Choć Karol Nawrocki i Donald Tusk reprezentują dwa zwalczające się obozy polityczne, to właśnie na trybunach stadionu w Gdańsku ich drogi wielokrotnie się przecinały. Miłość do Lechii Gdańsk to fakt, z którym żaden z nich nigdy się nie krył.
Przeczytaj także: Zaprzysiężenie Karola Nawrockiego. Boks z mocną delegacją! Mistrz świata, medalista IO i przyjaciele z Trójmiasta
Donald Tusk, jako rodowity gdańszczanin, od lat podkreśla swoje przywiązanie do klubu. Bywał na meczach jeszcze jako premier, choć jego relacje z kibicami bywały burzliwe. W 2011 roku na wielu stadionach w Polsce, w tym w Gdańsku, można było usłyszeć hasła skierowane przeciwko jego rządowi, a transparenty z napisem "Donald matole, twój rząd obalą kibole" stały się symbolem konfliktu części środowisk kibicowskich z ówczesną władzą.
Polityczny spór i wspólna pasja. Prezydent i premier na trybunach Lechii
Nowy prezydent, Karol Nawrocki, również jest stałym bywalcem na meczach Lechii. Jest nawet współautorem książki "Lechia – Juventus. Więcej niż mecz", opisującej kulisy legendarnego spotkania z perspektywy Służby Bezpieczeństwa. Zapytany w Kanale Zero o ulubionych piłkarzy, nie potrafił wskazać jednego.
- Grzegorz Pawłuszek, którego rzeczywiście lubiłem. Bardzo lubiłem, mam nadzieję, że kibice Lechii się na mnie nie obrażą, ale bardzo ceniłem Abdou Razacka Traore. Dobry zawodnik. I Sławka Wojciechowskiego. To taka legenda Lechii, chociaż z lat 80. I Jacek Grembocki w latach 80. Było trochę tych piłkarzy – wyliczył Nawrocki.
Lechia Gdańsk od zawsze w centrum polityki
Obecność najważniejszych osób w państwie na trybunach Lechii nie jest niczym nowym. Klub i jego kibice od dekad byli silnie zaangażowani w życie polityczne i społeczne kraju. W latach 80. na stadionie regularnie skandowano hasło "Solidarność", a wielu fanów należało do Federacji Młodzieży Walczącej.
Zobacz też: Wielkie zamieszanie z Igą Świątek! Totalny chaos, kibice są wściekli!
Na jednym z najważniejszych meczów w historii klubu, 28 września 1983 roku przeciwko Juventusowi, pojawił się sam Lech Wałęsa. Jego obecność była do końca trzymana w tajemnicy.