Rosjanie: Generał Błasik naciskał na pilotów

2011-08-03 4:10

Przedstawiciele rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) jak mantrę powtarzają tezy zawarte w sporządzonym przez nich raporcie. Wczoraj na specjalnej konferencji Rosjanie bezczelnie negowali wszystkie najważniejsze ustalenia polskiej komisji badającej przyczyny smoleńskiej katastrofy.

MAK upiera się, że rosyjscy kontrolerzy nie popełnili błędów, a do tragedii doszło, bo pod naciskiem gen. Andrzeja Błasika (†48 l.) polscy piloci próbowali lądować! 

- Nie zobaczyliśmy nic nowego w raporcie polskiej komisji w stosunku do naszego. Strona polska praktycznie powtórzyła nasze uwagi techniczne - twierdził bezczelnie, rozpoczynając konferencję prasową Aleksiej Morozow, przewodniczący Komitetu Technicznego MAK. Te słowa nie zostawiły żadnej wątpliwości. Po zapoznaniu się z efektem prac komisji Jerzego Millera (59 l.) Rosjanie nie zamierzają zmieniać swojego stanowiska.

I faktycznie już kilka chwil później Morozow rozpoczął ofensywę mającą na celu obalenie polskich wniosków. Twierdził m.in. że podsmoleńskie lotnisko było otwarte, normalnie działało i wbrew polskim twierdzeniom posiadało wszelkie atesty. I choć raport Millera mówi o tym, że niesprawny był chociażby system lamp oświetlających pas startowy, to Morozow przekonywał, że cała infrastruktura działała bez zarzutów.

Twierdzi też, że nie było żadnych nacisków na kontrolerów lotu, a tajemniczy generał, który do nich dzwonił, jako przełożony miał do tego prawo.

Komisja Millera twierdzi inaczej

Jednak już zupełnie inaczej sprawa się ma z obecnością w kokpicie tupolewa gen. Błasika. Komisja Millera stwierdziła, że nie ma żadnych dowodów, by naciskał na lądowanie w Smoleńsku, a piloci wykonywali tylko próbne podejście. Natomiast Rosjanie twierdzą przeciwnie i wskazują go wręcz jako głównego sprawcę tragedii. - Wyobraź sobie, że za twoimi plecami stoi najważniejszy dowódca. I co, przecież to jest oczywista sprawa. Wiesz, że on ocenia twoją pracę. Załoga nie podjęła decyzji o odejściu na drugi krąg. Załoga po prostu lądowała na lotnisku - przekonywał Morozow.

Czy strona Polska może coś zrobić, by przekonać Rosjan do swoich racji? Szef KT rozwiał wszelkie nadzieje. - MAK prowadził śledztwo zgodnie z wszelkimi standardami, a w jego pracach uczestniczył polski przedstawiciel. Raport MAK stał się dokumentem obowiązującym. Polski dokument ma charakter wewnętrzny - tłumaczył.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki