Whitney Houston na jedynym koncercie w Polsce
Whitney Houston pojawiła się w Polsce tylko jeden raz. Występ amerykańskiej diwy wzbudzał ogromne emocje na długo przed jej przyjazdem do Sopotu. Niemal cały kraj z zapartym tchem czekał aż pojawi się na scenie. Zgromadzona w Operze Leśnej widownia musiała poczekać na piosenkarkę nieco dłużej niż przewidywano. Gdy już stanęła przed mikrofonem, jej krótki koncert pozostawił wiele do życzenia.
Artystka była największą gwiazdą na XXXVI Międzynarodowym Festiwalu Piosenki Sopot '99. Whitney Houston w latach 90. była jedną z najpopularniejszych artystek na świecie, a jej głos doskonale znały miliony. Whitney nie tylko wydawała płyty, ale również z sukcesami grywała w filmach (m.in. hitowym w "Bodyguardzie"). Do Sopotu przyleciała w ramach trasy "My Love Is Your Love World Tour" promującą jej czwartą płytę.
Przed koncertem piosenkarka spotkała się m.in. z Jolantą Kwaśniewską. Z rąk ówczesnej pierwszej damy otrzymała Złotą Płytę. Na scenie pojawiła się spóźniona o ponad godzinę. Publiczność spodziewała się zobaczyć diwę w pięknej kreacji. Zamiast tego Whitney Houston wyszła ubrana w obszerne dżinsy, golf, na którzy narzuciła futro oraz rękawiczki. Chociaż była końcówka sierpnia, to pogoda nie rozpieszczała. Wieczorem w Sopocie było 12 stopni. Organizatorzy próbowali podnieść temperaturę powietrza specjalnymi dmuchawami. Mimo to Huston nie ukrywała przed widownią, że jest jej zimno.
Zobacz również: Wydawało się, że ma wszystko - talent, sławę, pieniądze. Życie Whitney Houston było koszmarem
Występ Whitney Houston rozczarował sopocką publiczność
Rozczarował również repertuar. Piosenkarka zamiast hitów zaśpiewała mniej znane utwory. Później tłumaczono, że Huston nie chciała nadwyrężać swojego głosu. Zaczynała dopiero europejską część trasy i obawiała się przeziębienia. Ubrana w zimowy strój była również córka Houston, Bobbi Kristina. Sześciolatka towarzyszyła mamie podczas utwory "My Love Is Your Love". Widok dziewczynki rozczulił widzów i nieco osłodził ich rozczarowanie.
Gwiazda, która kazała na siebie czekać ponad godzinę, zeszła ze sceny jeszcze przed zakończeniem występu. Whitney Houston nie pojawiła się podczas zaplanowanej konferencji prasowej i udała się prosto na lotnisko.
Jeszcze nie wybrzmiała ostatnia piosenka, a największej gwiazdy tegorocznego sopockiego festiwalu już nie było na scenie. Whitney Houston odjeżdżała samochodem, gdy dziewczyny z chórków kończyły śpiewać jej najnowszy przebój - stwierdził reporter RMF FM.
Chociaż wiele osób nie kryło swojego rozczarowania wizytą Huston w Polsce, to dziś jej występ uważany jest za przełomowy. Było to jedno z najważniejszych muzycznych wydarzeń tamtych lat. Marek Sierocki, który pełnił wtedy funkcję rzecznika prasowego sopockiego festiwalu, po latach z sentymentem wspominał występ Whitney.
Poza tym, że się spóźniła i że wyszła na scenę w futrze, to jednak od strony muzycznej dobrze wspominam ten koncert. Było to bardzo ważne wydarzenie muzyczne dla Polaków. Koncert pobił wówczas wszelkie rekordy oglądalności - mówił.
W ostatnią dekadę XX wieku Whitney Houston weszła jako wielka gwiazda, tak XXI wiek powitała narkotykowymi skandalami. Piosenkarka stała się ofiarą własnego sukcesu, nie mogła sobie poradzić ze sławą. Popularność sprawiła, że niemal całkowicie straciła prywatność. Zmarła niespodziewanie 11 lutego 2012 roku.
Z odejściem matki nie mogła sobie poradzić i tak już mająca problemy, Bobbie Kristina Brown. Miesiąc po pogrzebie gościła u Oprach, gdzie wyznała, że musi kontynuować dziedzictwo matki. Przez następne miesiące próbowała robić wszystko, by zaistnieć w show-biznesie. Mówiono o niej dużo, ale niekoniecznie dobrze. Pod koniec stycznia 2015 roku znaleziono ją nieprzytomną w wannie. W szpitalu została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej. Po stwierdzeniu trwałego uszkodzenia mózgu została przeniesiona do hospicjum. Zmarła 26 lipca w wieku 22 lat.
Zobacz również: Polański wypatrzył piękną aktorkę na basenie. Później zgotował jej piekło na planie