Urszula Wojtecka, pielęgniarka z Poznania, w "Sanatorium miłości" zyskała sympatię widzów nie tylko za sprawą urody, ale także pogody ducha i wewnętrznego ciepła. Do programu zgłosiła się jako rozwiedziona kobieta po przejściach. Los uśmiechnął się do niej, gdy w telewizyjnym show poznała Stanisława Kęsickiego, emerytowanego górnika z Mysłowic. Ula była bardzo szczęśliwa i wydawało się, że ten stan będzie trwać. Niestety, w czerwcu spotkała ją niewyobrażalna tragedia – zmarł jej ukochany, najstarszy syn.
Ula z "Sanatorium miłości" straciła najstarszego syna
Jeszcze w maju tego roku Ula i Stanley z "Sanatorium miłości" bawili się na koncercie Andrzeja Rosiewicza, świętując jego 81. urodziny. Wkrótce potem życie bohaterki show zmieniło się dramatycznie – odszedł jej ukochany syn.
Umarł mój syn, Szymon. 21 maja skończył 40 lat. Całe życie miał przed sobą
– powiedziała Ula w rozmowie z Glam Press.
W dniu swoich urodzin Szymon zobaczył na profilu mamy swoje zdjęcie z dzieciństwa. Napisał wtedy: Mamo, dziękuję, że dałaś mi życie. Ta fotografia, oprawiona w ramkę, zajmuje szczególne miejsce w domu Urszuli.
Kilka dni później wydarzyło się najgorsze. Szymon zmarł 5 czerwca we śnie. Lekarze orzekli, że przyczyną było nagłe zatrzymanie akcji serca – częsta przypadłość u mężczyzn w tym wieku.
Czuję się tak, jakby ta śmierć mnie "zamroziła". Unikam rozmów na ten temat, przeżywam to bardzo osobiście i staram się iść dalej
– wyznała Ula w rozmowie z portalem.
Przeczytaj także: Stanley z "Sanatorium miłości" uratował tonące dziecko. Dramatyczna akcja ratunkowa nad Bałtykiem
Pogrzeb syna Uli z "Sanatorium miłości"
Na pogrzebie Szymona, obok najbliższych, pojawił się także personel medyczny ze szpitala, w którym pracuje Urszula. Ten gest niezwykle ją poruszył.
Jestem im bardzo wdzięczna, że przyszli pożegnać mojego syna
– mówiła w Glam Press.
W ostatniej drodze Szymonowi towarzyszyli również przyjaciele Uli z "Sanatorium miłości". To osoby, do których ma pełne zaufanie i które w tym trudnym czasie zachowały dyskrecję. Największym wsparciem dla kuracjuszki był oczywiście jej partner Stanley. Towarzyszył jej w załatwianiu formalności, porządkowaniu rzeczy syna i w codziennym żalu.
Szymon lubił Stanleya i chciał, żeby Ula była z nim szczęśliwa. Wkrótce para wyjedzie do Albanii, aby uczcić pierwszą rocznicę swojego związku. Choć ból po stracie dziecka pozostaje nie do uśmierzenia, kuracjuszka stara się odnaleźć siłę, by żyć dalej.