- Olga Semeniuk-Patkowska i Piotr Patkowski świętowali trzecią rocznicę ślubu, który odbył się w 2022 roku.
- Ich ślub, choć głośny w świecie polityki, krył za sobą nieoczekiwane perypetie i opóźnienia, które zaskoczyły nawet samych nowożeńców.
- Co tak naprawdę wydarzyło się w dniu ślubu i dlaczego panna młoda spóźniła się aż 38 minut?
- Przypominamy wszystkie szczegóły i zaskakujące kulisy tego wyjątkowego dnia!
Jak pamiętamy ślub zakochanej pary odbył się w sobotę 26 listopada 2022. Olga Semeniuk i Piotr Patkowski sakramentalne "tak" powiedzieli sobie w jednym z warszawskich kościołów. Jednak nie wszystko szło zgodnie z planem!
Ale nie wszystko szło wówczas zgodnie z planem! Panna młoda spóźniła się na własny ślub! W tym czasie w kościele wraz z zaproszonymi gośćmi na narzeczoną czekał zdenerwowany pan młody, Piotr Patkowski. To nie było zwykłe, kilkuminutowe spóźnienie, ale aż półgodzinny poślizg. Tuż po ślubie młodzi nie chcieli komentować zaistniałej sytuacji, a w rozmowie z "Super Expressem" młoda mężatka powiedziała tajemniczo: - Każdy stolik o to pytał, dlaczego te 38 minut opóźnienia... Niech to pozostanie słodką tajemnicą pomiędzy mną a moją świadkową - mówiła Olga Semeniuk-Patkowska.
Jednak już prawie pół roku po ślubie w końcu zdecydowała się ujawnić całą prawdę i w rozmowie z tygodnikiem "Sieci" Semeniuk-Patkowska szczegółowo opisała tamten dzień. Już na samą myśl o tym, co wówczas przeżywała, może rozboleć głowa!
Ślub był zaplanowany na godz. 16:00. Od rana przygotowywałam się ze swoją świadkową. Wszystko szło nieźle, po 14:30 czas zaczął wymykać się spod kontroli, zaczął galopować. Od 15:30 zrozumiałam, że żadna z nas nie jest gotowa - wspomniała.
Okazuje się, że był ogromy kłopot ze ślubnym bukietem, bo nie przypadek kwiaty zostały w hotelu, w którym panna młoda się szykowała. Makijażystka, która wykonywała ślubny makijaż Semeniuk miała przekazać bukiecik kierowcy, ale że panna młoda wychodząc zabrała z hotelu kartę, kobieta musiała szukać kwiatów po ciemku! Świecąc sobie telefonem znalazła kwiaty, ale nie te, które powinna. Zamiast ślubnego bukietu zabrała ze sobą kwiat do butonierki pana młodego!. - Jak zobaczyłam ten kwiat, to o mało się nie rozpłakałam, świadkowa też była bliska załamania, ale wbiła mi tę lilię w rękaw i powiedziała: "Zaczniesz nowy trend" - opowiedziała Semeniuk-Patkowska, i faktycznie, ozdoba zwracała uwagę oryginalnością.
To jednak nie był koniec ślubnych przygód, bo po drodze, w aucie, którym jechała do kościoła zabrakło paliwa i trzeba było je dolewać kanistrem. Jakby tego było mało, panna młoda, czyli zaczepiła o klamkę auta kokardą, będącą ozdobą sukni ślubnej, w efekcie kokarda się oderwała i trzeba było w samochodzie szyć, by uratować kreację! Na szczęście potem poszło już z górki i ślub odbył się tak, jak powinien.