potwierdzenie_szczepienie

i

Autor: Andrzej Bęben

Będą LEPSI (zaszczepieni) i GORSI (niezaszczepieni)? Nadchodzą jeszcze cięższe czasy

2021-01-06 13:00

Zaszczepiłem się, co potwierdza widoczny obrazek. Czytam tu i tam, że zaszczepieni będą mieli jakieś przywileje. Jakie, tego sam rząd dokładnie nie wie. Jeśli jednak dzięki papierkowi, kodowi QR, mam być „lepszy” od tego kto się nie zaszczepił, to protestuję! Zaraza i tak już zdemolowała świat. Nie potrzeba, aby jeszcze dzieliła ludzi na „lepszych” i „gorszych”. Obawiam się, że tak się stanie.

Na początku podkreślę, że zyskałem prawo do szczepienia w pierwszej kolejności, gdyż jestem pracownikiem medycznym, a nie dziennikarzem. Z SE tylko współpracuję. Dzielę się moimi spostrzeżeniami z tego, jak to niektórzy określają, wiekopomnego wydarzenia na łamach portalu, bo medyczne zdarzenie pływa w sosie z polityki. A jak ktoś chce się zaszczepić, to jego wola. Jak przebiega, z technicznego punktu widzenia, cała procedura szczepienia, opisuję w materiale, do którego link macie podany na końcu. Nie pisałem w nim o tym zaświadczeniu, które – jak można domniemywać – w niedalekiej przyszłości będzie (czy się chce, czy się nie chce) miało swoje znaczące miejsce nie tylko w Polsce, ale i w całym świecie.

To do rzeczy. Po tym, jak już przyjąłem całkowicie bezboleśnie (i bezobjawowo) COMIRNATY produkcji Pfizer/BioNtech, przypomniałem sobie, że przydałoby się mieć jakąś „bumagę”. Jeszcze raz zajrzałem do gabinetu punktu szczepień w Szpitalu Zakonu Bonifratrów pw. Aniołów Stróżów w Katowicach. – A jakieś zaświadczenie dostanę na moje konto e-pacjenta, czy teraz mogę je odebrać? – zapytałem pana doktora. Podał mi kartonik, bym sobie mógł go sfotografować. Po przyjęciu drugiej dawki, cytuję za portalem gov.pl „Informacja o przebytym szczepieniu będzie wprowadzana do e-Kart Szczepień w systemie P1. Pacjent otrzyma też zaświadczenie o szczepieniu umożliwiające korzystanie z ułatwień. ​​​Przyjęcie szczepionki będzie także potwierdzone przez specjalny system, który umożliwi weryfikację zaszczepienia (m.in. kod QR, który pozwoli szybko potwierdzić odbyte szczepienie). Na wszelki wypadek radzę się upomnieć o pierwsze zaświadczenie. Lekarze też ludzie, mogą zapomnieć.

Tym oddychasz w Zagłębiu i na Śląsku. Po tygodniu sosnowieckie płuca są czarne

Zwykły kawałeczek kartonu, a tyle na nim ważnych informacji. Przyjrzyjcie się. Dostrzegacie? Przede wszystkim wyjaśnione jest, że szczepionka nie jest „przeciwko koronawirusowi”, uczenie stwierdzając: przeciwko SARS-CoV-2, ale „przeciw COVID-19”. To bardzo ważne, bo nawet w portalach medycznych obu zwrotów używało się (teraz na coraz rzadziej) wymiennie. Tu się nie będę wymądrzał, tylko zacytuję wypowiedź w tej kwestii wirusologa prof. Włodzimierza Guta, który powiedział mi: „Wyjaśniam. Szczepionka jest skierowana dla uodpornienia organizmu na zakażenie po kontakcie z wirusem SARS-Cov-2, czyli jest skierowana przeciwko chorobie wywoływanej przez wirusa, a nie jemu jako takiemu. Szczepionka nie zatrzymuje wirusa, do zakażenia dochodzi”.

Po drugie: w zaświadczeniu widnieje numer serii szczepionki. Gdybym po zaszczepieniu wylądował na intensywnej terapii, co się zdarzało w jednostkowych – jak na dotychczasową skalę szczepień – przypadkach, to pewnie tzw. odpowiednie czynniki zainteresowałyby się tą serią COMIRNATY. A potem mógłbym uzyskać rekompensatę za to, że doznałem NOP-ów (niepożądanych odczynów poszczepiennych) z Fundusz Kompensacyjnego. Na razie go jeszcze nie ma, projekt ustawy ma być gotowy do końca tygodnia. I w tym miejscu zatrzymajmy się. Dlaczego to państwo ma wypłacać ewentualne rekompensaty, a nie producent szczepionki? Czy ktoś to z decydentów wytłumaczył? To może mieć duży wpływ na wzrost zaufania do zaszczepienia się przeciwko C-19. Tych, których przed tym podtrzymuje brak odpowiedzi na to pytanie, nie można nazywać antycovidowcami, durniami, albo tymi, którzy „chcą zabić babcię”, bo się nie chcą zaszczepić.

Przejdźmy do tych „ułatwień”, które mają mieć zaszczepieni, a które na dziś są obecnie raczej symboliczne, co wcale nie wpływa na wzrost chęci do szczepienia się. Tu uwaga, którą winien był zapodać na początku: za zaszczepionego uważa się tego, kto przyjął dwie dawki szczepionki. Ok. I jakież to ułatwienia będę miał po 26 stycznia, poza tym, że w kilka dni później, jak się zarażę, to na 95 proc. wyląduję co najwyżej w domowym łóżku, a nie na OIOM-ie z respiratorem obok? Po 26 stycznia będę bezgranicznie uszczęśliwiony, gdyż nie trafię na kwarantannę, gdy będę miał kontakt z zakażonym. Nie będę uwzględniany w limitach tzw. spotkań towarzyskich. Jak trzeba będzie mi skorzystać z publicznej ochrony zdrowia, to nie będą musiał przedstawiać (i tak średnio wiarygodnych) wyników z testów diagnostycznych. A także będę bez nich mógł dostać miejsce w domu pomocy społecznej, za co władzy w imieniu starszych ode mnie o 20 lat serdecznie dziękuję.

Taki zestaw bonusów ma zachęcić te -dziesiąt procent wahających się do szczepienia? Są dwie tzw. rzeczy, w mej opinii, które mogą mieć na to faktyczny, a nie iluzoryczny wpływ. Zachęta finansowa. Zdjęcie maski z twarzy. O pierwszym bonusie mówi społeczeństwo w badaniach, a rząd milczy. O drugim rząd mówi, że nie wchodzi w rachubę, bo nie wiadomo, czy zaszczepiony nie transmituje „koronki”. Bez komentarza. Tych, którzy mają jakieś wątpliwości względem szczepionki mRNA (wkrótce do użytku wejdzie także produkt Moderny) nie należy traktować jako hipotetycznych kilerów babć lub nie kochających bliskich. Zaraza zarazą, ale tyle w jej zwalczaniu jest niedorzeczności, że aż głowa boli. Podam jeden przykład: Turniej Czterech Skoczni. Wszyscy zawodnicy i trenerze testowani na bieżąco. A w telewizji obrazek, na którym widać dwóch trenerów, jeden od drugiego w tzw. dystansie społecznym i obaj z maskami FFP3 na twarzach. Po co? Żeby się nie pozarażali grypą? To ma pomóc promocji szczepień?

A może paszporty zdrowotne mają się do tego przyczynić? Jak będę miał już QR, to jak zapowiadają linie lotnicze, będę mógł sobie pofruwać po świecie? A może lepiej byłoby podzielić samolot na dwie części: dla tych szczepionych i dla tych, którzy się nie zaszczepili? Już to w historii było, „nur für Deutsche” i tak dalej. Czy po to są szczepionki, by kreować kolejne warianty izolacji? A może jeszcze dla ochrony globalnej populacji wprowadzimy podobne rozwiązania w innych tzw. dziedzinach codziennego życia? Przecież wiosną angielscy eksperci ostrzegali, że wirus może zarazić od 50 do 80 proc. globalnej populacji, jeśli nie będziemy izolować się w domu. Do cholery, po to się bierze szczepionki, żeby nie bać się tych, którzy mogą zarażać! Zdrowia życzę.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze artykuły