Mateusz Grędziński z Warszawy: Nie mam pracy, bo NIE NAZYWAM SIĘ Tusk!

2012-04-19 20:30

Młodzi Polacy z całego kraju marzą o jednym! Chcą nazywać się... Tusk! - To niesprawiedliwe, że dzieciom polityków jest łatwiej. Nie mam pracy, bo po prostu nie nazywam się Tusk - mówi nam Mateusz Grędziński (27 l.), mieszkaniec Warszawy. A jest to reakcja na informację "Super Expressu" o tym, że państwowa posada znalazła syna premiera.

Michał Tusk (30 l.) nie musi szukać pracy. To etat szuka jego! - Od półtora roku kuszono mnie tą propozycją. W końcu się zgodziłem - mówił nam syn premiera. Jak wczoraj informowaliśmy, młody Tusk został pracownikiem Portu Lotniczego Gdańsk im. Lecha Wałęsy.

Były dziennikarz "Gazety Wyborczej" ma się zajmować kontaktami z przewoźnikami. Według naszych informacji będzie zarabiał około 4 tys. zł miesięcznie. Przedstawiciele portu zapewniają, że syn premiera zna się doskonale na tej robocie, bo... napisał już kilka tekstów na ten temat.

- Na tej podstawie oceniono jego kompetencje? Szkoda, że dzieciom sławnych osób łatwiej jest dostać pracę bez kwalifikacji na dane stanowisko. Skończyłem filozofię na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Od dwóch lat szukam pracy. Chciałbym wreszcie zarabiać, abym nie musiał co miesiąc zapożyczać się u rodziców - mówi rozgoryczony Mateusz Grędziński (27 l.), mieszkaniec Warszawy.

Mieszkańcy innych rejonów Polski także są wzburzeni! - Wcale mnie to nie zaskakuje, że syn premiera ma pracę w państwowej firmie, i to jeszcze dobrze płatną. Ma ojca na stanowisku, więc kto by się odważył nie przyjąć go do pracy - stwierdza Ada Mikuch (26 l.), absolwentka europeistyki z Kołobrzegu.

- Skończyłem studia filozoficzne, a pracy nie ma. A jeżeli już się jakąś znajdzie, to za 1500 zł, za takie pieniądze trudno utrzymać rodzinę. Bez znajomości bardzo trudno znaleźć dobrze płatną pracę - podsumowuje Michał Makowiecki (25 l.) z Wrocławia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki