenerwowany, podekscytowany tym, że jego film jest tu pokazywany prapremierowo.
Spotkał się z widzami, a potem zaprosił mnie do pubu i powiedział: „Marek, musimy usiąść i porozmawiać”. Wtedy padły słowa, które stały się właściwie przyczyną narodzin festiwalu EnergaCamerimage. Powiedział: „Słuchaj, wasza aktywność, wasza niekonwencjonalność, ta właśnie odwaga mówienia głośno o sztuce, o tym, czym powinna być wolność w sztuce, nie powinny się marnować na akademickiej imprezy. A ja widzę, że to wydarzenie odbywa się w takiej typowo socjalistycznej przestrzeni, w auli uniwersyteckiej. To wszystko jest tutaj bardzo jeszcze siermiężne. Na pewno to wszystko zbudujecie na nowo, przebudujecie na nowo, ale fajnie byłoby, gdybyś pomyślał o jakimś wydarzeniu, które byłoby naprawdę oryginalne, a nie taki przegląd, który jest pewnie incydentalny, bo pomysł o tym, by pokazywać koprodukcję, jako szansę dla rozwoju kinematografii europejskiej jest świetny, ale fajnie byłoby, jakbyś wymyślił jakąś oryginalną ideę”, więc zapytałem, co ma na myśli? Odpowiedział: „Marek, gdybym wiedział, to sam bym zrobił taki festiwal. Więc to jest twoje zadanie”.
Festiwal EnergaCamerimage ma sens, bo właściwie nikt nie chce rozmawiać o języku ruchomych obrazów, rozumianym poprzez kategorie estetyczne. W większości wypadków wszyscy opisują filmy i oceniają filmy, bardziej w oparciu o wartości fabularne, o treść filmu, o wartości scenariuszowe. Bardzo dziękuję za to pytanie, bo ono właściwie odkrywa to, czego nikt nie chciał dostrzec. Festiwal EnergaCamerimage narodził się jako protest przeciwko marginalizowaniu artystów, którzy są nieobecni w przestrzeni. Ja potem przeżyłem jeszcze jedną anegdotyczną sytuację: byłem na rocznicowym festiwalu w Cannes, przyjechały tam wtedy gwiazdy i palmę palm otrzymywał Ingmar Bergman. I stałem wśród tłumu patrząc, jak po czerwonych schodach, po dywanie na czerwonych schodach idą wielce artyści. Gwiazdy znane z pierwszych stron kolorowych czasopism filmowych. Idzie Ingmar Bergman, stoi na półpiętrze, macha do widowni. Jest otoczony przez organizatorów, przez fotoreporterów, którzy fleszami oślepiają go, robią zdjęcie, historyczne zdjęcie. Artysta który odbiera palmę palm. I z boku dostrzegłam Svena Nykvista, który szedł, jak taki skromny, starszy pan, bokiem tych czerwonych schodów. Nikt się nim w ogóle nie interesował, nikt nie robił mu zdjęć. Wszedł sobie spokojnie, tak jakby był zupełnie zwykłym miłośnikiem kina. I łezka mi się w oku zakręciła. Pomyślałem, że to wielka niesprawiedliwość. Bergman nie byłby Bergman'em, gdyby nie miał tak znakomitych operatorów, a szczególnie Svena. Więc tym bardziej ta motywacja wewnętrzna i sprzeciw wobec swoistego rodzaju niesprawiedliwości artystycznej zaczęły mnie jeszcze bardziej motywować do rozwijania festiwalu. I dlatego cieszę się, że pani o to pyta, bo my chcieliśmy od początku zwracać uwagę na artystów niedostrzeganych, na tych, którzy są uważani za techników, za tych, którzy są niedoceniani, bo na większości festiwali nagrody otrzymywali głównie reżyserzy, producenci i aktorzy, natomiast autorzy zdjęć właściwie otrzymywali nagrody incydentalnie i często były te nagrody traktowane jako nagrody techniczne. Autor zdjęć to jest ten człowiek, w którego oku, w którego narzędziu, jakim jest kamera, więc obiektywie zbiera ona kreacje wszystkich pracowników planu. My mamy wielki szacunek dla wszystkich ludzi na planie zdjęciowym i chcemy pokazywać tychże ludzi, bo bez nich kino nie mogłoby być takie, jakie jest.
- No i całe szczęście, że znalazło się takie miejsce, które docenia tych artystów!
- Zapraszam serdecznie do Torunia, EnergaCamerimage trwa od 15 do 22 listopada. Zobaczą tu Państwo wspaniałe filmy, spotkają wspaniałych gości, wielkie gwiazdy, w tym Cate Blanchett. Gościliśmy reprezentantów sztuki filmowej z 76 krajów. W tym roku będzie podobnie około 1000 studentów, ponad 1200 przedstawicieli branży filmowej.
Rozmawiała Aleksandra Pajewska-Klucznik
Pod tekstem znajdziecie galerię z wizyty Cate Blanchett w Polsce na zeszłorocznym festiwalu EnergaCamerimage
Zobacz również: Emily Ratajkowski z dekoltem, Cate Blanchett, Sydney Sweeney i inne gwiazdy na czerwonym dywanie Armani