Nietypowe pożegnanie Agnieszki Maciąg. Mantra zamiast modlitwy, białe kwiaty. To dopiero początek!

2025-12-15 13:25

To było pożegnanie inne niż wszystkie. Pogrzeb Agnieszki Maciąg odbył się w ciszy, skupieniu i bieli, bez księdza, bez mszy, za to z muzyką, mantrą i symbolicznym światłem. Bliscy stworzyli ceremonię, która odzwierciedlała jej wrażliwość, spokój i filozofię życia.

Wiadomość o śmierci Agnieszki Maciąg poruszyła tysiące osób, nie tylko fanów jej działalności, ale także tych, którzy odnajdywali w niej inspirację do uważnego, świadomego życia. Przez kolejne dni media i media społecznościowe wypełniały wspomnienia, zdjęcia i słowa wdzięczności. Gdy nadszedł dzień pogrzebu, stało się jasne, że również ostatnie pożegnanie będzie dokładnie takie, jaka była ona sama, spokojne, symboliczne i głęboko poruszające.

Zobacz też: Pogrzeb Agnieszki Maciąg. Od śmierci gwiazdy minęło 18 dni, do sieci nie trafił nekrolog

Nietypowy pogrzeb Agnieszki Maciąg

Ceremonia miała charakter świecki. Nie było tradycyjnej liturgii ani duchownego. Zamiast tego pojawiła się nastrojowa muzyka, delikatne światło świec oraz białe kwiaty, które dominowały w przestrzeni pożegnania. Biel, to symbol czystości, światła i nowego początku, towarzyszyła wszystkim obecnym. Uroczystość rozpoczęła się słowami skierowanymi do zgromadzonych przyjaciół i bliskich - "Wszyscy jesteśmy tu dla Agnieszki". Następnie wybrzmiała mantra Om Sahana Vavatu, starożytna pieśń mówiąca o wspólnocie, ochronie i pokoju. Jej sens był jasny: spotkać się bez lęku, bez żalu i bez rywalizacji, z pełnym szacunkiem do siebie nawzajem i do drogi, którą przyszło wspólnie przejść.

W ciszy i skupieniu przywoływano jej życie, drogę od rodzinnego Białegostoku, przez światowe wybiegi Nowego Jorku, Paryża i Mediolanu, aż po powrót do domu, który stworzyła z mężem Robertem oraz dziećmi: Michałem i Heleną. To właśnie rodzina była dla niej najważniejszym punktem odniesienia i bezpieczną przystanią, o której często mówiła.

Przyjaciółki i przyjaciele, wszyscy jesteśmy tu dla Agnieszki. Rozpoczęliśmy tę ceremonię z mantrą Om Sahana Vavatu. Jest to starożytna pieśń o wspólnocie, ochronie i pokoju. Mówi o tym, abyśmy byli razem bez lęku, bez żalu, bez rywalizacji. Abyśmy w tej chwili mogli spotkać się spokojnie, z szacunkiem do siebie nawzajem i do drogi, którą dziś wspólnie kroczymy. Wiadomość o śmierci Agnieszki świat przyjął z ogromnym smutkiem. Przez kolejne dni dzieliliśmy się związanymi z nią wspomnieniami. Media pełne były szczegółowych analiz jej, niesamowitej kariery i wyjątkowej osobowości. W tej drodze, którą przebyła od rodzinnego Białegostoku poprzez wybiegi Nowego Jorku, Paryża i Mediolanu, z powrotem do domu, tego, który stworzyła już z ukochanym synem Michałem, córeczką Heleną i mężem Robertem. Nigdy nie jesteśmy na odejście bliskich nam osób naprawdę gotowi. Bez względu na to, czy to odejście jest prawe, czy śmierć jest następstwem choroby. Wspólnego czasu jest zawsze boleśnie za mało. Dopiero z perspektywy utraty widzimy życie w całej jego pełni. Często dopiero wtedy doceniamy dodatek tego, co zostało nam podarowane. Wszyscy jesteśmy tylko na chwilę. Utrata boleśnie nam o tym przypomna - słyszeliśmy na początku wzruszającej ceremonii.

Zobacz też: Tu spocznie Agnieszka Maciąg. Obok tragicznie zmarły dziennikarz

Zobacz naszą galerię: Nietypowe pożegnanie Agnieszki Maciąg. Mantra zamiast modlitwy, białe kwiaty

Sonda
Wierzysz w życie po śmierci?
Groby znanych pogrobowców. Niesamowita historia z pogrzebem gwiazdora "Kogla-mogla". Niezapomniani
Super Express Google News

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki