Poznali się w szkole na zajęciach kółka teatralnego. Ona była piękną dziewczyną, więc nie brakowało jej adoratorów, on natomiast bał się, że ona nie zwróci na niego uwagi. Ale pan Marian zaimponował Annie tym, że pięknie recytował wiersze. I stało się. Umówili się na randkę.
- Nasz pierwszy pocałunek nastąpił 3 maja 1960 roku - zdradza Opania w rozmowie z "Super Expressem". - Tę rocznicę obchodzę bardziej uroczyście niż datę ślubu. Z tą kobietą, wówczas 17-letnią, znamy się tyle lat - dodaje.
Pobrali się siedem lat później.
- Anna zrobiła mi parę prezentów, bo 6 grudnia w mikołajki urodził się mój syn, a 3 maja na tę rocznicę pocałunku urodziła się moja córeczka - wspomina aktor.
Przez te wszystkie lata nie przechodzili żadnych kryzysów, nie rozstawali się. A wszystko dzięki temu, że łączyła ich prawdziwa miłość.
- Trafiłem na bardzo piękną kobietę - mówi stanowczo aktor. - Niekoniecznie dla mężczyzny kobieta musi mieć 180 cm wzrostu, długie nogi, wspaniały biust, zgrabną pupkę itd. Moja żona jest nieduża, bo ma 160 cm wzrostu, przody ma bardzo fajne, tyły też fajne. Ona była naprawdę bardzo ładna dziewucha i dla mnie taka pozostała. Kobiety czasami nie potrafią zrozumieć, że kochający mężczyzna widzi w tej już nieco posuniętej w czasie pani tę samą dziewczynkę, która ma 17 lat.
Zobacz: Marian Opania o Magdalenie Ogórek: Ona nie będzie moim prezydentem!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail