- Moje ulubione śniadanie jest możliwe tylko w weekendy, bo tylko wtedy mam czas, i trwa aż 3 godziny, od 13 do 16, połączone z czytaniem książek. Taki śniadanio-lunch, który zahacza prawie o kolację - chwali się Zielińska.
Przypominamy, że jeszcze niedawno mówiła, że nie dojada. I to od trzech lat. Teraz nagle zmieniła front. Niemniej - gratulujemy.