Głos Jerzego Stuhra znała cała Polska i to nie dlatego, że przekonywał, że "śpiewać każdy może". To był głos emocji, pokolenia, stylu. Nie był aktorem efektownym, nie krzyczał, nie szalał na scenie - ale wystarczyło spojrzenie, pauza, zawieszone zdanie, by poruszyć najczulsze struny.
W „Amatorze” był zwykłym pracownikiem zakładu, który zaczyna kręcić filmy i odkrywa, że kamera więcej mówi o nim niż on sam. W „Wodzireju” stworzył postać, która do dziś uchodzi za symbol ambicji bez kręgosłupa. W „Seksmisji” był niezapomnianym Maksem - zabawnym i absurdalnie aktualnym. Potrafił bawić i wzruszać jednocześnie. Nikt tak jak on nie opowiadał o słabościach człowieka.
Żonę poznał już w przedszkolu
Rozumiała go jak nikt. Jerzy Stuhr poznał swoją przyszłą żonę, Barbarę, jeszcze w przedszkolu. Wychowywali się w tym samym mieście, dorastali równolegle. Zaiskrzyło, gdy spotkali się po roku bez kontaktu. Pobrali się w 1971 roku.
Miłość najbardziej kojarzy mi się z olbrzymią tęsknotą do żony, do dzieci. To był dla mnie naturalny stan. Mam poczucie, że zawód zabrał mi coś z domowego szczęścia. Ale nie zamieniłbym tego. Moje szczęście polegało na tym, że żona to rozumiała. Nie walczyła z tym. Dała mi wolność bycia zrealizowanym
– przyznał w rozmowie z "Vivą". Barbara była przy w najgorszych chwilach. Nawet gdy nabroił. Nie komentowała. Po prostu była.
Z dziećmi - Maciejem i Marianną - nie prowadził medialnych pokazów uczuć. Ich relacja była dyskretna, ale mocna. Syn, aktor i satyryk Maciej Stuhr, mówił wielokrotnie, że ojciec dał mu wolność, nie narzucając się autorytetem, ale po latach jego córka wyznała, że w domu nie przestawał być... gwiazdą.
Kiedy byłam dzieckiem, w mojej relacji z tatą przeszkadzał mi jego majestat. Miałam wpojone, że jest wielkim człowiekiem i wielkim aktorem. Wracał do domu i nie potrafił zejść z piedestału, oczekiwał ochów i achów
– opowiedziała.
Zobacz też: Tuż przed 1. rocznicą śmierci Jerzego Stuhra jego córka przemówiła. "Ciążyło mi to nazwisko"
Choroba go zmieniła
Gdy zachorował na raka krtani, mówił, że dopiero wtedy zrozumiał, co znaczy oddycha. Utrata głosu, operacja, chemia - wszystko to odebrało mu sprawność, ale nie duszę. Powiedział kiedyś, że to był najważniejszy czas w jego życiu - czas przewartościowania. Nieco później przyszły kolejne ciosy - udar, potem powikłania po koronawirusie. Cierpiała wtedy cała rodzina.
Cały ten okres po udarze, od lata 2020 roku to bardzo bolesny, trudny czas dla naszej rodziny. To było powolne umysłowe odchodzenie taty. Utrata pamięci, świadomości otaczającej go rzeczywistości. Nie dopuszczał do siebie, w jakim faktycznie jest stanie, że może odchodzi. (...) Całkowite wyparcie, apodyktyczne odrzucanie jakichkolwiek prób rozmowy. Jestem głęboko przekonana, że tata do końca nie zdawał sobie sprawy, że umiera
- powiedziała Marianna w "Wysokich obcasach".
Zapłacił za pijacki błąd
W 2021 roku media obiegła zaskakująca wiadomość: Jerzy Stuhr został zatrzymany przez policję, gdy pod wpływem alkoholu prowadził samochód. Miał w organizmie blisko 0,7 promila. A przecież uchodził za człowieka zasad, symbol rozsądku i profesorskiego opanowania...
Przyznał się do winy. Sąd nałożył karę ograniczenia wolności w postaci prac społecznych, karę finansową i zakaz prowadzenia pojazdów. Sprawa zniknęła z pierwszych stron gazet, ale cień pozostał. To wtedy aktor zaczął otrzymywać przerażające groźby.
I jeszcze te nocne telefony: Stuhr, ty zmoro, zginiesz jak Aldo Moro
- zacytował je w swojej książce. I miał prawo przestraszyć się nie na żarty, bo premier Włoch, Aldo Moro, o którym wspomniano w pogróżkach, pod koniec lat 70. został porwany, a następnie zamordowany. Jego ciało odnaleziono dopiero po dwóch miesiącach.
Zauważyłem, że po wspomnianej kolizji drogowej wokół mnie zrobiła się pustka. Odwołanie spotkań. Jedna z nagród, którą mi kiedyś przyznano, została natychmiast odebrana
- wyjawił Stuhr w książce "Z biegiem dni", w której w formie pamiętnika opisywał ostatnie miesiące swojego życia.
Zobacz też: Jerzy Stuhr przed śmiercią stronił od ludzi. "Opowiadał, wolno, dukając właściwie"
Rak nie dał mu spokoju
W 2023 roku rak krtani powrócił.Znowu była cicha mobilizacja, szpital, operacja.
Wróciła moja nowotworowa choroba. Po dziewięciu latach. Więc znowu walka" - opisywał przygnębiający nawrót choroby. "Teraz zaczną się ból i cierpienie. Szpital jest przerażający, upokarzający
- pisał zaś tuż po operacji usunięcia nowotworu. Jerzy Stuhr odszedł 9 lipca 2024 roku, ale echo jego słów, ról i decyzji słychać do dziś. Zostawił po sobie wspaniałe filmy i spektakle.