Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości, kto rządzi sylwestrową sceną, Maryla Rodowicz rozwiała je w kilka sekund. Podczas Sylwestra z Dwójką legenda polskiej muzyki pojawiła się w spektakularnej stylizacji, która łączyła wszystko to, z czego Maryla słynie od lat – kolor, przepych, sceniczny rozmach i… odrobinę prowokacji.
Wysokie rozcięcie, które przyciągało spojrzenia
Złoty gorset, intensywna czerwień i bardzo wysokie rozcięcie w spódnicy sprawiły, że oczy widzów co chwilę wędrowały w jednym kierunku. Maryla doskonale wiedziała, jak zagrać stylizacją – było odważnie, ale nie wulgarnie. Raczej z przymrużeniem oka i charakterystycznym dla niej dystansem.To nie był przypadkowy detal. Rozcięcie dodawało dynamiki, podkreślało ruch sceniczny i idealnie wpisywało się w klimat występu. Ikona nie zamierzała udawać skromności – i bardzo dobrze.
Przystojna obstawa i scena w ogniu
Całości dopełniła obstawa przystojnych, wysportowanych tancerzy, którzy pojawili się u boku artystki. Kontrast był czytelny i efektowny – Maryla w centrum, otoczona młodą energią, pewna siebie, uśmiechnięta i w pełni kontrolująca scenę. Momentami wyglądało to jak świadoma gra z konwencją – królowa estrady i jej dwór, który tylko podkreślał, kto tu naprawdę rozdaje karty. Publiczność reagowała żywiołowo, a atmosfera pod sceną wyraźnie się podgrzała.
Ikona, która nie musi nic udowadniać
W przeciwieństwie do wielu młodszych artystów Maryla Rodowicz nie goni trendów. Ona je po prostu bierze i przerabia na własnych zasadach. Wysokie rozcięcie? Jest. Odważna forma? Oczywiście. Ale wszystko podane w sposób, który nie odbiera jej klasy ani statusu legendy. To był występ, który pokazał jedno: Maryla nadal doskonale wie, jak się robi show. Bez tłumaczeń, bez kompleksów, z pełną świadomością swojej pozycji.