Rok po śmierci Jerzego Stuhra jego córka, Marianna, mówi, że żałoba nie przyszła od razu. W rozmowie z Aleksandrą Czajkowską w cyklu „Jacy rodzice, takie dzieci? 2” nie udaje, że wszystko ma już za sobą. Marianna wyznała także, jak wyglądało jej dzieciństwo ze sławnym tatą.
Życie dzieci w cieniu Jerzego Stuhra
Ojciec, kultowy aktor, Jerzy Stuhr był dla Marianny Stuhr ważny, choć, jak przyznaje, w dzieciństwie bywało różnie. Wspomnienia o domu Marianny Stuhr są mieszanką tęsknot, miłości i niezwykłych przeżyć.
Na pewno był domem z nieobecnym tatą. Z tatą, który musiał spaść z piedestału bycia znanym aktorem, reżyserem, rektorem, profesorem i często na tej linii pojawiały się różne napięcia. Natomiast był domem pełnym ciepła ze strony mamy i miłości matczynej. Był domem tęsknoty i takiego wyczekiwania rodziców, bo oni obydwoje wyjeżdżali. Mama pracowała długie lata w Filharmonii Krakowskiej, z którą dużo podróżowała. Później ze swoim kwartetem smyczkowym. Mną często opiekował się mój ukochany dziadek, tata taty. I z nim mam bardzo dużo ciepłych wspomnień i to była ważna osoba w moim życiu, w moim wychowaniu.
Dziadek Marianny Stuhr zmarł, kiedy miała 18 lat, w 2000 roku.
To była taka pierwsza śmierć bliskiej osoby. Życiowo nie byłam przygotowana, nie wiedziałam, co to znaczy przeżyć żałobę na przykład. Nie umiałam sobie tego wyobrazić zupełnie. Bardzo to było dla mnie smutne doświadczenie, ale nieporównywalne zupełnie na poziomie głębokości emocji z tym procesem, który towarzyszył mi podczas ostatniego roku po śmierci taty.
Marianna Stuhr opowiedziała także o pewnych obciążeniach, związanych z nazwiskiem sławnego ojca. Okazuje się, że dawało ono wiele szans, niedostępnych dla "zwykłych" dzieci w PRL, ale bywało także sporym obciążeniem.
Myślę, że jako dziecko bywało, że ciążyło mi to nazwisko. Chociaż również dorastałam z taką świadomością, że dzięki niemu mogliśmy na przykład z bratem podróżować, jeszcze w okresie lat osiemdziesiątych, towarzysząc rodzicom w ich wyjazdach zawodowych. I była to taka szansa, okazja, którą niewiele dzieci w tym czasie miało.
Żałoba po śmierci Jerzego Stuhra
Córka Jerzego Stuhra opowiedziała także o swoich emocjach po śmierci taty. Kiedy skończyło się zamieszanie związane z pogrzebem, wtedy dopiero Mariannę Stuhr żałoba dotknęła z całą mocą. O tym, jak Maciej Stuhr był wściekły z powodu ojca! Wyrzucił z siebie: "Umarł, bo każdy umiera. I tyle" - czytaj więcej tutaj.
Tata zmarł w lipcu i tak naprawdę jesień była dla mnie bardzo trudnym czasem. Po wszystkich obchodach, szoku i ceremoniałach związanych z pochówkiem, z zabezpieczeniem również mamy i różnych historiach związanych z zabezpieczeniem spuścizny taty... to kiedy przyszedł czas na takie regularne, zwykłe życie i rutynę codzienną, to wtedy bardzo mnie żałoba dotknęła. Właściwie na poziomie fizycznym nawet brak tych pleców w postaci taty, na których się można było oprzeć. I to trwało ładnych parę tygodni, może nawet miesięcy.
Tak Marianna Stuhr czci pamięć Jerego
Tuż przed 1. rocznicą śmierci Jerzego Stuhra jego córka Marianna ma już naturalnie większy dystans. Choć przyznaje, że cały czas uczy się żyć bez taty. Pomaga jej wiara w to, że "tata cały czas gdzieś jest". Zobacz też: Ostatnie zdjęcie Jerzego Stuhra u córki. Dzień przed pogrzebem zdecydowano, by je pokazać!
Teraz mija rok, kiedy wszyscy złapaliśmy dystans i nauczyliśmy się funkcjonować. Uczymy się w dalszym ciągu, ale już bez tych trudnych emocji. Mnie się wydaje, że tata cały czas gdzieś jest. On się bardzo domaga cały czas tego, by się o nim mówiło i pamiętało, a my jako rodzina już przywykliśmy do tej innej formy jego obecności. Najsmutniejsze, najtrudniejsze już jest za nami.
Teraz Marianna Stuhr pielęgnuje pamięć o ojcu, organizując festiwal Stuhralia, który odbędzie się w dniach 3-6 lipca w Krakowie.
Zobacz też: Wiadomości przyszły w nocy. Poprosili o modlitwę za Joannę Kołaczkowską