Jarosław Kret zabrał ukochaną Beatę z rozwodowej rozprawy

2014-01-14 4:00

Beata Tadla (39 l.) nie jest już żoną Radosława Kietlińskiego (40 l.). Piękna prezenterka "Wiadomości" w TVP 1 dostała wczoraj rozwód. Z tej wiadomości zapewne najbardziej ucieszył się Jarosław Kret (51 l.), który niecierpliwie czekał na ukochaną przed budynkiem warszawskiego sądu. I zaraz po rozprawie porwał Beatę w siną dal...

Sprawa rozwodowa miała rozpocząć się o godz. 11.30. Kietliński zjawił się w sądzie dużo wcześniej. Beaty nie było. Tuż po godz. 12 wezwano małżonków do sali. Tadli nadal nie było. Wreszcie po kilku minutach w towarzystwie ochroniarza zjawiła się w sądzie. Była ubrana na czarno, smutek gościł na jej twarzy.

Przeczytaj: Jarosław Kret poderwał Beatę Tadlę na talizmany?

Proces trwał zaledwie pół godziny. Rozwód Beaty Tadli i jej męża Radosława Kietlińskiego, szefa informacji Polsat News, sąd orzekł na pierwszej rozprawie. Dziennikarka nie czekała jednak na ogłoszenie wyroku, pospiesznie wyszła z budynku, głowę cały czas miała spuszczoną. Nie miała wesołej miny. Na szczęście w pobliżu był ktoś, kto na pewno rozweselił Beatę. Przed budynkiem sądu na światłach awaryjnych czekał w aucie jej ukochany Jarosław Kret. Prezenterka wsiadła do białego audi i oboje odjechali w siną dal.

Kietliński, kiedy wyszedł z sali rozpraw, miał w oczach łzy. - Proszę uszanować... to moje prywatne sprawy - odpowiedział jedynie, gdy zapytaliśmy go o finał. Ale teraz na drodze do szczęścia Beaty i Jarka już nic nie stoi. Prezenterka może wyjść za mąż po raz trzeci. Dla pogodynka będzie to drugi ślub. Że do tego dojdzie, to raczej pewne. Wiosną zeszłego roku pogodynek deklarował na łamach jednej z gazet, że ożeni się z Beatą.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki