Matury w tym roku rozpoczynają się 4 maja. Jak czytamy w czwartkowej "Rzeczpospolitej" rząd przygotowuje nowelizację projektu rozporządzenia, w ramach którego maturzyści i ósmoklasiści będą zwolnieni z obowiązkowej kwarantanny przy przekroczeniu granicy. Warunkiem będzie trzymanie minimum półmetrowego dystansu. Eksperci na łamach "Rzepy" zastanawiają się, czy istnieje możliwość ewentualnego przesunięcia terminu. - Przyzwyczailiśmy się do tego, że rząd podejmuje decyzje w ostatniej chwili. Nie zdziwię się więc, jeśli egzamin dojrzałości zostanie przesunięty - mówi Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. Inni jednak uspokajają. - Jeśli nie pojawi się nowy wariant wirusa, sytuacja powinna być w miarę stabilna, a średnia liczba zakażeń może wynosić około 10 tys. zakażeń - uważa Franciszek Rakowski z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW. Jego zdaniem do maja około 44 procent populacji przejdzie zakażenie koronawirusem.
Czytaj również: Koronawirus. Niedzielski na Śląsku. Minister zdrowia znalazł zaskakujące źródło zakażeń!
Rakowski uważa jednocześnie, że podczas egzaminu abiturienci powinni mieć założone maseczki. Eksperci uważają pomysł zwolnienia z kwarantanny za dość kontrowersyjny. Uczniowie zgodnie z projektem będą musieli udowodnić Straży Granicznej, że przystępują do egzaminu. Dyrektor szkoły ma wydawać specjalne pismo. Zdaniem wspomnianego Marka Pleśniara uczniowie powinni powstrzymać się od wyjazdów za granicę. - Zwolnienie ich z kwarantanny to wręcz zachęta, by wyjechać na majówkę - uważa. Dr Rakowski dodaje, że najbardziej ryzykowne są podróże do Afryki i Ameryki Południowej, bowiem tam występują rodzime warianty wirusa.