Łukaszenka sugeruje, że obecna kadencja może być jego ostatnią. Zaprzecza, by chciał przekazać władzę synowi
Prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka w wywiadzie dla magazynu TIME stwierdził, że "nie planuje" ubiegania się o kolejną kadencję! Jednocześnie stanowczo zaprzeczył, by planował przekazanie władzy swojemu synowi. Zarazem pozostawił nieco wątpliwości, dodając żartobliwie, że prezydent USA Donald Trump „wygląda całkiem dobrze” w wieku blisko 80 lat. Alaksandr Łukaszenka, bliski sojusznik Władimira Putina, sprawuje urząd prezydenta od ponad 30 lat. W styczniu 2025 roku został wybrany na siódmą (!) pięcioletnią kadencję. W rozmowie z amerykańskim magazynem wyraźnie dał do zrozumienia, że jest skłonny oddać władzę komuś innemu. Podkreślił, że jego następca powinien kontynuować rozwój kraju, a nie dokonywać gwałtownych zmian, które mogłyby doprowadzić do „rewolucyjnego załamania”.
ZOBACZ TEŻ: Ziemniaki i cebula pokonały Łukaszenkę! Dyktator musiał się ugiąć
Łukaszenka robił wiele, by stłumić opozycję i utrzymać władzę. Po rozmowach z Trumpem wypuścił część osób na wolność
Od lat pojawiały się spekulacje, że Łukaszenka przygotowuje do objęcia urzędu swojego syna, Koli. Ale prezydent zdementował te doniesienia: „Nie, on nie jest następcą. Wiedziałem, że o to zapytacie. Nie, nie, nie. Zapytajcie go sami, może się naprawdę obrazić” – powiedział w cytowanym przez agencję Belta fragmencie rozmowy. Plotki o możliwych zmianach na Białorusi krążą od dawna, choć dotychczas Łukaszenka robił wiele, by władzę utrzymać. W 2020 roku stłumił masowe protesty po wyborach prezydenckich, które opozycja i Zachód uznały za sfałszowane i wybrane przez Swietłanę Cichanouską. Liderzy opozycji trafili do więzień lub na emigrację. Niedawno jednak białoruski dyktator uwolnił 14 osób skazanych za działalność polityczną, w tym 3 Polaków i oficjalnie ogłosił, że stało się tak po prośbie Donalda Trumpa i spotkaniu z jego przedstawicielami.