Czego on tam szukał?! Ten rudy mieszkaniec Drężna (woj. zachodniopomorskie) sam pewnie tego nie wie. Miał jednak szczęście, bo po pierwsze nie skręcił karku, spadając na dno 10-metrowej studni, a po drugie jego przeraźliwe miauczenie usłyszała jego pani i wezwała na ratunek zawodowych strażaków ze Szczecinka.
- To była trudna akcja - ocenia Michał Pop, który dowodził druhami. - Jeden z nas w aparacie tlenowym musiał zjechać na linie na dno studni, a było tam raptem 70 cm szerokości. Za to kot bez problemu dał się złapać. Nic mu się nie stało, był tylko wystraszony. Po prostu jak zwykle spadł na cztery łapy!