Krzysztof Daukszewicz; Piotr Jacoń

i

Autor: AKPA

ECHA AFERY

Szokujące, jakiej treści SMS Jacoń dostał od Daukszewicza. Nazwiska polityków w tle

2023-06-19 14:18

Od kilku tygodni nie milkną echa sprawy dotyczącej tego, co wydarzyło się w "Szkle kontaktowym" czyli satyrycznym programie TVN24. W atmosferze afery z programem pożegnał się Krzysztof Daukszewicz. Wszystko przez to, jakie słowa („jakiej płci on dzisiaj jest?”) padły na antenie pod adresem Piotra Jaconia, ojca transpłciowego dziecka. Teraz Jacoń zdecydował się ujawnić, co w SMS napisał do niego Daukszewicz. W tle pojawiły się nazwiska polityków.

Piotr Jacoń jest ojcem transpłciowego dziecka i już od pewnego czasu działa na rzecz osób transpłciowych. Robi wiele, by były one szanowane, a ich prawa respektowane. Niestety, w maju doszło do przykrej sytuacji w czasie emisji programu "Szkło kontaktowe". Prowadzący wydanie Tomasz Sianecki i Krzysztof Daukszewicz mieli mieć łączenie z Jaconiem, który tuż po ich audycji prowadził program "Dzień po dniu". Zapowiadając kolegę Daukszewicz rzucił, jak gdyby nigdy nic: „Jakiej płci on dzisiaj jest?”. Sęk w tym, że Jacoń wszystko słyszał. I chociaż nie zareagował od razu, to było widać zmieszanie na jego twarzy. Prowadzący "Szkła kontaktowego" zorientowali się, że popełnili błąd. Pojawiło się oświadczenie redakcji, w którym napisano:- Przepraszamy wszystkich naszych widzów, a w szczególności społeczność LGBT+. Zaś Jacoń w mediach społecznościowych odniósł się do zaistniałej sytuacji, ponieważ napisał: - Zbiorowe oburzenie na słowa pana Krzysztofa właściwie może mnie cieszyć. Nawet polska prawica zorientowała się, że tak zwany żart z transpłciowości żartem nie jest. Zapamiętajcie moją twarz. To twarz wku***a i bezradności. A także dylematu: jak wytłumaczyć rodzinie, która rechocze w najlepsze z kolejnego kawału wąsatego wuja, skąd mam w oczach łzy? Jak to zrobić, żeby nie usłyszeć, że jak zwykłe psuję dobrą zabawę i że przesadzam? Odkładając moje emocje na bok, wczorajsza sytuacja to doskonały dowód na to, jak kończy się wprowadzanie na salony (także salony mojej bańki) języka nienawiści.

Krzysztof Daukszewicz postanowił odjeść z programu, a po kilku dniach podobną decyzję podjęli inni prowadzący "Szkła kontaktowego" TVN24, czyli Robert Górski i Artur Andrus. To jednak nie koniec, bo Daukszewicz publicznie ogłosił, że przez zaistniałą sytuację spadł na niego potężny hejt. - Zarzucano mi, że zażartowałem z Piotra Jaconia mówiąc, „jaką on ma dzisiaj płeć", a ja trawestowałem słowa Kaczyńskiego. To była gafa, za którą od razu przeprosiłem. Nie miałem złych intencji. Piotr Jacoń nie uznał, jak mówił „pokątnych” przeprosin, ale jak miałem to zrobić? Poszedłem po programie i przeprosiłem. Później, gdy dzwonił do mnie, szybko okazało się, że nie dzwoni, by zażegnać konflikt tylko napisać na internecie następny manifest. I mam niestety nieodparte wrażenie, że sam się na swój krzyż wdrapał, bo nikt go tam nie powiesił. A już na pewno nie ja, ani moja rodzina, która nie może się pozbierać po hejcie, na który nas skazał. I mam także nieodparte wrażenie, że z ofiary zamienił się dość szybko w kata, i że ma to gdzieś. Jeśli tak ma przebiegać nauka tolerancji, to ja w czymś takim nie zamierzam uczestniczyć - napisał w mediach społecznościowych. Gdy wydalało się, że sprawa zaczyna wygasać, kolejny wpis pojawił się na koncie Piotra Jaconia na Instagramie. Dziennikarz ujawnił w nim, że po całej aferze:

Wróciłem z urlopu. Trwał miesiąc - planowaliśmy go od dawna. Okazało się, że w tym czasie zniszczyłem rodzinę Pana Krzysztofa. Z Panem Krzysztofem rozmawialiśmy dwa dni po "tamtym" incydencie. Jego żona pisała wtedy na FB o hejcie, jakiego doświadczają. Wysłałem esemesa z pytaniem, czy mogę zadzwonić. Pół godziny później oddzwonił on. Był w drodze do warsztatu na wymianę opon. Zapytałem, jak się ma. "Ja, panie Piotrze, jestem stary Litwin" - odpowiedział. "Daję radę". Wróciliśmy do tego, co się wydarzyło. Kto, co powiedział i jak to zrozumiał. "No dobrze, Panie Piotrze, ale jakie konkluzje?" - zapytał w końcu. Ja na to, że chyba najważniejsza jest ta, iż umiemy ze sobą rozmawiać. Zgodził się. Skończyliśmy żartem, że teraz, gdy się gdzieś spotkamy w towarzystwie, będziemy ostentacyjnie wpadać sobie w ramiona. By pokazać, jak to się robi, gdy ludzie się dogadują.

Jacoń dodał, że o tej rozmowie napisał w poście, wspomniał, że żona Daukszewicza miała popłakać się ze wzruszenia, gdy dowiedziała się o wspomnianej rozmowie. Potem przez miesiąc do sprawy nie wracał, wyjechał na urlop. Jednak, jak zaznacza Piotr Jacoń, sprawa wróciła kilka dni temu, bo do Daukszewicza miał dostać SMS. W treści miały pojawić się.. nazwiska znanych polityków! Jacoń tak to opisuje: -  Ale sprawa wróciła kilka dni temu wraz z tym esemesem: "Panie Redaktorze, może już Pan wracać do pracy. Niech się Pan nie boi, mnie w TVN 24 już nie ma. Jednego ksenofoba na Pana drodze mniej. Zostali jeszcze Kaczyński i Czarnek. Z nimi będzie ciężej, ale życzę sukcesu. Ps. Co sprawia przyjemność kiedy z ofiary człowiek zamienia się w kata? Ciekawi mnie to. Życzę sukcesów i na tym polu. Z szacunkiem. Krzysztof Daukszewicz" Miesiąc temu napisałem: szukajmy sojuszników a nie wrogów. Podtrzymuję.

Politycy od kuchni, Beata Kempa

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki