Samozwańczy afrykański król ogłosił utworzenie królestwa w szkockim lasku. Awantura z udziałem policji
Wyobraź sobie, że idziesz na spacer do lasu i nagle zamiast podgrzybków i maślaków odkrywasz obozowisko z afrykańskim królem i królową. To nie kabaret Monty Pythona, a prawdziwa historia ze Szkocji, która właśnie znalazła swój burzliwy finał! Pewien przybysz z Ghany, niejaki Kofi Offeh (36 l.) ogrodził sznurkiem kawałek lasu w rejonie Jedburgh i ogłosił, że to jego królestwo, a on jest królem. W prymitywnym obozowisku gospodarzył całe lato z dwiema "żonami", Jean Gasho (42 l.) z Zimbabwe i Kaurą Taylor, która była poszukiwana przez rodzinę w Teksasie jako osoba zaginiona, a tymczasem odnalazła się w szkockim lesie z afrykańskim władcą. Ponieważ jest XXI wiek, król Atehene, królowa Nandi i służąca Asnat, bo takie przybrali imiona, wszystko pokazywali na TikToku, zapewniając, że ich Królestwa Kubali, bo tak nazwali swoje leśne państwo, przetrwa i nie da się żadnym knowaniom. Utrzymywali, że to tak naprawdę ich ziemia, niesłusznie zagarnięta jeszcze w XVI wieku.
ZOBACZ TEŻ: Kosmici zbliżają się do Ziemi? Obiekt Atlas zdumiał naukowców
Wódz i dwie kobiety wyprowadzeni z lasku w kajdankach
Całymi miesiącami nie udawało się ich stamtąd przegonić, chociaż ziemia wcale nie należała do nich. W końcu ubrany w afrykańskie szaty samozwańczy wódz i jego "małżonki" zostali wyprowadzeni z lasku w kajdankach przez policjantów i służby imigracyjne, co oczywiście zostało uwiecznione na TikToku. Lokalny radny Scott Hamilton powiedział BBC, że czuje "dużą ulgę" z powodu eksmisji. „Władze lokalne, policja i inne służby długo starały się osiągnąć ten rezultat. Mieszkańcy musieli się z tym długo zmagać. To strefa przemysłowa. Działają tu firmy, które w ciągu ostatnich kilku miesięcy były poddawane ogromnej presji. Musieliśmy przejść przez sądy i proces prawny, co zajmuje trochę czasu, ale ostatecznie osiągnęliśmy właściwy wynik”.