Nie żyje Andrzej Grembowicz. Zmarł twórca sukcesu Rancza i Rodziny zastępczej

2018-11-19 9:51

Andrzej Grembowicz nie żyje. Wybitny scenarzysta i pisarz, który tworzył takie seriale jak "Rodzina zastępcza" czy "Ranczo" zmarł w niedzielę 18 listopada. Miał zaledwie 60 lat. Jak napisała Ilona Łepkowska, twórca sukcesu serialu o Wilkowyjach, który używał pseudonimu Robert Brutter od dłuższego czasu ciężko chorował

Robert Brutter nie żyje

i

Autor: Akpa Robert Brutter nie żyje

To smutna wiadomość. Andrzej Grembowicz, któremu zawdzięczamy wiele polskich seriali i filmów nie żyje. Scenarzysta,  znany także pod pseudonimem literackim Robert Brutter zmarł w niedzielę. O jego śmierci jak pierwszy poinformował, reżyser Wojciech Adamczyk.

- Odszedł Andrzej Grembowicz, scenarzysta RANCZA, SIŁY WYŻSZEJ, DZIEWCZYN ZE LWOWA, RANCZA WILKOWYJE, RODZINY ZASTĘPCZEJ... wielu jeszcze filmów i seriali. Mistrz słowa, Artysta z wielką wyobraźnią i wielkim sercem, wybitny Komediopisarz.
Z przejęciem i troską obserwował otaczającą rzeczywistość, trafnie ją diagnozował, ale krytyczny opis zawsze nasączał ciepłem i życzliwością dla drugiego człowieka. Stworzył niezwykłą, wielobarwną galerię postaci, które będą za nim tęsknić. My też. Jędrku, dziękuję za wszystko - napisał na Facebooku.

Jak na razie nie są znane dokładne przyczyny śmierci Grembowicza. Wiadomo, że zmagał się z ciężką chorobą, o której wspominała na Facebooku Ilona Łepkowska. Andrzej Grembowicz vel Robert Brutter napisał scenariusze do takich produkcji jak: "Ekstradycja", Rodzina zastępcza", "Dziewczyny ze Lwowa", "Wiedźmy", "Amok", "Fuks", "Operacja Samum" czy "Nocne graffiti". Jest także autorem tekstów, które w serialu "Ranczo" wykonywali Pietrek i Jola (Piotr Pręgowski i Elżbieta Romanowska). Zmarłego scenarzystę wspomniała także Joanna Trzepiecińska, dla której stworzył rolę Alutki w "Rodzinie zastępczej". Pożegnał go także Artur Barciś.

Dlaczego pisał pod pseudonimem?

– Mój debiutancki kryminał „Spadek na życzenie” dział się w Londynie, więc przybrałem jakiś bardzo angielski pseudonim, żeby czytelnikowi nie psuć frajdy – Londyn, a tu polskie imię i nazwisko. Ale chcieli czytać tę książeczkę w radiowej Trójce i pseudonim im nie pasował, bo mieli już wykorzystany limit na autorów zachodnich na ten rok. Cenzura takie limity, zdaje się, narzucała. W piętnaście sekund wymyśliliśmy więc Roberta Bruttera – zupełnie nie wiadomo, czy Polak, czy Anglik, czy kto – zdradził Grembowicz w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki