Śląskie prowadzi krajowy pilotaż rozwiązania polegającego na tym, że dzwoniąc pod numery alarmowe, obywatel jest łączony nie z policją, strażą pożarną czy pogotowiem, ale z CPR. W ciągu roku policyjny 997 ma być w całej Polsce przeniesiony na 112, do wojewódzkich CPR.
- Dotychczas odbieraniem telefonów od obywateli zajmowali się dyżurni - po dwóch w większych komendach, po jednym - w mniejszych oraz komisariatach. W sumie w śląskiej policji przy telefonie zasiadało 756 dyżurnych. Teraz będą mogli zająć się innymi czynnościami, bo w przyjmowaniu zgłoszeń i ich wstępnej weryfikacji wyręczą policjantów operatorzy CPR - wyjaśnia nadinsp. Krzysztof Justyński, komendant wojewódzki policji na Śląsku.
Będzie szybciej i lepiej - zapewnia dyrektor katowickiego CPR Tomasz Michalczyk. Szybciej, bo czas oczekiwania na przyjęcie rozmowy wynosi średnio parę sekund. Lepiej, bo operator będzie mógł - jeśli zajdzie taka potrzeba - powiadomić jednocześnie o potrzebie pomocy pogotowie, policję i straż.
- Przede wszystkim będzie można odsiać zgłoszenia fałszywe. Rocznie mamy takich ok. 600 tys. na 2,4 mln w sumie przyjętych. Do policji trafią więc zgłoszenia uzasadnione - podkreślają w CPR.
Pracuje w nim 36 operatorów w systemie całodobowym. Gdyby zdarzyło się tak, że wszyscy naraz prowadzą rozmowy, to kolejne zgłoszenie będzie przekierowane do innego wojewódzkiego CPR.