Plac św. Piotra powoli zapełnia się ludźmi, część z nich to turyści, ale jest też bardzo dużo rzymian. Oni to mają w swoim DNA, że jeśli papież jest chory lub odchodzi, to oni tutaj muszą przyjść - relacjonuje Grzegorz Zasępa, redaktor naczelny "Super Expressu", który jest na miejscu, w Rzymie.
Jak podkreśla, mnóstwo ludzi próbuje się dostać do Bazyliki św. Piotra, aby pomodlić się za papieża i pożegnać go.
- Atmosfera jest tutaj oczywiście smutna, podniosła, ale cały czas napływają ludzie z całego świata. Jest też sporo Polaków - mówi nam Grzegorz Zasępa.
Jak opowiada, w Wielki Piątek, 18 kwietnia, był w domu św. Marty, w którym mieszka papież. Od współpracowników Franciszka usłyszał, że papież czuje się dobrze.
- Rozmawiałem z jego współpracownikami i oni byli pełni optymizmu, mówili, że papież czuje się coraz lepiej - opowiada, stojąc na placu św. Piotra w Rzymie redaktor naczelny SE. - Papież miał siłę, aby pojechać w Wielki Czwartek na spotkanie z więźniami w rzymskim zakładzie karnym. Wydawało się, że ten najgorszy czas ma sobą, przecież papież spotkał się z J.D. Vancem (wiceprezydentem USA - red.). Ale dziś rano stan papieża pogorszył się dramatycznie, zmarł w swoim domu, w Domu Św. Marty - opowiada na gorąco Grzegorz Zasępa. - Przypomnijmy, że Dom św. Marty został zbudowany przez Jana Pawła II na potrzeby konklawe. I to właśnie w tym domu już niebawem zbiorą się kardynałowie, aby wybrać następcę papieża, bo ten cykl trwa tu od wieków. Śmierć papieża oznacza konieczność wyboru nowej głowy Kościoła i tak będzie pewnie przez kolejne wieki - podkreśla.
Co więcej, jak nam mówi, w miniony piątek, 18 kwietnia współpracownicy papieża mówili, że Franciszek czuje się coraz lepiej, że zjeżdża windą do kaplicy, żeby się pomodlić.
Ta śmierć była tutaj ogromnym zaskoczeniem, bo wydawało się, że jego stan się poprawia i najgorsze ma za sobą. Zmarł w Domu św. Marty, który wybrał na swój dom na czas swego pontyfikatu - zaznacza Grzegorz Zasępa.
Naczelny SE i SE.pl relacjonuje, że na placu św. Piotra jest coraz ciaśniej, bardzo wielu wiernych próbuje się dostać do bazyliki św. Piotra.
- Kolejka ma kilkaset metrów. Atmosfera jest smutna: zamiast świętowania jest żałoba, jest modlitwa, widać to po twarzach pielgrzymów - mówi nam Grzegorz Zasępa.
