Mike Waltz straci stanowisko po skandalu Signalgate?
Jak przypomniał portal, w marcu 2025 r. Mike Waltz znalazł się w ogniu krytyki, kiedy wyszło na jaw, że zorganizował czat na komunikatorze Signal, na którym szczegółowo omawiano rozpoczynający się amerykański atak na jemeńskich rebeliantów Huti.
Czat nie był zabezpieczony przed ryzykiem przechwycenia, a do grupy omyłkowo dołączony został Jeffrey Goldberg, dziennikarz pisma "The Atlantic".
Biały Dom nie odniósł się jeszcze do informacji ws. przyszłości 51-letniego Waltza.
CBS przypomniał, że zarówno prezydent Donald Trump, jak jego współpracownicy usprawiedliwiali Waltza, a Trump obawiał się, że dymisja Waltza zostałaby odebrana jako ugięcie się przed zewnętrzną presją. Obecnie jednak - przekazał portal, powołując się na źródło w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego - prezydent uważa, że od "Signalgate" upłynęło wystarczająco dużo czasu, by odejście Waltza i Wonga można było przedstawić jako część reorganizacji administracji.
Kto następcą Waltza? Jest faworyt
Wśród osób, które mogą zastąpić Waltza, wymienia się Steve Witkoffa, wysłannika prezydenta USA, który obecnie nadzoruje prowadzone przez Stany Zjednoczone negocjacje z Rosją i Iranem - przypomniał portal Politico.
Prezydent USA Donald Trump oświadczył w czwartek, że Mike Waltz, dotychczas pełniący rolę doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego, zostanie ambasadorem Stanów Zjednoczonych przy ONZ. Jego rolę tymczasowo obejmie sekretarz stanu Marco Rubio.
Komentarz Donalda Trumpa
- Z przyjemnością ogłaszam, że nominuję Mike’a Waltza na stanowisko kolejnego ambasadora Stanów Zjednoczonych przy Organizacji Narodów Zjednoczonych. Od czasu służby w mundurze na polu bitwy, w Kongresie i jako mój doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz ciężko pracował, aby interesy naszego narodu były na pierwszym miejscu. Wiem, że zrobi to samo w swojej nowej roli - zaznaczył Trump we wpisie na portalu społecznościowym Truth Social. Jak dodał, tymczasowo funkcję doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego będzie sprawował sekretarz stanu Marco Rubio, łącząc ją z obecnym stanowiskiem.
Rubio będzie pierwszym politykiem od czasu Henry'ego Kissingera który łączy dwie najważniejsze role w polityce zagranicznej USA.
CZYTAJ TEŻ: Donald Trump stanie po stronie Ukrainy? Zaskakujące słowa
Polecany artykuł: