Lublin. Dramatyczna sytuacja pracowników call center firmy Orange

2013-08-06 13:39

Firma Orange zatrudniająca ludzi do pracy w call center w Lublinie ma problemy. Pracownicy narzekają na rygor pracy, dużą ilość zmian, brudne pomieszczenia. To wierzchołek góry lodowej! Pracownikom nie podoba się między innymi to, że wychodząc do toalety muszą pytać o zgodę!

W Lublinie znajduje się zagłebie firm, które zatrudniają pracowników do pracy na słuchawce. Nie inaczej jest w przypadku firmy Orange, która znajduje się na ulicy Chodźki w Lublinie i zatrudnia 1200 osób.

Do portalu "lublin.gazeta.pl" zaczęły przychodzić skargi od załamanych pracowników firmy Orange. Narzekano na kilka 10-godzinnych zmian pod rząd (rekordzista miał ich 12), brudne pomieszczenia, przymusowe tłumaczenie się z kilku sekund spóźnienia oraz pytanie o pozwolenie na wyjście do toalety.

>>> Jest praca dla młodych! 21-latek doradza ministrowi!

Załamani pracownicy żalili się, że firma wykorzystuje ich do cna, nie dając w zamian nic! Podobno były nawet przypadki samobójstw.

Firma Orange zatrudnia w Lublinie około 1200 osób, z czego 500 to etatowi pracownicy Orange Customer Service, a pozostałych zatrudniają zewnętrzne firmy outsourcingowe, od których Orange kupuje usługi.

Prezes Orange Customer Service, Jakub Kłoczewiak zareagował na sygnały płynące od pracowników:\

- Pracownicy nie muszą się już tłumaczyć z kilkunastosekundowych spóźnień. Nie będzie zmian przez 11 dni z rzędu po 10 godzin - zapowiada w wywiadzie dla "lublin.gazeta.pl".

- Spóźnienia ciężko tolerować, bo potrafią zdezorganizować nawet najlepiej zaplanowaną pracę, a to odbija się na klientach. Jednak zależy nam na dobrej komunikacji z pracownikami. 24 lipca spotkaliśmy się z nimi. Było tak, że nawet jak się spóźniłeś kilkanaście sekund, to musiałeś wytłumaczyć się dlaczego. Teraz można spóźnić się do dwóch minut, bez tłumaczeń, choć będzie to tak jak dawniej odnotowane i może wpłynąć na ocenę pracownika. Zmieniliśmy system grafikowania. Ktoś mógł być zatrudniony do 11 dni pod rząd po 10 godzin dziennie. Pracownicy powiedzieli, że to za długo. Zmieniliśmy to na siedem dni pod rząd, a w ramach tych siedmiu dni tylko przez cztery dni można pracować po 10 godzin - informuje o zmianach Kłoczewiak.

>>> Piechociński zbiera haki na PSL - tajne taśmy PSL

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki